środa, 24 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Bony, Horacji, Jerzego| CZ: Jiří
Glos Live
/
Nahoru

Gołębie też mają głos! (cz. 4.). Gimnazjaliści chwycili za (gołębie) pióro | 01.05.2020

Lidia Kosiec, polonistka w Polskim Gimnazjum im. Juliusza Słowackiego w Czeskim Cieszynie, zadała uczniom klasy IIB na czas przymusowego siedzenia w domu wypracowanie na temat „Rozmyślania cieszyńskiego gołębia”. Dziś do poczytania ostatnia, 4. praca – autorstwa Zuzy. Codziennie w tym tygodniu publikowaliśmy jeden tekst. 

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 15 s
Fot. Norbert Dąbkowski

 
A co na to gołębie?

Siedzę sobie na dachu cieszyńskiego ratusza, do głowy przychodzą mi słowa z „Dziadów” Mickiewicza: „Cicho wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie?” 

Bardzo trafnie określa to ulice Cieszyna w ostatnim miesiącu. Są puste, sklepy zamknięte, na rynku cicho, nikt nie karmi biednych gołębi. Zapomniano o nas. Słońce świeci, ale nikt nie odpoczywa na ławeczkach, nikt nie spaceruje. Dlaczego? Czasami można spotkać jakąś osobę, ale każda ma na ustach coś dziwnego. Z kolegami ze Szkoły Podstawowej im. Jana Gołębiewskiego zorganizowaliśmy konkurs na to, kto odnajdzie osobę z najlepszym tym czymś. 

Wszyscy powtarzają takie jakieś bardzo dziwne słowo. Chyba coś w rodzaju „koronawirus”. Nie wiem, czy dobrze zapamiętałem. Nigdy wcześniej się z tym nie spotkałem. Nie mam zielonego pojęcia, co to jest. Może jakaś wojna? Chyba z książek wiem, że w czasie wojny ulice były puste. Boję się! Zaczyna mi burczeć w brzuchu, chyba lecę do domu, bo tutaj nie spodziewam się już nikogo, kto nakarmiłby biedne gołębie. W domu pytam matkę o koronawirus i epidemię. Wyjaśnia mi, że epidemia to taki stan, kiedy bardzo dużo ludzi choruje na tę samą chorobę w tym samym czasie, ale tego drugiego dziwnego pojęcia nie zna. Poleca mi, żeby złożyć wizytę dziadkowi, który jest ptasim lekarzem. Jeszcze tego dnia lecę do dziadka.

Od razu pytam: – Dziadku, co to jest koronawirus?
– Koronawirus powoduje chorobę bardzo podobną do grypy – wyjaśnia mi dziadek.
– A czy my możemy się zakazić? – pytam z obawą.
– Chyba nie, ale nie jesteśmy w stu procentach pewni. Dla pewności trzymaj się przez jakiś czas z dala od ludzi. 

Przypominam sobie jeszcze jedno słowo, które słyszę, kiedy współmieszkańcy na dwóch nogach rozmawiają o koronawirusie – „kwarantanna”. Więc zaraz pytam o to dziadka. Mówi, że to nic innego jak siedzenie w domu. Kamień spadł mi z serca, bo spodziewałem się najgorszego.

Zuzka, II B 

 
Wszystkie opowiadania można przeczytać w rubryce "Gimplok" na naszym portalu - tutaj.




Może Cię zainteresować.