Przyszła „zimna Zośka” | 15.05.2018
Ten tekst przeczytasz za 2 min. 30 s
Fot. ARC
Dziś przypada 15 maja, a więc imieniny Zofii. Według
ludowej tradycji to czas, kiedy po pierwszych ciepłych, a nawet gorących
wiosennych dniach, często nagle się ochładza. Ale czy „zimna Zośka” i to mit
czy faktyczne zjawisko?
Wszyscy ogrodnicy wiedzą, że ludowe porzekadła warto
traktować poważnie. Dlatego z sadzeniem wrażliwych na zimno roślin i warzyw czekają
zazwyczaj do „zimnej Zośki”. Czy obawa
przed chłodem i przymrozkami ma jednak jakiekolwiek podstawy naukowe? Okazuje
się, że tak.
Tak zwani „zimni ogrodnicy” to Pankracy, Serwacy i
Bonifacy – w ich imieniny, przypadające kolejno od 12 do 14 maja, powinniśmy
szczególnie uważać na gwałtownie obniżającą się temperaturę i słynne majowe
przymrozki. 15 maja dzieła zniszczenia dopełnia „zimna Zośka”. I choć w
minionych latach te dni bywały ciepłe, zazwyczaj następowało po nich jednak
znaczne ochłodzenie. O co zatem w tym chodzi? Czy to tylko przypadek, czy
zjawisko gwałtownego ochłodzenia faktycznie przypada zawsze na pierwszą połowę
maja?
Na to pytanie postanowili odpowiedzieć naukowcy,
którzy przyjrzeli się historycznym danym dotyczącym majowej pogody. Materiał do
badań został dostarczony przez Obserwatorium Astronomiczne w Krakowie i objął
lata 1881-1980. I okazało się, że prawie
każdego roku zdarzają się poważne ochłodzenia (spadek temperatury o więcej niż
10 st. C), które trwają kilka dni lub występują w kilkudniowych „blokach”
rozdzielonych cieplejszymi dniami. Nie zawsze jednak wypadają dokładnie w
dniach 12–15 maja, choć bardzo często trzymają się tych przysłowiowych dat.
Zjawisko to występuje nie tylko u nas. Każdej wiosny na pogodę narzekają także m.in.
Niemcy, Francuzi, Holendrzy czy Słoweńcy. A z czego wynika nagłe majowe
ochłodzenie? Odpowiedzialne są oczywiście napływające do nas zimne, ostre masy
powietrza z północy. Także w tym roku za ich sprawą w ciągu najbliższych dni ma
się u nas odczuwalnie ochłodzić. Nie martwmy się jednak na zapas, ponieważ zimno
i deszcz „w okolicach” św. Zofii – według ludowej tradycji – oznaczają, że aż
do jesieni nie powinno już być przymrozków. Wkrótce więc można będzie spokojnie
sadzić delikatne kwiaty: pelargonie, surfinie, petunie i nie obawiać się, że
zniszczą je nocne chłody.