środa, 24 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Bony, Horacji, Jerzego| CZ: Jiří
Glos Live
/
Nahoru

Komiczne, liryczne i z głębszym przesłaniem | 27.06.2018

Ten tekst przeczytasz za 4 min. 30 s
Fot. Karin Dziadek/ARC Teatru Cieszyńskiego

Scena Polska zamknęła sezon artystyczny 2017/2018 premierą sztuki „Namiętna kobieta” autorstwa angielskiej współczesnej pisarki, Kay Mellor. W tytułową rolę wcieliła się Anna Paprzyca.


Trwają przygotowania do ślubu. Mark (Marcin Kaleta) i Jo (Patrycja Sikora) za niespełna dwie godziny mają stanąć na ślubnym kobiercu. Wszystko zostało starannie przygotowane, zjeżdżają się goście, ale jednej osoby brakuje. Niestety, zaginęła gospodyni domu, matka pana młodego – Betty (Anna Paprzyca). Syn i mąż Donald (Dariusz Waraksa) przeszukują okolicę. W końcu pan młody trafia na strych, gdzie – nie wierząc własnym oczom – zastaje swoją matkę zajmującą się sprzątaniem różnych szpargałów. Rodzina podejrzewa załamanie nerwowe u Betty. Okazuje się, że główna bohaterka postanawia właśnie dziś podsumować swoje życie i przypomnieć sobie dawny namiętny romans z sąsiadem Crazem (Tomasz Kłaptocz). Tego dnia na strychu, a nie w kościele będą miały miejsce najważniejsze zdarzenia dla tej rodziny. Jednak czy do ślubu dojdzie i jak zakończy się ta historia?


Reżyser „Namiętnej kobiety”, Adam Sroka zapytany przed premierą, jakie to będzie przedstawienie, odpowiedział: „Raczej komiczno-liryczne. Nie będzie goryczy, ale w niektórych momentach pojawi się nuta melancholijna”. Zespół Sceny Polskiej opowiedział o poczuciu niespełnienia. Betty posiada bowiem dwie natury. Z jednej strony bohaterka stara się być opiekuńczą (do przesady) matką jedynaka, stateczną żoną i wzorcową gospodynią domową, ale z drugiej – drzemie w niej pragnienie spontaniczności, szaleństwa i namiętności. Swoich potrzeb nie jest w stanie zrealizować w poukładanym, ale też i nudnym życiu, w którym bez przerwy troszczy się o innych. To budzi w kobiecie frustrację. „Kay Mellor znakomicie sportretowała Betty pod względem charakterologicznym. Życie głównej bohaterki to pasmo poświęceń i rozczarowań. I nagle, na dwadzieścia minut przed ślubem jedynego syna, rodzi się w niej bunt. Ma on formę melancholijnej, uroczej podróży w czasie, podczas której Betty wraca do swojej młodości, cofa się do lat 60. ubiegłego wieku. W tytułowej bohaterce jest potrzeba pewnego odlotu i zamanifestowania swojej wolności” – zaznaczył Sroka.

Anna Paprzyca wcielająca się w Betty wypadła naturalnie, a to było jednym z głównych celów pracy nad tą rolą. „Przede wszystkim główna bohaterka musi zaiskrzyć osobowością, przekonać nas do siebie swoim ciepłem i bezpretensjonalnością, a przy tym powinna być szalona i głęboka, ukryta w pięknie kobiecej natury” – wymieniał przed premierą reżyser i należy przyznać, że z całą pewnością to się udało. Drugą bardzo dobrą rolą tego przedstawienia jest Mark Marcina Kalety. Aktor zagrał przekonująco nieco rozpieszczonego i egoistycznego jedynaka, który doznaje szoku, gdy jego matka ujawnia swoje drugie nieokiełznane oblicze. Wydawałoby się, że tego dnia ślub będzie najważniejszym zdarzeniem dla Marka, ale to właśnie sytuacje i rozmowy, jakie mają miejsce na strychu, będą miały największy wpływ na jego dalsze życie.


Scenografia „Namiętnej kobiety” jest raczej minimalistyczna. Adam Sroka, który odpowiadał również za oprawę scenograficzną, postawił na proste, umowne, ale zarazem pomysłowe rozwiązania. Na scenie został urządzony strych pełen różnych szpargałów: starych krzeseł, kufrów, puszek z farbą, winylowych płyt czy nieużywanych zabawek oraz instrumentów. Co ciekawe, aktorzy pojawiają się w przestrzeni gry, wychodząc spod sceny przez wydrążony w podłodze otwór. Podobne wejście uwieńczone schodami w wielu domach prowadzi na strych. Na uwagę zasługują także dalsze sceny przedstawienia, w których sfrustrowana Betty grozi, że skoczy z dachu. Aktorzy grają wówczas na wysokości, spacerując lub zawisając na ustawionym na scenie rusztowaniu.


Kay Mellor napisała sztukę pełną prawd życiowych i humoru. „Namiętna kobieta” opowiada nie tylko o sfrustrowanej gospodyni domowej, ale i niesie bardziej uniwersalny przekaz: należy korzystać z życia póki się da i przy codziennym troszczeniu się o najbliższych nie zapominać także o swoich potrzebach. A to akurat rada nie tylko dla kobiet, ale i dla mężczyzn.

Małgorzata Bryl-Sikorska



Może Cię zainteresować.