S. W.: – Na pewno w sporcie. Nie najlepiej też wypadała moja twórczość artystyczna na lekcjach plastyki, choć pamiętam jeden obraz, z którego nawet byłem dumny. Szkoda, że gdzieś się zapodział.
D. P.: – U mnie ze sportem jest podobnie. Na WF-ie zawsze wolałem postać w bramce niż biegać za piłką. W tej roli też jednak nigdy nie byłem „orłem”, raczej słupem. Poza tym zawsze walczyłem z biologią. Dwójki, które pojawiały się na moich świadectwach, były właśnie z tego przedmiotu. Nie lubiłem też nauk społecznych.
Czego gimnazjum was nauczyło oprócz praw fizyki, logarytmów i historycznych dat?
D. P.: – W ciągu tych czterech lat w gimnazjum chyba każdy z nas w jakiś sposób rozwinął swoją osobowość. Za siebie mogę powiedzieć, że gimnazjum otworzyło mi oczy, nauczyło mnie zauważać rzeczy naprawdę istotne i nie przejmować się błahostkami. Nie mogę natomiast powiedzieć, że nauczyło mnie się uczyć, bo tego chyba każdy musi nauczyć się sam. Na pewno nauczyło mnie też dumy narodowej i patriotyzmu.
S. W.: – Gimnazjum z całą pewnością rozszerzyło moje horyzonty myślowe. Zacząłem zauważać rzeczy, których wcześniej nie dostrzegałem albo nie uważałem ich za istotne. Po czterech latach widzę je w zupełnie w innym świetle, z innej, dojrzalszej perspektywy. Myślę, że gimnazjum jako szkoła ogólnokształcąca pomaga wybrać ten odpowiedni kierunek studiów. Wiele osób przychodzi bowiem do gimnazjum, bo nie jest zdecydowanych co do własnej przyszłości. W ciągu czterech lat udaje im się jednak sprecyzować swoje wyobrażenia o przyszłym zawodzie.
Czego gimnazjum nie uczy, a byłoby warto?
D. P.: – Rozmawiałem już o tym z kilkoma ludźmi i każdy ma na ten temat inne zdanie. Jednak w moim przekonaniu brakuje w gimnazjum konwersacji z języka polskiego. Masa absolwentów gimnazjum nie potrafi swobodnie posługiwać się poprawnym językiem polskim. Może w Szymona klasie było inaczej, ale nasza polonistka minimum czasu poświęcała poprawności językowej i ortografii, a jeszcze mniej przeznaczała na konwersację. Rozumiem, że w polskim gimnazjum umiejętność biegłego posługiwania się językiem polskim jest podstawą, z drugiej strony nie wszyscy nauczyciele rozmawiają z uczniami po polsku i nie wszyscy zmuszają ich do tego. Mam wrażenie, że czasem uczymy się, jaki Mickiewicz miał rozmiar butów, a z drugiej strony nie potrafimy sklecić poprawnie jednego polskiego zdania.