wtorek, 8 października 2024
Imieniny: PL: Brygidy, Loreny, Marcina| CZ: Věra
Glos Live
/
Nahoru

Lucie Peter-Tomkowa: Gorolski Świętowanie. To właśnie lubimy! | 03.08.2023

W piątek w Jabłonkowie rozpoczyna się wielkie góralskie świętowanie. Przed 76. Gorolskim Świętem rozmawiamy z Lucią Peter-Tomkową, odpowiedzialną za scenariusz programowy 76. Gorolskigo Święta.

Ten tekst przeczytasz za 8 min. 15 s
Lucie Peter-Tomkowa. Fot. ŁUKASZ KLIMANIEC

Czym kierujecie się tworząc program Gorolskigo Święta?

– Przede wszystkim, żeby zawsze było to kolorowe i ciekawe dla ludzi, którzy przyjdą na Gorola i bogate w folklor naszego Trójstyku. Ponieważ jest to Gorolski Święto, dlatego staramy się w pierwszej kolejności, żeby były w programie obecne nasze góralskie zespoły, a następnie reprezentowany Trójstyk, czyli zespoły czeskie, polskie i słowackie. Do tej całej wiązanki dochodzą jeszcze zespoły zagraniczne, które przyjeżdżają do nas dzięki współpracy z Tygodniem Kultury Beskidzkiej. Ale to nie jest tak, że tylko ja zajmuję się organizacją – za piątkowy blok młodzieżowo-dziecięcy odpowiada Krysia Mrózek, a nad popołudniowym programem wraz z seminarium i imprezami towarzyszącymi czuwa Leszek Richter. Ten piątkowy dzień zawsze jest poświęcony jakiemuś regionowi. Tym razem będzie to Orawa.

W piątkowym programie rzuca się w oczy punkt dotyczący obrzędów związanych z wypasem… wołów. Co to będzie?

– „Wolorze” to inscenizacja w wykonaniu zespołów i aktorów z Orawy, którzy zaprezentują specyfikę swojego regionu, czyli właśnie wypas wołów. O ile u nas wypasa się owce i kozy, to na Orawie woły. Sama jestem ciekawa, jak to będzie wyglądało.

Ile osób przygotowuje program Gorolskigo Święta?

– Komisja programowa spotyka się regularnie cały rok, pracuje w niej koło 8 osób, w zespole mamy doradcze głosy naszych mentorów, takich jak Tadeusz Filipczyk czy prezes Jan Ryłko. Czas dzielimy na dwie pory roku – przed Gorolem i po Gorolu. Już teraz cieszymy się na ten czas po Gorolu, bo wtedy możemy brać urlopy (śmiech). Ten rok jest dla nas wyjątkowy, bo zarazem przygotowujemy jubileusz 20-lecia istnienia zespołu „Zaolzi” i „Zaolzioczek”. A mówiąc „my” to znaczy, razem z Marcinem i Dorką Filipczykami, Tomkiem Cienciałą, Michalem i Ewą Němcami i całym zespółem „Zaolzi” i „ Zaolzioczek”.

Ten jubileuszowy występ widzowie zobaczą w piątek 4 sierpnia. Czego mogą się spodziewać?

– To będzie przedpremiera, bo chcieliśmy nasz program pokazać jak najszerszej publiczności. Sam jubileusz będziemy świętowali w październiku, w Jabłonkowie w Rock Cafe. Ponieważ jednak w Rock Cafe nie zmieści się tak dużo osób, dlatego dla naszych przyjaciół, znajomych, wujków, cioć, dziadków i babć oraz tych, którzy w październiku nie będą mogli tego zobaczyć, przygotowaliśmy taki przedpremierowy pokaz na Gorolskim Święcie. Będzie to inscenizacja, którą możemy określić jako taneczno-śpiewaczo-teatralno-folklorystyczną. To taka kolorowa wiązanka na kanwie góralskiej legendy o dioblich młynach na Girowej. Na tej legendzie opiera się cały program, który jest pełny muzyki i śpiewu. Staraliśmy się pokazać w nim wszystkie tańce, jakie wykonujemy. Nie tylko nasze gorolskie, ale także z regionów Słowacji, Podhala i tańce cygańskie. Postaraliśmy się wkomponować je w tę historię i poprzez to pokazać naszą twórczość oraz tradycje naszego regionu. To bajka o odwadze i sile miłości, która zwycięży siły piekielne i pomoże zdobyć legendarny skarb ukryty na Girowej opowiedziana tańcem i muzyką na scenie. Występuje tam całe gros Zaolzia – zarówno zespół dorosły, jak i dziecięcy, nasza kapela oraz kapele, które na przestrzeni lat z nami grały Nowina i Lipka.

Jaka jest dziś kondycja Gorola, który ma już 76 lat? 

