O stroju cieszyńskim, czego nie ma w książkach i Internecie | 14.11.2024
Strój
cieszyński musi być stonowany, elegancki, dostojny i nigdy jaskrawy –
przekonywała etnograf Małgorzata Kiereś w środę na spotkaniu w Centrum Folkloru
Śląska Cieszyńskiego w Domu Narodowym w Cieszynie. Jej wykład połączony z
pokazem czepienia odbył się na tle wystawy elementów stroju cieszyńskiego z
kolekcji Danuty Chwajol z Orłowej pn. „Zaolzie zaprasza”.
Ten tekst przeczytasz za 3 min. 60 s
Małgorzaty Kiereś słuchały tłumy. Fot. Beata Schönwald
Małgorzata
Kiereś zaznaczyła zaraz na wstępie, że opowie o rzeczach, których nie ma w
książkach ani w Internecie. Swoją prelekcję oparła na spuściźnie dr Barbary
Poloczkowej, byłej kierowniczki muzeum w Wiśle, która znajduje się w Archiwum Państwowym
w Cieszynie.
– Nasz
strój cieszyński ma dużo cech innych grup etnograficznych z całej Europy
środkowej. Dr Poloczkowa bardzo ciekawie wyprowadza elementy tego stroju i
żaden z nich nie jest przypadkowy – powiedziała prelegentka, przybliżając
słuchaczom, jaki wpływ miały na ten fakt przecinające Śląsk Cieszyński szlaki
bursztynowy, kijowski, miedziany, solny czy wołoski.
Różne
materiały przenikały dzięki temu na nasze tereny. Kieresiowa wymieniła ich cały
szereg, jak grofgin, furolart, mezolan, aksamit czy bardzo drogi kaszmir. Nieco
dłużej zatrzymała się natomiast przy lnie i jedwabiu. Mówiła również o tym,
czym za nie płacono, oraz wspomniała inne ciekawostki, które można znaleźć w materiałach
dr Poloczkowej.
Zanim
przeszła do stroju cieszyńskiego w całej jego okazałości, na chwilę zatrzymała
się przy – jak to sama określiła – „bardzo dyskusyjnej rzeczy”, którą jest
określanie stroju cieszyńskiego mianem stroju Wałachów cieszyńskich. – Strój
cieszyński nie można nazwać strojem wałaskim, ponieważ strój wałaski ma zgoła
inne treści. Strój cieszyński rodził się w Cieszynie wśród mieszczan
cieszyńskich, wyznaczając ich miejską tożsamość w stosunku do całego regionu –
przekonywała.
Prelegentka
pokazała, jak należy czepić. Fot. Beata Schönwald
Strój
cieszyński z biegiem czasu przekroczył jednak granice miasta i zawitał do
każdej cieszyńskiej wioski. Jego typowymi cechami była elegancja, dostojność i
stonowane kolory zarówno w swojej męskiej, jak i żeńskiej wersji. Dlatego
apelowała do obecnych, żeby nie tworzyć w stroju cieszyńskim jaskrawych kolorów,
a wchodząc na scenę, nie przyjmować zasady, że skoro występujemy, to musimy być
dobrze widoczni.
Małgorzata
Kiereś zaprezentowała i omówiła poszczególne elementy stroju cieszyńskiego. O
ile ciasnocha, halka, kabotek czy żywotek należą do powszechnie znanych części
garderoby cieszyńskiej, o tyle liczące 140 cm długości czerwone „nogawiczki”
były dla wielu odkryciem. Etnografka, posługując się takim XIX-wiecznym okazem,
podkreśliła, że „nogawiczki”, które nazwalibyśmy dziś grubymi pończochami,
wywodzą się właśnie z Cieszyna i stąd „powędrowały” w kolejne regiony.
Zdradziła też tajemnicę godnie prezentującego się fartuszka, która tkwi w tym,
że u góry jest pięknie zebrany w zakładki, a nie nanizany na gumce. Słuchacze
dowiedzieli się również, że kobiety czepiły się wysoko, odkrywając czoło, w
mroźne dni zakładały dwie szatki, a dzieci nie ubierano w miniatury dorosłych
strojów, jak dziś widzimy to na różnych występach. To wszystko badaczka
wykazała na podstawie fotografii archiwalnych, pochodzących ze zbiorów Muzeum
Ziemi Cieszyńskiej, własnych zbiorów oraz zbiorów terenowych.
Mowa
też była o czepcach, wśród których – jak przekonywała prelegentka – nie było
dwóch takich samych. Zanim przeszła do pokazu czepienia, poprosiła swoje
koleżanki o wykonanie piosenki „Swoboda, swoboda, swobodziczka”, którą śpiewano
na tę okoliczność. Uczestnicy spotkania otrzymali od niej wiele cennych rad w
zakresie nakładania czepca i wiązania szatki. Środowa
prelekcja Małgorzaty Kiereś została przyjęta entuzjastycznie przez tłumnie
zebraną publiczność. Tworzyli ją głównie pasjonaci stroju cieszyńskiego.
Niejako gościem honorowym tego wydarzenia była córka nieżyjącej już wybitnej
cieszyńskiej etnografki i choreografki Janiny Marcinkowej, Krystyna.