sobota, 20 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Agnieszki, Amalii, Czecha| CZ: Marcela
Glos Live
/
Nahoru

Chcę być częścią tego regionu | 17.10.2018

Stanowisko dyrektora Teatru Cieszyńskiego objął dwa miesiące temu, zajmując miejsce długoletniego szefa tej instytucji Karola Suszki. Wcześniej kierował m.in. Teatrem pod Palmowką w Pradze. Petr Kracik, reżyser urodzony w Trutnowie, czesko-niemieckie pogranicze i Karkonosze zamienił na Śląsk Cieszyński.

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 30 s
Petr Kracik odważnie patrzy w przyszłość. Fot. ARC


Na początku lat 90. otrzymał pan propozycję z Pragi i w 1992 roku został pan dyrektorem Teatru Pod Palmowką. Był pan w nim aż do 2013 roku. To chyba ogromna zmiana – ze stolicy przenieść się na skraj republiki?

– Dobry szef przychodzi wcześnie rano, a opuszcza swoje miejsce pracy wieczorem. I to jest zupełnie obojętne, w którym mieście się to odbywa. Zawsze łatwiej jest mieć oddany zespół, taki, który dobrze, gra, który chętnie się ogląda i który odnosi sukcesy. Tego też oczekuję w Czeskim Cieszynie… Oczywiście przed objęciem przeze mnie stanowiska pojawiały się przeróżne głosy. Na przykład pójdzie sobie człowiek do restauracji, ktoś się dosiądzie i zapyta, czy Polska Scena zostanie zlikwidowana? Ależ skąd! Oczywiście muszą nastąpić jakieś zmiany w samym teatrze. Bardzo chciałbym podnieść jeszcze poziom Sceny Lalek „Bajka”, żeby ten niewielki w sumie zespół stał się dojrzałym zespołem lalkarskim. Tak jak to bywa w innych teatrach lalek. Chcę też zmienić sposób reklamy teatru i strzec autonomii i autentyczności wszystkich trzech scen. Nie będę ich przekonywać, żeby wszyscy grali tak samo. Wiadomo, że do jakichś zmian wraz ze zmianą dyrektora dojść musi. Karol Suszka był uznanym reżyserem i dyrektorem, zostaje w naszym zespole jako reżyser. Powiedzieliśmy sobie w cztery oczy, że niektóre sprawy poprowadzę inaczej, ale nie będę robił żadnej rewolucji czy zwalniał grupowo. To nie mój styl. 
 
Czy w pańskiej wizji zmian będzie też miejsce na łączenie obu brzegów Olzy?
– Chcę, żeby nas odwiedzali widzowie z drugiej strony granicy. Niech te oba żywioły – polski i czeski – się nie asymilują, tylko utrzymują swoje tradycje. Muszą się znać nawzajem, myślę, że to jest właśnie zadanie instytucji kultury. Naszym zadaniem jest utrzymywać język mniejszości narodowej, jej tradycje z szacunkiem do reszty. Ja wywodzę się z mniejszości niemieckiej z Karkonoszy, wiem więc jak wygląda życie mniejszości i wiem też, jak to jest żyć na pograniczu. Musimy ze sobą rozmawiać i mam nadzieję, że nawet, jeśli dotknę jakiegoś bolącego miejsca, to tylko z korzyścią dla teatru.


To tylko fragment rozmowy Szymona Brandysa z dyrektorem Teatru Cieszyńskiego Petrem Kracikiem. Całość opublikowaliśmy we wtorkowym „Głosie” z 17.10.2018.

 



Może Cię zainteresować.