piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

Życzliwe Coloursy | 21.07.2017

Czapki z głów przed organizatorami festiwalu Colours of Ostrawa, który od środy zamienił industrialną strefę Dolnych Witkowich w jeden wielki multikulturowy kocioł. Powyższe słowa nie powstały w akcie podziękowania za szesnastą z rzędu akredytację dziennikarską, ani za jak zawsze nienaganne zaplecze do pracy.

Ten tekst przeczytasz za 1 min. 30 s
Fot. JANUSZ BITTMAR

Piszę w imieniu zwykłych widzów, którzy w odróżnieniu od VIP-ów i dziennikarzy musieli przełknąć stanie w długiej kolejce już w pierwszym dniu imprezy. Bramy festiwalu otworzyły się już wprawdzie w samo południe, ale większość osób spoza Ostrawy dotarła pod główną bramę dopiero po 17.00. Kiedy tuż po 19.00 festiwal otworzyła gwiazda indie popu, piosenkarka Birdy, kolejka wcale nie zmalała, wręcz przeciwnie. Wymiana biletów za kolorowe opaski z czipem elektronicznym, połączona ze skrupulatną kontrolą zawartości plecaków i torebek, trwała zdecydowanie za długo. Po raz kolejny potwierdziło się jednak, że z niemieckiego pedantyzmu, który jest schedą z czasów Habsurgów, w czeskim narodzie pozostało niewiele. Kiedy sytuacja zrobiła się w środę na tyle krytyczna, że na poważnie groziło, iż większość stojących w kolejce osób pierwszy dzień Coloursów spisze na straty, organizatorzy odważyli się na prawdziwy gest solidarności – wpuszczając widzów na teren festiwalu bez kluczowych opasek. W tym roku spodziewany jest kolejny rekord frekwencji. Czterodniowe karnety rozeszły się już na tydzień przed startem festiwalu, ale organizatorzy nie chcą ujawniać dokładnych danych dotyczących liczby osób, które aż do dziś będą się bawiły w Dolnych Witkowicach. Liczby są dla osób bez wyobraźni. Coloursy pomimo pękania w szwach wciąż pozostają festiwalem życzliwym, otwartym dla wszystkich pokoleń. I z lekką nutką dadaizmu.  



Może Cię zainteresować.