wtorek, 23 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Ilony, Jerzego, Wojciecha| CZ: Vojtěch
Glos Live
/
Nahoru

Dwie godziny dobrej zabawy. Recenzja "Prywatnej kliniki" w reż. Karola Suszki | 27.10.2021

Po sukcesach frekwencyjnych komedii „Mayday” i „Mayday 2” Scena Polska Teatru Cieszyńskiego 23 października wróciła z kolejną farsą – „Prywatną kliniką” autorstwa Johna Chapmana i Dave’a Freemana. Wszystkie wspomniane tu tytuły łączy fakt, że za ich reżyserię w teatrze w Czeskim Cieszynie odpowiada Karol Suszka. 

Ten tekst przeczytasz za 5 min. 45 s
Fot. Karin Dziadek

 

Ponadto trzy spektakle zostały podobnie obsadzone, sztuki pod względem fabularnym mają zbieżne elementy, a na dodatek każda z nich iskrzy się równie silnym humorem słownym i sytuacyjnym. Można więc stwierdzić, że jeśli ktoś dobrze bawił się podczas „Mayday”, nie będzie żałował wyjścia na „Prywatną klinikę”. 

 

John Chapman jest autorem bądź współautorem ponad trzydziestu sztuk, a kilka z nich napisał razem z Rayem Cooney’em (twórcą „Mayday”). Skończył studia na Wydziale Aktorskim, ale – jak wkrótce się okazało – nie była mu pisana kariera aktorska, a pisarska. W ciągu kolejnych kilkudziesięciu lat stał się mistrzem farsy, choć już jego literacki debiut w latach 50. XX wieku „Sucha zgnilizna” bił rekordy popularności. Natomiast droga Dave’a Freemana do stania się twórcą jednej z najpopularniejszych fars była bardziej zawiła. Ten, choć zaczął pracą w teatrze (elektryk), później pełnił służbę w marynarce, londyńskiej policji, pracował też jako dziennikarz, reporter kryminalny i scenarzysta telewizyjny, gdzie współtworzył popularny „Benny Hill Show”. Autor ma na swoim koncie scenariusze ponad dwustu komediowych tytułów. „Prywatna klinika” Chapmana i Freemana miała prapremierę w 1982 roku w Londynie. 


Panowie przez przypadek znajdują się w apartamencie w tym samym czasie…

Harriet (Małgorzata Pikus) jest kochanką dwóch żonatych mężczyzn, którzy nie wiedzą o swoim istnieniu – Gordona (Grzegorz Widera) i Alka (Zbyšek Radek). Jest jeszcze ten trzeci – tajemniczy mąż Harriet, który – jak utrzymuje główna bohaterka – przebywa w więzieniu w Peru. Harriet będąc utrzymanką dwóch przedsiębiorców (jeden sprzedaje jajka, a drugi – ryby), nie chodzi do pracy, a stać ją na ekskluzywne mieszkanie i wystawny tryb życia. Kobieta nie przypuszcza, że jej sielankę przerwą wkrótce nieoczekiwane i zaskakujące wydarzenia. Pewnego dnia odwiedza ją długo niewidziana przyjaciółka Anna (Joanna Litwin), która jako jedyna zostaje wtajemniczona w intrygę Harriet. Jednocześnie misterny grafik odwiedzin kochanków zostaje zaburzony – panowie przez przypadek znajdują się w apartamencie w tym samym czasie. Harriet i Anna będą musiały nieźle  natrudzić się, by ukryć intrygę przez Gordonem i Alkiem. Zadanie będzie tym trudniejsze, że do tego wesołego mieszkanka wkrótce trafią podejrzliwe żony obu przedsiębiorców (Lidia Chrzanówna i Barbara Szotek-Stonawski), a na dodatek pijany mąż Anny (Tomasz Kłaptocz) do obłędu zakochany w… Harriet.
 


 
 
Szara sofa – kluczowy element

Na scenie została wiernie odwzorowana część apartamentu (scenografia: Bogdan Kokotek). Na pierwszym planie stanęła rozległa, szara sofa – kluczowy scenograficzny element większości fars – a obok niej stolik zastawiony alkoholami. Dalej, na kondygnacji pojawił się kolejny farsowy „must have”, czyli łóżko oraz inne sypialniane meble utrzymane w bieli. Detale scenograficzne: kryształowe żyrandole i karafki, wazony z kwiatami czy ozdobne ramy luster akcentują ekskluzywność mieszkania Harriet, która stwierdza, że gdyby nie recesja, do utrzymania tej nieruchomości wystarczyłby jej tylko jeden sponsor. Główna bohaterka snuje się po mieszkaniu w jedwabnych szlafrokach i fikuśnych klapkach na szpilce lub wystawnych kreacjach i błyszczących sandałach na wysokim obcasie, zawsze z misternie wykonaną fryzurą i makijażem (nawet do snu). Jej jedynym obowiązkiem jest pilnować, by w barku nigdy nie brakło alkoholu i by „jajka” nie dowiedziały się o „rybach”, a „ryby” o „jajkach”. Agata Kokotek odpowiedzialna za projekt kostiumów zadbała o to, by bohaterowie byli ubrani realistycznie, choć wymyśliła kilka rozwiązań pomagających aktorom pogłębić parodystyczny rys ich bohaterów, na przykład: za krótki i opinający brzuch marynarski top Alka; kiczowaty, stworzony z wykluczających się kolorów „outfit” żony Gordona; czy absurdalnie wydłużający postać finezyjny toczek żony Alka.


Suszka w swoim żywiole

Karol Suszka bardzo dobrze odnajduje się w repertuarze komediowym i przy każdej premierze wraca z nieszablonowymi pomysłami inscenizatorskimi. „Prywatna klinika” w jego reżyserii to przedstawienie dynamiczne, utrzymujące zainteresowanie odbiorcy, a przede wszystkim wywołujące salwy śmiechu na widowni, w szczególności w drugim akcie, gdzie autorzy sztuki spiętrzyli humor sytuacyjny. Aktorzy Sceny Polskiej po raz kolejny z sukcesem wcielili się w farsowych bohaterów. W tym punkcie należy wyróżnić Małgorzatę Pikus, Joannę Litwin i Grzegorza Widerę. Choiaż moim zdaniem aktorskim faworytem tej inscenizacji jest Zbyšek Radek, któremu udało się stworzyć przekonującego i charakterystycznego bohatera, a także sytuacje sceniczne rozbawiające do łez. 

Idąc za ciosem sukcesów „Mayday” i „Mayday 2”, kierownictwo Sceny Polskiej słusznie założyło, że w bieżącym roku artystycznym na afiszu również powinien pojawić się tytuł, który bawi i zapewnia widzom czystą rozrywkę. „Prywatna klinika” ma po prostu śmieszyć i zabrać widzów na dwie godziny w świat z dala od ich trosk oraz problemów. Jednak by rozluźniony odbiorca mógł serdecznie zaśmiać się na widowni, twórcy muszą wykonać poważną i wcale nie tak lekką pracę. Farsa to wymagający gatunek sceniczny, ale Scena Polska dowodzi, że z powodzeniem potrafi sprostać temu wyzwaniu. 
 


 



Może Cię zainteresować.