piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

Pop Art: Moby i jego gra na emocjach | 06.06.2020

Muzycznie i filmowo w najnowszej odsłonie Pop Artu. Między innymi o dwóch głośnych ostatnio dokumentach – „Zabawa w chowanego” i „Nic się nie stało”.

Ten tekst przeczytasz za 8 min.
Moby melduje się z nową płytą i w świetnej formie. Fot. mat. prasowe

RECENZJA

MOBY – All Visible Objects

Częste picie skraca życie – twierdzą lekarze. A jak ma się sprawa z częstym komponowaniem? Tego nie wiadomo, ale jeden z najbardziej płodnych współczesnych muzyków, Moby, właśnie uraczył swoich fanów siedemnastą w karierze płytą studyjną, może więc jego warto zapytać. „All Visible Objects” oficjalnie, na płytach CD i winylu ukaże się w sprzedaży 6 czerwca, ale już teraz całego albumu można wysłuchać w wersji cyfrowej. Warto, bo Moby i przyjaciele wykonali rewelacyjną robotę.

„All Visible Objects” jest kontynuacją świetnie przyjętego wydawnictwa amerykańskiego artysty, płyty „Everything Was Beautiful and Nothing Hurt” z 2018 roku – zarówno pod względem stylistycznym, jak też z racji zaproszonych gości. Moby, który na początku kariery wszystko wolał nagrywać w pojedynkę, tworząc muzykę w stylu „zrób to sam, bo nikt tego lepiej od ciebie nie potrafi”, w latach 90. kojarzył mi się z kultowym bohaterem szklanego ekranu, zaradnym Angusem MacGyverem. Mieszanka narcyzmu i samouwielbienia, wręcz miłość do własnej osoby ze wzajemnością pozostała, muzyka amerykańskiego kompozytora na przestrzeni 30 lat lat osiągnęła jednak formę, którą można by określić przydomkiem „elektroniczny synkretyzm”. Zrozumcie mnie dobrze – to ma być komplement.

Na siedemnastej w karierze płycie wciąż dużo jest syntezatorowego szydełkowania, ekologicznego wymądrzania, niemniej słuchana z zamkniętymi oczyma muzyka nie ulatnia się w nieznane, jak dzieje się to w przypadku wielu innych utworów z pogranicza muzyki elektronicznej. Charakterystyczne dla twórczości Moby’ego ziarno melancholii zasadzone nawet w najbardziej dynamicznych, uskrzydlonych kompozycjach jest nadal obecne.

Album „All Visible Objects” rozkręca w skocznym karaibskim rytmie „Morningside”, zachęcają do tańca, którego nigdy nie za wiele. Moby zresztą uwielbia bezpośredni kontakt ze swoimi słuchaczami, a jego koncerty na żywo to prawdziwa gratka, wtedy to właśnie takie taneczne beaty sprawdzają się idealnie. Ukryty pod numerem drugim zadumany temat „My Only Love” z gościnnym udziałem Mindy Jones, współpracującej z Richardem Melvilleem Hallem (bo tak brzmi faktyczne nazwisko naszego bohatera) już na płycie „Innocents” (2013), będzie podobno wykorzystany na potrzeby drugiego singla. Chyba to słuszna decyzja marketingowa, soulowy klimat w połączeniu z typową dla Moby’ego falą przygnębienia nadaje się do promocji albumu idealnie. Marketingowym strzałem w dziesiątkę jest jednak pierwszy singiel z płyty, „Power Is Taken”, którym Moby powalił mnie na kolana. To kontrolowana agresja rapera o pseudonimie Boogie pompowana z tylnych szeregów perkusyjnym mistrzostwem D. H. Peligro z grupy Dead Kennedys. Zaskakująca kooperacja, zaskakujące brzmienie, a myślałem, że Moby już niczym mnie specjalnie nie zaskoczy.

Chwila wytchnienia pojawia się niebawem, w temacie szóstym „Rise Up In Love” zaśpiewanym przepięknie przez Apollo Jane. Na album „All Visible Objects” składają się właśnie takie skoki przez przeszkody. Adrenalinowe, nasycone elektroniką utwory w rodzaju wspomnianego „Power Is Taken” czy „Refuge” (tu z gościnną partią Lintona Kwesiego Johnsona) przeplatane są spacerami po ogrodach medytacji. Do przemyśleń nad losem świata służą na płycie cztery ostatnie, w dodatku najdłuższe kompozycje. Genialnie słucha się ukrytej pod numerem ósmym, prawie dziesięciominutowej muzycznej medytacji „Too Much Change”. Doznania z pogranicza magii towarzyszą również fortepianowej fantazji „Separation”, przywołującej skojarzenia z romantycznymi kompozycjami Ferenca Liszta, a ze współczesnych twórców – islandzkiego czarodzieja Olafura Arnaldsa. Częściowo z medytacyjnego rytmu wybija słuchacza przedostatni temat, „Tecie”, ale tylko z pozoru. Transowa techno-powtarzalność czyni z tej nieco ponad siedmiominutowej kompozycji kolejny majstersztyk na albumie. A tytułowy finał? Tu wszelkie słowa są zbędne. Chronicznie zamartwiający się Moby zawsze wbijał mnie w fotel, ale jego siedemnasta płyta jest po prostu wyśmienita.

