sobota, 20 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Agnieszki, Amalii, Czecha| CZ: Marcela
Glos Live
/
Nahoru

Pop Art 254: Najlepsza polska płyta 2018 | 08.12.2018

Falujący, pomimo rzekomego braku fal, Dawid Podsiadło jest głównym bohaterem najnowszego Pop Artu. „Małomiasteczkowy” to jedna z najlepszych polskich płyt popowych ostatniej dekady.

Ten tekst przeczytasz za 7 min. 15 s
Dawid Podsiadło może być zadowolony z owoców swojej pracy. Fot. mat. prasowe

RECENZJA

DAWID PODSIADŁO - Małomiasteczkowy

Kariera Dawida Podsiadło jest typowym przykładem wyjątku od reguły, że rzadko który zwycięzca telewizyjnych wyścigów talentów jest w stanie faktycznie przebić się w muzycznym show-biznesie. W Czechach ta sztuka udała się kiedyś Anecie Langerowej, triumfatorce „Superstar”, w Polsce Dawidowi Podsiadło, który zawojował drugą edycję konkursu „X Factor”. Większość młodych gwiazdek zadowala się pseudo-karierą w przeróżnej maści musicalach, bądź nagrywaniem popowych papek służących za tło muzyczne w trakcie odkurzania mieszkania. Oczywiście w przypadku, że dysponujemy nowoczesnym sprzętem odkurzającym z poziomem hałasu nieprzekraczającym 65 dB.

Dwie poprzednie płyty Dawida Podsiadło, „Comfort and Happiness” i „Annoyance and Disappointment” sprzedały się w nakładzie 300 tysięcy egzemplarzy. Podsiadło postawił na angielski, wierząc, że przy odrobinie szczęścia zaskarbi serca fanów również poza granicami ojczyzny. W ostrej światowej konkurencji indie popu, najprężniej rozwijającego się obecnie stylu muzycznego, Podsiadło musi uzbroić się jednak w cierpliwość. Trzecia w karierze artysty płyta w całości utrzymana jest w języku ojczystym, co wychodzi jej tylko na dobre. Niezależny pop ma to do siebie, że jest… niezależny między innymi od języka, w którym śpiewane są piosenki. W tym gatunku angielski niekoniecznie musi być wartością dodaną. Podsiadło, który potrafi w niesamowity sposób połączyć w jedną, frapującą całość sferę liryczną swoich piosenek z przekazem muzycznym, w języku polskim czuje się najlepiej. To swoboda bycia poetą, malującym obrazy miłosne bez konieczności sięgania po słowniki.

Album „Małomiasteczkowy” rozpoczyna się od nieco dziwacznego, dadaistycznego „Cantate Tutti”. Słuchając refrenu, trzeba się bardzo skupić, bo Podsiadło śpiewa jak na środkach odurzających. „Dżins” to już pełnowartościowy początek płyty. Jest nośny, główny temat, zmiany tempa narzucane przez wiodące klawisze. Słychać trochę starego Duran Duran, ale to moja prywatna dygresja, bo młodsi słuchacze na pewno znajdą zupełnie inne, bardziej współczesne skojarzenia. Tytułowy „Małomiasteczkowy” jest przykładem genialnego połączenia pulsujących beatów z mądrym tekstem. Podsiadło świetnie się czuje w roli poety młodego pokolenia. Wypruwa z siebie wszelkie niepokojące myśli, lęki przeplatane są z nadzieją, miłość z przemijaniem. W utworze tytułowym słychać też wpływy producenta Bartosza Dziedzica, współpracującego w przeszłości m.in. z Arturem Rojkiem. Podsiadło i Rojek są jak bracia. Ta sama wrażliwość na życie i piękno. Wybranego na singla tematu „Nie ma fal” mógłbym słuchać w nieskończoność. To idealizm transcendentalny w muzycznej pigułce. Warto jednak posunąć się dalej, bo dalej jest równie frapująco. Zwiewna, eteryczna ballada „Lis” jest piękną rozterką miłosną. „Nie chciałem, ale teraz chcę” – śpiewa w tym spokojnym utworze Podsiadło. Gdyby takie słowa wyśpiewał Andrzej „Piasek” Piaseczny, to pewnie w duchu dodałbym od siebie: „to w końcu się zdecyduj, chłopie!”. Uzależnionemu od wrażliwości na życie Podsiadle jestem skłonny wybaczyć nawet największe banały. Powstała płyta aspirująca do miana najważniejszego wydarzenia muzycznego 2018 w Polsce. Nie odpuszczę, muszę jeszcze wkleić na koniec fragment słów do utworu „Nie ma fal”. W tej piosence odnajdziemy się wszyscy.

