Guty: Dożynki – czas start! MK PZKO zorganizowało święto plonów po raz 55.! | 21.08.2023
Dożynki w Gutach zapoczątkowały w niedzielę cykl imprez dożynkowych na Zaolziu. Guckie święto plonów odbyło się już po raz 55. Po trzyletniej przerwie o godz. 13. rozpoczął je korowód dożynkowy.
Ten tekst przeczytasz za 3 min. 60 s
Gospodarzami w tym roku zostali Michaela i Jan Kaletowie. Na zdj. z chlebem i wieńcem dożynkowym. Fot. Szymon Brandys
Z ostatniego przystanku autobusowego w wiosce do Domu PZKO chleb i wieniec na czele korowodu nieśli Sara Unucka i Jan Glac z Zespołu Tanecznego „Trzanowice”. Dary te przekazali gospodarzom Michaeli i Janowi Kaletom, którzy stanęli na scenie wraz z trójką dzieci. Zanim tancerze z Trzanowic rozpoczęli prezentację obrzędu dożynkowego, córka Ania przygotowała niespodziankę dla wszystkich: piosenkę „Czerwone jabłuszko”. – Gospodarzami dożynek można być tylko raz w życiu, to tym bardziej wielka duma dla nas – mówiła w rozmowie z „Głosem” gospodyni. Jej rodzina prowadzi 27-hektarowe gospodarstwo. Mają też owce, krowy, kury, świnie i kaczki, a syn opiekuje się 25 królikami. Jak przyznali Kaletowie, za sobą mają trudne żniwa. – Kiedy już przystępowaliśmy do młócenia, to przychodził deszcz. Rolnicy spieszyli się między kolejnymi opadami, kłosy zaczynały już czernieć, ale ostatecznie udało się dokończyć zbiory, nam również – relacjonowali.
Nad organizacją dożynek od lat czuwa prezes MK PZKO w Gutach, a prywatnie teść pani Michaeli, Jan Kaleta. Pamięta jeszcze pierwsze dożynki w 1967 roku, a od prawie dwóch dekad sam zabiera się do pracy przede wszystkim jako główny piekarz. W Domu PZKO bowiem dzięki wybudowanemu w 1980 roku „piekarszczokowi” gutowianie mogą być samowystarczalni. – Co roku rozpalamy w piecu naszym drewnem i to jest dla nas spora oszczędność. Upiekliśmy 220 kołaczy, 70 chlebów, mięso i inne potrawy, nie musząc tego nikomu zlecać – wyjaśniał prezes, dodając, że jeszcze przed dożynkami w sobotę, kiedy tylko mieszkańcy dowiedzieli się o gotowych wypiekach, sprzedano ponad 150 kołaczy! – Gucka kuchnia ma już w regionie dobrą renomę, a ludzie przyjeżdżają do nas z innych powiatów – dodał Kaleta.
Bez kuchni nie ma dożynek, dlatego też kilkunastoosobowa ekipa przygotowywała gastronomiczną część tego wydarzenia już od środy. Do pomocy, jak słyszymy w kuchni, same zgłaszają się chętne sąsiadki. Oprócz pieczenia chleba, była też zabijaczka. – Wszystko u nas musi być domowe. Zrobiliśmy 470 jelit, do tego jeszcze pieczeń, kanapki i 200 kotletów, które już się rozeszły – wymieniała w niedzielę odciągnięta od piekarnika Franciszka Kaleta. Przepisu na chleb nie udało się jednak od szefowej kuchni wyciągnąć. – To nasza tajemnica! Nikomu nie zdradzamy – dodała ze śmiechem.
Tajnej receptury nie, ale smak chleba – otrzymanego z rąk Jana Kalety – poznali natomiast goście specjalni niedzielnego wydarzenia: konsul generalna RP w Ostrawie Izabella Wołłejko-Chwastowicz, prezydent Trzyńca Věra Palkovská, prezes PZKO Helena Legowicz, pastor Śląskiego Kościoła Ewangelickiego Augsburskiego Wyznania w Gutach Bohdan Taska oraz Agnieszka Bronowska, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w zaprzyjaźnionej Jasienicy. – Jestem tu już po raz trzeci i w tym upale chciałam wyrazić swój ogromny podziw dla tancerzy w strojach oraz osób pracujących w kuchni, dzięki którym możemy tutaj miło spędzać czas. Dziękuję za podtrzymywanie dożynkowej tradycji – mówiła ze sceny konsul.
Podczas gdy przy stoiskach z jedzeniem cały czas tworzyły się kolejki, na scenie można było śledzić kolejne punkty programu, o który zadbali: Zespół Pieśni i Tańca „Olza”, ZT „Trzanowice”, Dziecka z Trzanowic, Zespół Śpiewaczy „Chórek” z MK PZKO w Suchej Górnej, Zespół Regionalny „Dudoski” z Międzyrzecza Górnego działający pod patronatem Gminnego Ośrodka Kultury w Jasienicy, a także orkiestra dęta „Jablunkovanka”.
WIĘCEJ DO POCZYTANIA WE WTORKOWYM WYDANIU NASZEJ GAZETY.
FOT. SZYMON BRANDYS/KRZYSZTOF SŁOWIACZEK
GALERIE DOŻYNKI GUTY