sobota, 20 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Agnieszki, Amalii, Czecha| CZ: Marcela
Glos Live
/
Nahoru

Przytrafiła nam się wielka wojna | 13.04.2015

Zespół stresu pourazowego – ten termin w ostatnich latach, kiedy polscy żołnierze pełnili służbę w Afganistanie i Iraku, nabrał szczególnego znaczenia i charakteryzuje w skrócie to, co z mundurowymi dzieje się po powrocie do domu. Oczywiście nie z wszystkimi, mowa jest bardziej o jednostkach, niż o całych plutonach. Powracające sceny z frontu, rozszarpane ciała, umierający towarzysze broni, wołający o pomoc cywile… Długo można by wymieniać elementy, które składają się na traumę.

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 45 s

 

 

 

 

 

W swojej najnowszej powieści „Wciąż czekam” Louisa Young (Wydawnictwo Prószyński i S-ka), angielska pisarka, rozkłada na czynniki pierwsze bohaterów, którzy dopiero co wrócili z frontów I wojny światowej. Cała książkę można by właściwie scharakteryzować jedną krótką rozmową między Peterem Lockiem, jednym z dowódców, i jego żoną Julią.

– Kochanie, co ci się stało? – pyta Julia.

– Po prostu przytrafiła nam się wielka wojna – odpowiada spokojnie.

Powiedzenie, że wojna to okrucieństwo nie do przyjęcia zabrzmi niemalże jak banał, ale rzeczywiście tak jest. Osoby, które przeżyły wojenną zawieruchę, kolejne akty dramatu przeżywają po skończeniu działań militarnych. Głównymi bohaterami książki „Wciąż czekam” są dwa małżeństwa, doświadczone przez I wojnę światową z uwagi na udział męskich połówek w działaniach zbrojnych. Oprócz Julii i Petera Locke’ów obserwujemy powojenne losy Nadine i Rileya Purefoy’ów. Riley wrócił z frontu z mocno pokiereszowaną twarzą, która dosłownie trzyma się na kilku szwach, „mimo 23 lat wyglądał jak 100-letni starzec”. W jego twarzy także zawiera się cały bezsens wojny, kiedy nie mogąc liczyć na rentę, wyjaśnia to w ten sposób: – To ma sens. Potrzebowali jedynie naszych ciał do wykonywania ich rozkazów. Nasze głowy się nie liczyły, dlaczego miałyby się liczyć teraz?

Bohaterowie powieści Louisy Young muszą otworzyć się na nowe życie. Z jednej strony tylko tyle, z drugiej strony – aż tyle. Pisarka pisze bowiem, że czas ucieka, a „oni wciąż cierpią”, a kiedy główni bohaterowi zaczynają wymieniać słowo „szczęście”, ogarnia ich panika. W innym miejscu Young stawia wojnę na pierwszym miejscu pod względem najbardziej traumatycznych wydarzeń w życiu doczesnym i tym, co czeka nas później: „Jak trafienie do tego piekła za sprawą niemieckich oficjeli różni się od bycia tam posłanym przez rząd brytyjski. Tyle że wojna to nie piekło, prawda? Bo piekło jest tylko dla grzeszników, a wojna dotyka każdego, nawet tego najbardziej niewinnego. Poza tym niektórzy wychodzą z niej bardziej okaleczeni od innych”.

W swojej książce Young nie katuje czytelnika krwawymi opisami tego, co wydarzyło się w latach 1914-1918, bardziej koncentruje się na tym, co dzieje się w głowach głównych bohaterów w kilka miesięcy po zakończeniu I wojny światowej, dokonując swoistej wiwisekcji. W mojej ocenie jest to atutem książki, która swoje zakończenie ma w roku 1927, ale na tym może poprzestanę...



Może Cię zainteresować.