Czeskie społeczeństwo się
starzeje. Konsekwencją są m.in. niższe wpływy do budżetu państwa z tytułu
składek opłacanych przez ludzi aktywnych zawodowo, z drugiej zaś strony wyższe
wydatki ubezpieczalni zdrowotnych na leczenie i opiekę nad ludźmi wcześniej
urodzonymi. Według danych Czeskiego Urzędu Statystycznego w ciągu ostatniej
dekady wydatki na służbę zdrowia wzrosły z 334,5 mld koron do 477,7 mld. Choć
dodać trzeba uczciwie, że nie tylko potrzeby seniorów odegrały tu swoją rolę.
Jak wynika z prognoz demograficznych, pod koniec bieżącego stulecia ludzie w wieku powyżej 65 lat będą tworzyć prawie jedną trzecią ludności naszego kraju. Żyjemy coraz dłużej, dzieci rodzi się coraz mniej, ubywa zatem ludzi w wieku produkcyjnym. To wszystko sprawia, że gospodarka będzie musiała do nowej sytuacji jak najszybciej się przystosować. Podczas gdy w 1993 roku w RC kobiety i mężczyźni w wieku 65+ tworzyli zaledwie 13 proc. populacji, obecnie osób w wieku emerytalnym jest u nas ponad 20 proc. Ubyło natomiast dzieci w wieku do lat 14 – przed 20 laty stanowiły 19 proc. ludności kraju, teraz zaś ok. 16 proc. Należy więc liczyć się z tym, że z roku na rok będzie przybywać zarówno starszych klientów i konsumentów przeróżnych dóbr i usług, jak i pracowników, którzy będą dorabiać do emerytury. Jak wynika z wieloletnich badań, połowa pracujących kobiet i mężczyzn w wieku od lat 50 do 61 twierdzi, że aktywność zawodową chce utrzymać także po osiągnięciu wieku emerytalnego. Faktycznie robi to co trzeci ankietowany, reszta rezygnuje z pracy zaraz po tym, jak tylko uzyska prawo do emerytury.
W pierwszej grupie są ludzie, którzy chcą po prostu dorobić do niskiej emerytury albo nie wyobrażają sobie życia bez ukochanej pracy. Jeszcze inni boją się samotności i utraty sensu życia. W drugiej grupie są m.in. seniorki i seniorzy, którzy pracować po prostu już nie mogą lub nie chcą, ale też ludzie, którzy chętnie by dorabiali, ale rynek pracy daje im małe lub żadne po temu możliwości. To, co w większości krajów Unii Europejskiej jest dziś sprawą oczywistą, u nas ciągle przedstawia duży problem. Chociażby upowszechnienie elastycznych form zatrudnienia. Nie wszystkie firmy przychylnym okiem patrzą na przykład na pracownika, który chciałby pracować w skróconym wymiarze godzin. A właśnie ludzie wcześniej urodzeni chętnie by pracowali, ale na niepełnym etacie lub po prostu w trybie home office.
Więcej w drukowanym wydaniu gazety w rubryce „Grosz do grosza”.