POLSKIE GRZYBOBRANIE

SEKIELSKI O SWOIM NAJNOWSZYM DOKUMENCIE: SĄ EMOCJE, ŁZY. Znów głośno zrobiło się nad Wisłą z powodu Tomasza Sekielskiego. Twórca dokumentu „Tylko nie mów nikomu” o przypadkach pedofilii w polskim Kościele 16 maja udostępnił w serwisie YouTube swój najnowszy dokument „Zabawa w chowanego”. – To wstrząsająca historia dwóch braci wykorzystywanych przez tego samego księdza – mówi reżyser dokumentu, który poruszył opinię publiczną, ale, jak sam zaznacza, najważniejsze, żeby obojętność wobec przejawów patologii raz na zawsze się skończyła. – Pokazujemy, jak próbowano tuszować tę sprawę, jak kościelna hierarchia udawała, że się nic nie dzieje. Będzie też pokazane, jak wyglądają relacje państwo-Kościół na styku prokuratura-kuria — wyjaśnia Sekielski. — Też są emocje, łzy, wstrząsające historie, ale film pokazuje przede wszystkim pewne patologiczne mechanizmy – dodaje reżyser. Dokument dostępny darmowo w serwisie YouTube jest na tyle wstrząsający, że ostrzegam zwłaszcza rodziców – nie jest łatwo. Recenzja filmu w następnym wydaniu Pop Artu.

ZANUSSI: INSYNUACJA W MEDIACH PUBLICZNYCH. I jeszcze pokłosie innego świeżego dokumentu. Krzysztof Zanussi ustosunkował się do oskarżeń, jakie pod jego adresem wysnuł reżyser filmu dokumentalnego „Nic się nie stało”, Sylwester Latkowski. Nie tylko słynny polski reżyser, ale też wiele innych znanych postaci ze świata polskiej kultury z zażenowaniem skomentowało dokument wyemitowany w TVP 1. Latkowski opisuje w nim kulisy działania Krystiana W., ps. „Krystek”, nazwanego przez media „łowcą nastolatek”. Reżyser przywołał zeznania nastolatek, które opisywały gwałty i molestowanie. Jak informują media, Krystian W. działał bezkarnie przez wiele lat na terenie Trójmiasta — m.in. w znanym sopockim lokalu Zatoka Sztuki. Latkowski zarzucił znanym osobom ze świata show-biznesu, że broniły miejsca, którego właściciel oskarżony był o pedofilię. Wśród nich są m.in. Adam Nergal Darski, Wiktor Zborowski, Grażyna Wolszczak, Kuba Wojewódzki, Andrzej Chyra, Borys Szyc i wspomniany na wstępie Zanussi. – Z pewnym zdziwieniem dowiedziałem się o jakiejś insynuacji w mediach publicznych. Poza powiedzeniem, że to wszystko nieprawda, nie mogę nic dodać ani ująć – stwierdził Zanussi. – W związku z fałszywymi oskarżeniami wobec mojej osoby sformułowanymi przez Sylwestra Latkowskiego po emisji reportażu „Nic się nie stało” na antenie TVP 1 podejmę stosowne kroki prawne mające na celu ochronę moich dóbr osobistych i pociągnięcie do odpowiedzialności Sylwestra Latkowskiego.

12 CZERWCA NOWY POLSKI SERIAL W NETFLIKSIE. W tym tygodniu pojawiły się też jednak w Polsce optymistyczniejsze tematy. W serwisie streamingowym Netflix dostępny jest już zwiastun nowego serialu polskiej produkcji – „W głębi lasu”, nakręconego na podstawie bestsellerowej powieści Harlana Cobena. W ramówce Netfliksa znajduje się skądinąd kilka innych seriali powstałych na kanwie książek Cobena, polska produkcja ma jednak najwyższe ambicje. Jak czytamy w oficjalnym opisie, „serial obejmuje dwa wymiary czasowe: rok 1994 oraz 2019. Opowieść w zaskakujący sposób przedstawia losy warszawskiego prokuratora, Pawła Kopińskiego, który mimo upływu lat nie potrafi otrząsnąć się po stracie ukochanej siostry, zaginionej w niewyjaśnionych okolicznościach podczas obozu letniego”. W obsadzie serialu znajdziemy m.in. Grzegorza Damięckiego, Huberta Miłkowskiego, Agnieszkę Grochowską i Wiktorię Filus. Premiera w Netfliksie 12 czerwca.

Janusz Bittmar


Może Cię zainteresować.