Dlatego odwiedzamy groby, te symboliczne pomniki wystawione naszym zmarłym rodzicom i dziadkom, rodzeństwu, współmałżonkom, dzieciom. Zapalamy znicze na miejscach wiecznego spoczynku naszych kolegów i koleżanek, nauczycieli, księży, wojskowych, znanych tylko z przekazów postaci, których nigdy nawet nie widzieliśmy, ale z historii znamy ich zasługi, czytaliśmy ich książki, byli patronami szkół, do których chodziliśmy, oddawali swe życie, byśmy mogli żyć w wolnym i niepodległym kraju.
Znicze i nagrobne lampki płoną również przed krzyżami, stojącymi na środku cmentarzy. To symboliczne oddanie hołdu tym bezimiennym, których kości rozpadły się w proch, a ich nieopłacone grobowce zmieniły właścicieli. Oraz tym pochowanym na innych cmentarzach w kraju i zagranicy, których grobów nie jesteśmy w stanie w tych dnach odwiedzić. Znicze płoną też zawsze przy miejscach straceń i hitlerowskich bądź komunistycznych mordów.
Ale jest jeszcze kilka miejsc, o których również warto pamiętać. To nieistniejące już nekropolie, zamienione w skwery, parki i place zabaw.
(OX.PL)
Okładka "Głosu" z 30 października 2018. Kliknij, aby powiększyć.