Olena Mrikhina: W naszej rodzinie mówi się po ukraińsku i po rosyjsku. Młodzież nie powinna rezygnować z nauki tego drugiego | 04.05.2022
Olena Mrikhina uciekła z Ukrainy i mieszka teraz w Łomnej Dolnej. W Polskim Gimnazjum im. J. Słowackiego w Czeskim Cieszynie uczy w czwartki języka rosyjskiego. Sama szlifuje język czeski na kursach w jabłonkowskim "Caritasie". Olena Mrikhina czuje się tutaj dobrze. Fot. BEATA SCHÖNWALD
- Przyjechałam w połowie marca z Odessy z moim 4-letnim synkiem oraz koleżanką i jej 6-letnim dzieckiem. Mój mąż jest policjantem, został więc na Ukrainie, żeby bronić miasta. Ponieważ miałam małe dziecko, skupiłam się głównie na kształceniu - wyjaśnia "Głosowi".
Olena Mrikhina studiowała w Donieckim Uniwersytecie Narodowym oraz ukończyła międzynarodowe kursy psychologii ukierunkowane przede wszystkim na psychologię stresu. - Na Ukrainie już o 8 lat trwa wojna w Donbasie, a teraz wybuchła wojna w całej Ukrainie. Dlatego psychologia jest obecnie tak ważna, jeśli chcemy pomagać ludziom - dodaje.
Obecnie Olena mieszka w Łomnej Dolnej u znajomych. - Jechaliśmy przez zachodnią Ukrainę, Użgorod, a na granicy ze Słowacją czekali już na nas i przywieźli nas tutaj. Pomogli mi też załatwić pracę w szkole i teraz zawsze w czwartki prowadzę w Polskim Gimnazjum lekcje języka rosyjskiego - relacjonuje.
W rodzinie Oleny mówi się bowiem zarówno po rosyjsku, jak i po ukraińsku, choć wiele osób po wybuchu wojny przechodzi obecnie na ukraiński. Szkoła bardzo jej się podoba, młodzież jest inteligentna i dobrze mówi po rosyjsku. - Uważam, że uczniowie nie powinni rezygnować z nauki tego języka z powodu sytuacji, jaka jest obecnie na Ukrainie - stwierdza.
W poniedziałki i środy nauczycielka sama uczęszcza na kursy języka czeskiego do jabłonkowskiego „Caritasu”. Jej syn z kolei został podopiecznym polskiego przedszkola w Łomnej Dolnej. - To bardzo dobre przedszkole, gdzie wszyscy bardzo dobrze odnoszą się do naszych dzieci. Tutejsi ludzie są bardzo przyjaźni i ogólnie oferują nam szeroko zakrojoną pomoc. Jestem im za to wdzięczna - kończy Mrikhina.