Pewnie,
Chciałbym ciebie słuchać więcej,
Tylko skoczę w jedno miejsce,
Potem może znajdę czas.
Wcześniej
Spotykałem cię codziennie,
Ale teraz, kiedy muszę,
Chętniej udałbym się spać.

Proszę daj się znać po tym,
Gdzieś mnie znajdź potem,
Dziś nie popłyniemy, bo...

PRZEZ LORNETKĘ

RIVERSIDE NA KONCERCIE W PRADZE. Kto nie zdążył na koncerty grupy Riverside w ramach polskiej trasy „Wasteland”, może odrobić zaległości na początku marca przyszłego roku. Polska formacja progrockowa 6 marca 2019 zamelduje się na koncercie w praskim Pałacu Akropolis, dzień później zagra w bratysławskim klubie Majestic. Mariusz Duda i spółka wiosną przyszłego roku ruszą z trasą po całej Europie, zahaczając m.in. o takie adresy, jak Klub Largo w Rzymie, SWX w Bristolu, czy poniekąd egzotyczniejsze miejsca – Kino Šiška w Ljubljanie i Dom Omladine w Belgradzie. „Prawie codziennie jeden koncert w innym miejscu” – brzmi atrakcyjnie i zarazem zobowiązuje. Najnowsze wydawnictwo warszawskiej formacji zostało nagrane już bez zmarłego dwa lata temu gitarzysty Piotra Grudzińskiego. Album „Wasteland”, któremu przyjrzeliśmy się bliżej w Pop Arcie z dnia…., zebrał bardzo pochlebne recenzje zarówno w polskiej, jak też światowej prasie. 

PHIL COLLINS: JESZCZE NIE UMARŁEM. Phil Collins na emeryturze? Skądże. Brytyjski wokalista 26 czerwca 2019 po raz pierwszy w karierze wystąpi w Polsce. Brzmi to niewiarygodnie, ale Collins jeszcze nigdy w przeszłości nie zagrał nad Wisłą. Ani z formacją Genesis, która kilka lat temu pojawiła się w Polsce z wokalistą Ray’em Wilsonem, ani podczas trasy solowej. Komu nie po drodze na Stadion Narodowy w Warszawie, może wybrać się dzień wcześniej do Pragi, gdzie Collins wystąpi w O2 Arenie. Znając życie, atmosfera podczas warszawskiego koncertu będzie jednak o klasę lepsza, niż w pragmatycznej i znudzonej mnogością oferty Pradze. Phil Collins zawita do Polski i RC w ramach trasy koncertowej „Not Dead Yet: Live”, która na początek rozgrzeje serca fanów w Stanach Zjednoczonych i Australii. Bilety na warszawski i praski koncert właśnie dziś trafiły do sprzedaży.

KOLEJNE GWIAZDY COLOURS OF OSTRAVA. Florence And The Machine i Mogwai – oto kolejne gwiazdy, po potwierdzonym już koncercie legendy indie rocka – The Cure, przyszłorocznej edycji festiwalu Colours of Ostrava. Wiele wskazuje na to, że po trzech komercyjnych odsłonach Coloursów pora na lekką zmianę kursu. Florence And The Machine w roli brytyjskiej gwiazdy alternatywnego popu (jakkolwiek brzmi to dziwnie) jest gwarancją niesamowitych wrażeń audio-wizualnych. Szkocka formacja post-rockowa Mogwai przywiezie z kolei wiązankę energicznej kakofonii, uwielbianej przez rzesze ich fanów od Nowosibirska po Seattle.

POPŁYNIEMY Z DUNAJEM. Kultowa czeska grupa Dunaj wraca do koncertowania i niewykluczone, że w najbliższej przyszłości owocem wspólnych występów będzie też nowa płyta studyjna. Alternatywnym rockiem z najwyższej półki będzie można się raczyć na żywo 16 stycznia 2019 roku w znanym ostrawskim klubie muzycznym Parník. W Ostrawie grupa zaprezentuje się w oryginalnym składzie – Josef Ostřanský(gitara i śpiew), Vladimír Václavek(gitara basowa i śpiew) i Pavel Koudelka (perkusja, śpiew). Warto się pospieszyć z zakupem biletów, bo w Ostrawie lubią znikać szybko.

Janusz Bittmar


Może Cię zainteresować.