Jego przekrój twórczości przynosi wystawa zatytułowana "80xOlbiński", której gros – co ma związek z cieszyńskim festiwalem teatralnym – tworzą plakaty teatralne i operowe. Prócz tego proponuje ona ok. 20 akryli na tekturze oraz prac olejnych z lat 80. i 90. ub. wieku, które były ilustracjami w takich wydawnictwach, jak „New York Times”, „Newsweek” czy „Playboy”. Jest nawet praca, która w 1987 roku zdobyła złoty medal na wystawie w Nowym Jorku. Ale są też prace nowe oraz rzeźby, które powstają dopiero od niedawna. – „80xOlbiński” to jest 79 prac na tej sali, bo osiemdziesiątą jest sam artysta – zabrzmiało podczas wernisażu.

Artysta zaczął opowieść o sobie, trzymając się zasady „obsesji cyfr”, którą - jak zauważył - według Małego Księcia, mają dorośli. Zdradził więc nie tylko swój wiek, ale też liczbę żon i dzieci, wzrost czy rozmiar buta. Pół żartem, pół serio mówił też o inspiracji, która jego zdaniem zamyka się w dwóch kluczowych słowach – deadline i gaża. W humoreskowym tonie utrzymane były również wspomnienia o jego pierwszych miłościach.

Niedzielny wernisaż nie ograniczył się tylko do pokazu sztuki plastycznej mistrza. Olbiński zaprezentował także fragment swojego najnowszego dzieła, którym jest książka pt. „Nowy Jork. W poszukiwaniu niestraconego czasu”. Drukiem ma się pojawić w przyszłym roku.

Na zakończenie artysta rozdawał autografy.