piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

Pop Art 213: Wałaski rock i ostrawski kryminał | 09.04.2017

Czy można po trzydziestu latach muzycznej kariery nagrać najlepszy album w dyskografii? Czy Czeska Telewizja nie przesadza ostatnio z serialami kryminalnymi? O tym i nie tylko w najnowszej odsłonie Pop Artu.

Ten tekst przeczytasz za 5 min. 15 s
Formacja Mňága a Žďorp. Fot. ARC

MUZYCZNA RECENZJA

MŇÁGA A ŽD´ORP – „Třínohý pes” (RC)

Z Wałaskiego Międzyrzecza pochodzi nie tylko tenisista Tomáš Berdych, ale również znana formacja rockowa Mňága a Žd´orp. Swoje egzystencjalne teksty wokalista Petr Fiala zaczął ubierać w piosenki trzydzieści lat temu. To kawał muzycznej przygody, w trakcie której piosenki zmieniały się na albumach jak stacje kolejowe, ale tylko wytrawny wielbiciel wałaskiej grupy potrafił je dokładnie rozróżnić. Znakiem rozpoznawczym twórczości Petra Fiali i całej formacji był bowiem zbyt wąski zakres stylistyczny, czytaj: utwory bliźniaczo do siebie podobne. Potrzeba było trzydziestu lat, żeby doczekać się najlepszej płyty w dyskografii zespołu.

„Třínohý pes” powstał z dużym rozmachem w studio nagrań Milana Cimfego przy współudziale wielu zaproszonych gości, włącznie ze znakomitym Milanem Nytrą z ostrawskiej formacji Buty. Pod względem stylistycznym wciąż mamy do czynienia z klasycznym alternatywnym rockiem, ale na nowej płycie grupa Mňága a Žd´orp pokusiła się przełamać stereotypy krążące pod jej adresem i warto podkreślić, że efekt robi wrażenie. W kilku przypadkach muzykom udało się nawet tak rozgrzać swoje instrumenty, że w pogotowiu znalazła się cała ochotnicza straż pożarna z Wałaskiego Międzyrzecza.

„Na krku mám závaží pár” to chyba najgłośniejsza kompozycja w karierze zespołu. Hard rock z prawdziwego zdarzenia, z rozpędzonym riffem niepasującym do zadumanej twórczości grupy. Szybko i ostro brzmi też przedostatni na płycie utwór „Architekti vlastní zkázy”, smaczki znajdziemy też w punkrockowym „Znali se sotva hodinu”. Petr Fiala zaskoczył pozytywnie w pięknej przytulance „Odpolední”, rozpoczynającej się w klimacie niekonkretnych, ambientowych dźwięków, które jednak szybko nikną, a stonowany głos Fiali przeplata się z eterycznym śpiewem Nikoli Muchy. Dobrego wrażenia z całej płyty nie psuje nawet banalne, „czeskie country” na zakończenie. Mam nadzieję, że w myśl piosenki „Co bude pak” Mňága a Žd´orp nie zaserwuje nam na kolejnym albumie kowbojskiego mruczenia. Z wałaską poetyką grupie najbardziej do twarzy.

SZKLANA RECENZJA

SPRAVEDLNOST (RC)

Uff, rozwiązał się worek z czeskimi serialami kryminalnymi. W poprzednim Pop Arcie zagościł serial „Labyrint” (Labirynt) wyprodukowany przez brneńskie studio Czeskiej Telewizji, dziś pora na ostrawską wariację kryminału utrzymanego w stylu „noir”, trzyodcinkową mini serię „Spravedlnost” (Sprawiedliwość) w reżyserii Petera Bebjaka.

Teoretycznie mogę być lekko nieobiektywny, bo akcja serialu toczy się w Ostrawie, a większość wydarzeń ma miejsce dosłownie kilkadziesiąt kroków od mojego mieszkania, ale pisząc poniższą recenzję starałem się zachować profesjonalny dystans do sprawy. Nawet z wyłączonym guzikiem uruchamiającym ostrawski patriotyzm jestem pod dużym wrażeniem odwagi, z jaką twórcy serialu podeszli do naszkicowania nietuzinkowych charakterów, na niespotykaną dotąd skalę w czeskich produkcjach telewizyjnych. Zamiast czarno-białego widzenia świata otrzymujemy frapujący kolaż, w którym niełatwo wyłapać wiodące kolory. Psychologiczna płaszczyzna serialu dominuje nad stroną prozaiczną. Autorowi scenariusza, Tomášowi Bombíkowi, udało się bowiem przepięknie zagmatwać charaktery głównych bohaterów, ale, jeżeli wziąć pod uwagę logikę akcji, Bombíknie ustrzegł się zgrzytów, które dla wnikliwego odbiorcy mogą być niestrawne. Zakładając, że po kilku minutach zrezygnujemy z zabawy w telewizyjnych detektywów, szybko wybaczymy twórcom lekkie „pomieszanie z poplątaniem”.

Dobry serial kreują aktorzy. „Spravedlnost” może się pochwalić Ondřejem Vetchym w głównej roli policjanta próbującego zatrzeć ślady zbrodni popełnionej przez jego córkę. Vetchý gra jak zawsze, czyli rewelacyjnie, ale świetnie radzą sobie w serialu również pozostali protagoniści – zwłaszcza Martin Finger, serialowy kolega głównego bohatera z ostrawskiego wydziału zabójstw. Podoba mi się również słowackie podejście do kreowania ostrawskich pejzaży. Kamerzysta Martin Žiaran dosłownie zakochał się w Moście Sikory, który w serialu pojawia się w różnych ujęciach, najczęściej nocą. Czego trochę mi zabrakło, to większego zagęszczenia osób podczas kręcenia dziennych scen. Ondřej Vetchýw biały dzień wymiotuje kilkanaście metrów od Mostu Pionierów i znanego klubu muzycznego „Parník”, gdzie nawet w weekendy spaceruje sporo ludzi, świadkiem jego dyskomfortu jest jednak wyłącznie sztab telewizyjny. To taka mała, dla większości widzów pozamiejscowych nieważna dygresja.

Czeska Telewizja wyemitowała finałowy odcinek serialu w niedzielę 26 marca. „Spravedlnost” w dalszym ciągu znajduje się niemniej w ramówce internetowej sekcji ČT, a więc kto zaprzepaścił niedzielne spektakle będące często próbą nerwów przed roboczym i szkolnym poniedziałkiem, wciąż ma szansę odrobić zaległości. Warto.

Cały Pop Art w ostatnim, drukowanym wydaniu gazety.


Może Cię zainteresować.