– Wydaje mi się, że każdego roku przybywa imprez towarzyszących. Po covidzie powoli się to wszystko rozkręcało, ale teraz wracamy do klasycznego modelu. I wiele rzeczy przybyło – jest Strefa Dziecka, są wystawy oraz pokazy, których w tym roku jest aż pięć. Wśród nich pokaz powstania płótna od etapu zbierania lnu, nie mówiąc o serach i wełnie. Jest też szkoła tańca, która wraca po przerwie pandemicznej. Jest semianrium etnograficzne, promocje ksiażek, kawiarenka „Pod Pegasem" oraz zawody sportowe – „Bieg o dzbanek mleka”, rajdy turystyczne „O kyrpce Macieja” oraz mecz piłki nożnej z Orłami Zaolzia Górole kontra Dolanie. W tym roku organizujemy również konkurs kulinarny o najlepszą tradycyjną potrawę Trójstyku „Kapusta, dymbowo przicieśˮ. A niedzielę rozpoczynamy mszą ekumeniczną w jabłonkowskim kościele parafialnym. W czasie covidu „ Gorol”mógł się odbyć tylko formą on-line. Otrzymaliśmy wtedy wiele wiadomości, pozdrowień od ludzi, którzy robili sobie swojego prywatnego Gorola – spotykali się w swoich ogrodach przy grillu i wysyłali nam zdjęcia, jak bawią się na takim własnym Gorolskim Święcie oglądając w internecie transmitowane występy. W 2021 r. zrobiliśmy pierwszego pocovidowego Gorola, który bardzo się udał i podobał. Przyszło dużo ludzi. Widać było, że wszystkim bardzo brakowało tej imprezy, że Gorol leży im na sercu, że to impreza rodzinna, że idziemy tam wspólnie się bawić. To właśnie podobało się publiczności. Zresztą, nie tylko im, ale i nam organizatorom miło się na sercu robiło słysząc ich opinie.

Co w tym roku warto szczególnie polecić na Gorolskim Święcie?

– W piątek rozpoczynamy od 17.00, kiedy wystąpią zespoły młodzieżowe i dziecięce. Później zaprezentuje się rumuński zespół, który pokaże ludowy rok obrzędowy, co może być bardzo ciekawe. Następnie wystąpią kapele gajdoskie z Orawy, która jest centrum gajdoszy. I będzie „Bajka o dioblim młynie na Girowej” w wykonaniu zespołów Zaolzi i Zaolzioczek, którą naprawdę warto obejrzeć. 

W sobotę pojawią się nasze góralskie zespoły, ale warto przyjrzeć się też zespołom zagranicznym. Wystąpi u nas zespół z Albanii i – co jest nowością – zespół z Turcji, który w ostatniej chwili zastąpi zespół z Indii. Okazało się, że artyści z Indii nie dostali wiz. Zamiast nich będą Turcy ze swoim energetycznym występem, szablami, skokami i temperamentem. Potem pojawi się zespół „Technik”, a wieczór zwieńczy „Hrdza”, znany zespół folkowy, który wystąpił w czechosłowackim „Mam talent”. Są bardzo fajni, w repertuarze mają wiele piosenek z pogranicza polsko-słowacko-ukraińskiego. Niedziela to tradycyjny korowód, powitanie gości przez chór „Gorol” i występy zespołów zagranicznych z Węgier, Bośni i Hercegowiny biorących udział w ramach 60. Tygodnia Kultury Beskidzkiej.

Jak układacie program z udziałem zespołów zagranicznych, które są w ramach TKB na innych estradach?
– Zawsze ustalamy to z Magdą Koim, dyrektorem programowo-artystycznym TKB, żeby to jakoś dopasować. W sobotę te zespoły muszą występować u nas trochę wcześniej, bo potem jadą jeszcze na estrady do Wisły, albo do Żywca. Ale w niedzielę już na spokojnie od chwili korowodu do samego końca te zagraniczne zespoły są u nas, w Jabłonkowie.

Zatem program 76. Gorolskiego Święta zapowiada się nie tylko jako artystyczna uczta, ale i dobra biesiada?

– Na Gorolskim Święcie zmysły są atakowane ze wszystkich stron – przez wzrok, słuch, smak, dotyk. Człowiek tego doświadcza na „Gorolu” z każdej strony. Dlatego zapraszam wszystkich serdecznie na Gorola! Jasne, że można obejrzeć występy on-line, ale tej atmosfery nie da się przenieść kamerą. Bo to trzy dni pełne folkloru, muzyki, tańca i śpiewu, kuchni regionalnej, spotkań rodzin i przyjaciół. Cieszy mnie, że i zespoły spoza regionu chcą przyjeżdżać do nas, bo w Lasku Miejskim w Jabłonkowie panuje wyjątkowa atmosfera. Są budy - drzewiónki z regionalnym jedzeniem, którego w takiej skali nie spotyka się nigdzie indziej. Frytek i hot dogów u nas raczej nie znajdziecie, za to są jelita, placki, bachora, kapuśnica. I wszyscy się tu znamy. A jak się nie znamy, to się poznamy. A dobrą okazją ku temu jest choćby piątkowa „Muzykula”, czyli posiady muzyczne przy „watrze”. Ho! Ho! Ho! Na Gorola wio!!!



Może Cię zainteresować.