Taniec jako pasja. Street dance sposobem na życie | 10.11.2024
Agata
Elen Sikora, uczennica klasy 2c Polskiego Gimnazjum w Czeskim Cieszynie,
przywiozła z mistrzostw świata w street dance show formacjach w Macedonii
brązowy medal. Trzecie miejsce w ogólnoświatowej konkurencji ekstraklasy
juniorów było zwieńczeniem tegorocznych sukcesów grupy tanecznej Funky Beat z
Frydka-Mistka, która wiosną została m.in. absolutnym zwycięzcą konkursu Mistrz
Mistrzów RC w dziesięciu dyscyplinach tanecznych.
Ten tekst przeczytasz za 4 min. 30 s
Funky Beat i ich „Czarna dziura”. Fot. Leemon Concept
Kiedy
rozpoczęła się twoja przygoda z tańcem?
– Z
moją o dwa lata starszą siostrą często w domu tańczyłyśmy. Na występach w
przedszkolu też podobno wyróżniałyśmy się pod tym względem. Kiedy miałam więc mniej
więcej 6 lat, mama zapisała nas do klubu tanecznego BCC w Trzyńcu. Tam uczęszczałyśmy
aż do moich 14 lat. Po przerwie covidowej przeszłyśmy do Frydka-Mistka. W
barwach Funky Beat tańczę więc trzeci rok.
Od
początku to był street dance?
– Tak,
od początku.
Street
to ulica. Na czym polega taki taniec uliczny?
– Do
kategorii street dance można zaliczyć cały szereg stylów tańca, jak hip hop,
locking, poping, house, dance i wiele innych. Street dance wywodzi się z amerykańskiej
ulicy, to młodzieżowy styl życia, który łączy się z konkretną muzyką i stylem
ubierania. My nie tańczymy w błyszczących, eleganckich sukniach, ale wkładamy
obszerne dżinsy, bluzy, ekstrawaganckie nakrycia głowy i tenisówki.
Czego
wymaga street dance od tancerza?
– Na
pewno kondycji. Taniec, który prezentowałyśmy na mistrzostwach, trwał ok. 4
minut. To naprawdę długo, jeśli wziąć pod uwagę, że ciało utrzymujemy w
nieustannym ruchu. Do tego niezbędny jest słuch muzyczny i poczucie rytmu.
Ważna jest też kreatywność. Zwłaszcza w free style, czyli stylu dowolnym opartym
częściowo na improwizacji, bez kreatywności nie da się obejść. Tu liczy się
również osobowość człowieka oraz to, jak potrafi przekazać innym własne ja.
Agata Elen Sikora z najważniejszymi
medalami tego sezonu. Fot. Beata Schönwald
Co
pokazałyście w Macedonii?
– Nasza
choreografia nazywa się „Czarna dziura”. To z nią przez cały tegoroczny sezon
zdobywałyśmy złote medale. Jej autorem jest nasz trener Filip „Fifa” Ružička,
który jest nie tylko bardzo dobrym tancerzem, ale ma na swoim koncie wiele
sukcesów właśnie jako choreograf. Chociaż temat był trudny do opracowania, on
sobie z nim poradził wręcz fenomenalnie. Muszę przyznać, że kostiumy miałyśmy jak
na street dance trochę nietypowe, za to trafiające w temat.
Rozumiem,
że dobrze dopasowany strój do tematu to tylko jedno z wielu kryteriów oceny
formacji street dance show?
– Tak.
Istotną rolę odgrywa technika, wykorzystanie przestrzeni przez tancerzy, ale
też ogólne wrażenie, jakie odnoszą jurorzy po obejrzeniu danej formacji. Liczy
się więc pomysł i to, jak udało się go zrealizować, jak dany temat wyraża
muzyka, stroje i cała choreografia. To wszystko musi tworzyć spójną całość.
Taniec,
za który zdobywa się brązowy medal na mistrzostwach świata, to już gotowy
produkt. Jak dochodzi się do niego?
– Poprzez
regularny trening. Od poniedziałku do piątku mam cztery treningi, w weekendy
czasem dodatkowe zgrupowania, a w sezonie, który dzieli się na wiosenny i
jesienny, dochodzą do tego zawody. Przejazd samochodem z Jabłonkowa do Frydka
trwa niespełna godzinę. Bez pomocy rodziców nie dałabym rady. Gdybym chciała
korzystać z transportu publicznego, do domu wracałabym ok 23.00. Wielką pomocą
jest również zmodyfikowany plan nauczania, który pomaga mi łączyć naukę w
gimnazjum z tańcem.
Każde
działanie zespołowe wymaga dobrej komunikacji. Czy jesteście zgraną paczką?
– Z
całą pewnością. Street dance skupia ludzi energicznych, którzy mają wspólne
cele. Wyjazd na mistrzostwa świata do Macedonii był więc dla nas czymś w
rodzaju wycieczki z fajnymi ludźmi. Z drugiej strony taniec zespołowy, tak jak
wszystko, ma swoje plusy i minusy. Plusem jest to, że możemy wszystko przeżywać
wspólnie, zarówno chwile radosne, jak i smutne. Minusem jest to, że jeśli ktoś
z nas zatańczy coś nie tak, nie da się tego ukryć i rzutuje to na wynik całego
zespołu.
Czy
masz również doświadczenie z tańcem indywidualnym?
– Próbuję
tańczyć również battle, polegający na współzawodnictwie dwójek, które improwizują
na muzykę, którą dowolnie dobiera DJ. Myślę, że to nawet bardziej wyraża istotę
street dance jako tańca, który powstaje spontanicznie na ulicy. Do takiego
współzawodnictwa nie za bardzo da się przygotować. Można, oczywiście, próbować
w domu robić różne wariacje do różnych piosenek, ale to wszystko. Stając przed
jury, trzeba spontanicznie dopasować się do danej muzyki i dać z siebie to, co
najlepsze.