piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

Piłkarze szybko dostroili się do mojej filozofii | 03.07.2018

Piłkarze szybko dostroili się do mojej filozofii

Stawia na ofensywny futbol, z ustawieniem 4-3-3. W ten sposób grają nie tylko fani totalnego futbolu na PlayStation, ale od czewrca również pierwszoligowi piłkarze MFK Karwina. „Głos” rozmawia z nowym szkoleniowcem nadolziańskiego pierwszoligowca, Romanem Nádvorníkiem.

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 15 s
Roman Nádvorník. Fot. ARC

Z Pragi na północno-wschodni kraniec Republiki Czeskiej odważyli się w ostatnich latach przenieść tylko nieliczni trenerzy. Tym bardziej serdecznie witam pana w naszym pięknym regionie. Zdążył się pan już zaaklimatyzować w Karwinie?

– Z aklimatyzacją nie miałem najmniejszych problemów. Pomogły mi dwie rzeczy: przyjacielska atmosfera w klubie, który pomimo skromnych warunków rozpocznie trzeci z kolei sezon w piłkarskiej elici, a także piękny nowy stadion. Do Karwiny często przyjeżdżałem w roli trenera drugoligowych zespołów, ale wtedy mecze odbywały się jeszcze na starym stadionie. To, co udało się stworzyć w tym mieście w ostatnich latach, przerosło moje najśmielsze oczekiwania.

Wspomniał pan o przyjacielskiej atmosferze w klubie. Moim zdaniem wynika ona z prostego faktu: prezes Jan Wolf przy pomocy zaufanych osób wyciągnął Karwinę z piątej ligi aż do elity. Dla włodarzy tego klubu futbol jest sprawą sercową...

– Zdążyłem się już o tym przekonać na własnej skórze, podczas wstępnych rozmów z kierownictwem. W kontakcie z władzami karwińskiego klubu byłem od ponad pół roku. Śledziłem na bieżąco wyniku zespołu, analizowałem wstępną ofertę na spokojnie i przyznam się, że między innymi właśnie przyjacielskie stosunki, rodzinna atmosfera w klubie przekonały mnie do podpisania kontraktu.

Dla Karwiny to trzeci z kolei sezon w gronie pierwszoligowych klubów. O ile w debiutanckim sezonie obyło się bez nerwówki, o tyle w tym roku piłkarze do ostatniej kolejki walczyli o życie. Czy zadanie, jakie otrzymał pan od prezesa klubu, polega na tym, aby utrzymać się jak najdalej od strefy spadkowej?

– Dokładnie. Dodam może, że oprócz ambicji zagrania w spokojnej, środkowej strefie tabeli, chciałbym jeszcze nauczyć piłkarzy wygrywania i to w efektownym stylu. Zdaję sobie sprawę z tego, że wynik 1:0 też w zupełności wystarczy, ale kibice wydają niemałe pieniądze na bilety i oczekują w zamian goli strzelanych do siatki przyjezdnych. Jeśli sprawdzi pan nasze ostatnie wyniki z meczów sparingowych, to sytuacja wygląda bardzo korzystnie. Strzelamy bramki, a może być jeszcze lepiej w tej materii. Futbol ma być zabawą, a sednem tej zabawy są gole.

Z pewnością ogląda pan mundial w Rosji. Które drużyny zrobiły na panu największe wrażenie?

– Zacznę z innej beczki: które drużyny najbardziej mnie rozczarowały. Fatalnie zaprezentowały się trzy zespoły: Niemcy, Polska i Argentyna. Niemcy w roli obrońców tytułu skompromitowali się najmocniej. Rozczarowali mnie też Polacy, z którymi wiązałem spore nadzieje. Drużyna Adama Nawałki była dla mnie takim „czarnym koniem” mundialu, ale tylko do pierwszego meczu w Rosji. Kiksy w spotkaniu z Senegalem przełożyły się na atmosferę w drużynie. Z Kolumbią było jeszcze gorzej, a wygraną 1:0 z Japonią przyćmiła końcówka meczu, której do tej pory nie przetrawiłem. Polacy dostosowali się do rywala, któremu pasowała przegrana 0:1...

Cały wywiad znajdziecie we wtorkowym drukowanym „Głosie”.


 

 

 

 

 

 



Może Cię zainteresować.