sobota, 20 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Agnieszki, Amalii, Czecha| CZ: Marcela
Glos Live
/
Nahoru

Blondynka w poważnych rolach | 14.06.2018

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 30 s
Izabela Firla zagrała w filmie „Dukla 61”. Fot. Beata Schönwald

Chociaż nie grała głównej roli, trudno było jej nie zauważyć. Pochodząca z Suchej Górnej aktorka, Izabela Firla, zagrała kokieteryjną blondynkę Anežkę w głośnym filmie Telewizji Czeskiej „Dukla 61”.


Czy już wcześniej słyszała pani o tej tragedii górniczej?

Nic o tym nie wiedziałam. W domu nigdy o tym nie mówiono. Nawet mój ojciec, który też jest górnikiem, niewiele wiedział na ten temat. Dopiero kiedy powiedziałam w domu, że będę grała w „Dukli”, zainteresowaliśmy się tą sprawą. Tu muszę podziękować babci mojego przyszłego męża, ponieważ dzięki niej znaleźliśmy stare książki dotyczące Dukli i zaczęliśmy zgłębiać historię katastrofy. Te wydarzenia poznawaliśmy więc dopiero w związku z filmem.


W filmie pokazane jest nie tylko życie w kopalni, ale też życie rodziny górnika. Czy zbiega się to w jakiś sposób z pani osobistym doświadczeniem córki górnika?

Trudno powiedzieć, ponieważ realia przedstawione w filmie dotyczą dużo wcześniejszego okresu. Ja urodziłam się dopiero na końcu lat osiemdziesiątych, kiedy górnictwo wyglądało już inaczej. Z tego jednak, co tato mówił po obejrzeniu pierwszego odcinka, wiem, że chociaż w filmie są pewne niedoskonałości, o których zresztą wiedział już sam reżyser, to jednak pokazana w nim kopalnia w 80 proc. odpowiada rzeczywistości.


To można też chyba powiedzieć o zachowaniu górników – z jednej strony na pozór szorstkie obejście, z drugiej biorąca za serce solidarność…

Z całą pewnością. Tak samo zresztą jak kwestia nadużywania alkoholu. Przebywanie 8-10 godzin pod ziemią, gdzie panują ciemności i gdzie trudno oddychać, powodowało, że wielu górników popadało w depresję i szukało ucieczki w alkoholu. W dokumencie, który nazajutrz po filmie wyemitowała Czeska Telewizja na swoim drugim programie, opowiadały o tym żony górników. Mówiły, jak ciężko było żyć z górnikiem, który popadał w depresję i po zmianie zaraz szedł do gospody. Często nawet nie wracał na noc do domu, ale prosto z gospody zjeżdżał do kopalni. Myślę, że film „Dukla 61” pozwala w pewnym stopniu to zrozumieć.


Wróćmy do pani roli. Jak trafiła pani na plan?

Zupełnie niespodziewanie. Pewnego dnia miałam telefon z produkcji, w którym zaproponowano mi spotkanie z reżyserem, Davidem Ondříčkiem. Akurat fajnie się złożyło, bo mieszkam w Hawierzowie, a oni wybierali się w te strony na oględziny terenu. Chętnie zgodziłam się na spotkanie, choć z filmem – o czym, oczywiście, powiedziałam reżyserowi – nie miałam dotąd wielu doświadczeń. Jako teatralna aktorka miałam wtedy na swoim koncie zaledwie jedną małą rolę w filmie Hřebejka. Davidowi Ondříčkowi odpowiadał jednak mój wygląd, ponieważ, jak stwierdził, szukał do filmu dziewczyny w stylu femme fatale.

Tą femme fatale jest Anežka...

Aneżka pracuje w lampowni i maskowni, gdzie rejestruje przychodzących do pracy górników. To jedyna kobieta, która ma poondulowane włosy, makijaż i polakierowane paznokcie. Zerka ukradkiem na przechodzących tędy mężczyzn, a kiedy zobaczy młodego przystojnego chłopaka, Petra Šlachtę, postanawia go poderwać.

Czy często obsadzana jest pani do roli kokieteryjnych blondynek?

Jeżeli już, to w filmie. Choć nie wiem dlaczego (śmiech). Natomiast w teatrze w ogóle, tam jestem obsadzana do poważnych ról dramatycznych.




Może Cię zainteresować.