piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

Pop Art: Tworzenie to odkrywanie | 02.05.2021

Jak pisał Haruki Murakami, przyjaciele, z którymi zabijamy czas, to właśnie prawdziwi przyjaciele. W gronie muzycznych przyjaciół grupie Tomahawk należy się w moim domu szczególne miejsce. Zapraszam do lektury Pop Artu, wydania numer 313. Jak ten czas leci.

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 45 s
Zespół Tomahawk uwielbia wizualne stylizacje. Ta przypomina okładkę płyty "Deep Purple In Rock" grupy Deep Purple. Fot. ARC

RECENZJA

TOMAHAWK – Tonic Immobility

Piękna fortepianowa coda w utworze „Epic” z albumu „The Real Thing” (1989) formacji Faith No More była jednym z rozruszników, które na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku formowały moje gusty muzyczne. Po amerykańskiej formacji łączącej w swojej muzyce rock z hip-hopem i metalem, zaszufladkowanej ongiś do kategorii „crossover”, pozostały świetne płyty (ostatnia „Sol Invictus” z 2015 roku) i nadzieja, że kolejne jeszcze powstaną, muzycy oficjalnie nie zawiesili bowiem działalności. Póki co fani mogą się raczyć licznymi ubocznymi projektami poszczególnych członków zespołu. Największą aktywność w tej materii wykazuje bez dwóch zdań wokalista Mike Patton. Tomahawk to jeden z jego wielu pomysłów na zabawę ze słuchaczem znudzonym tradycyjnym rockowym brzmieniem. „Tonic Immobility” jest najnowszą, piątą płytą w dyskografii zespołu. Albumem o idealnych proporcjach.

Tomahawk miałem okazję zobaczyć na żywo przy okazji poprzedniej trasy koncertowej do płyty „Oddfellows” (2013). Zastałem wówczas grupę w najbardziej szalonym rockowym wcieleniu, przywołującym momentami skojarzenia ze zwariowanym eklektycznym kabaretem Franka Zappy. Nowe wcielenie Mike’a Pattona zachowuje wszystkie cechy nieobliczalności, podróż muzyczną krainą „Tonic Immobility” jest niemniej atrakcyjna również dla nieprzygotowanego słuchacza. Tematycznie album wpisuje się w klimat ostatnich trudnych dla świata miesięcy. Patton porusza w tekstach tematy samotności, izolacji w czasach pandemii i wynikających z tego problemów psychicznych. Antidotum na dziwny świat nie znaleźli ani Czesław Niemen, ani Madonna, nie znalazł go również Patton, bo nawet nie próbował. W otoczeniu rześkich gitarowych riffów, odważnych skoków stylistycznych, wspomnienie ostatniego roku wywołuje raczej uśmiech na twarzy. Patton będący skądinąd w doskonałej formie w swoich wokalnych porywach przypomina królewskiego błazna próbującego złagodzić oblicze porażki. Dwunastka utworów znajdujących się na płycie odzwierciedla zaś tuzin różnych nastrojów. Aż chce się słuchać tej płyty w nieskończoność, próbując przy okazji odgadnąć diagnozę naszych problemów.

„Tonic Immobility” jest najbardziej przemyślaną płytą w karierze formacji. W pierwszych czterech kawałkach wprawdzie jeszcze nic na to nie wskazuje, na początku muzycy serwują nam bowiem potężną porcję brudnego grania z pogranicza hardcoru, ale począwszy od ukrytego pod numerem 5. „Business Casual” album robi się coraz ciekawszy aranżacyjnie. „Tatoo Zero” rozpoczyna się od smętnej doom metalowej nuty, przechodząc po chwili w wyszczekiwane rapowe zwrotki przeplatane gitarowym slalomem i kończąc w zaskakujący sposób – w momencie, którego nikt by się raczej nie spodziewał. Psychodeliczny „Howlie” uderza w wyobraźnię podobnie, jak pierwsze albumy Pink Floyd, a Patton jest na przemian Doktorem Jekkylem i Panem Hydem. Wokalne popisy w tym czterominutowym utworze wywołują ciarki na plecach, uważajcie więc na siebie. I to nie koniec genialnych momentów. „Sidewinder” jest mozaiką soulowej namiętności i prog-rocka z muzycznych kartek King Crimson. W finale tego utworu Patton wznosi się na swoje wokalne wyżyny, przypominam zatem, uważajcie na siebie po raz drugi. „Recoil”, przedostatni temat albumu, cechuje nie tylko typowa dla Tomahawk huśtawka nastrojów, ale też piękna, poszarpana linia basowa i stylizowany na pop śpiew Pattona. Każda nuta w tej piosence ma swoje uzasadnienie, razem tworząc kompozycję doskonałą. W przypadku Tomahawk tworzenie to odkrywanie.

Janusz Bittmar

 



Może Cię zainteresować.