Pop Art: „Dom pełen dynamitu”. Recenzja filmu, od którego trudno się uwolnić | 03.11.2025
Jeszcze parę lat temu temu ten film oglądałbym z cynicznym
podejściem fana zwariowanych amerykańskich komedii satyrycznych z Lesie
Nielsenem w roli głównej. W „Nagiej broni” Nielsen w roli porucznika Franka
Drebina tropi przestępców zagrażających bezpieczeństwu Stanów Zjednoczonych –
wariatów posiadających broń jądrową i innych szaleńców, przy czym sam jest - krótko mówiąc - debilem. W
filmie Kathryn Bigelow „Dom pełen dynamitu” żarty kończą się na dobre wraz z
pierwszym łykiem porannej kawy w Białym Domu.
Ten tekst przeczytasz za 3 min. 15 s
Rebecca Ferguson w sztabie Bialego Domu. Fot. mat. prasowe Netflix
Ceniona amerykańska reżyserka lubująca się w politycznych
thrillerach opartych na faktach tym razem, mam przynajmniej taką nadzieję, lekko
przesadziła z opisem wydarzeń przedstawionych w swoim najnowszym obrazie. W
każdym razie chciałbym w to wierzyć. Odruch obronny pozwala obejrzeć „Dom pełen
dynamitu” ze względnym poczuciem dystansu do scen przedstawionych na ekranie,
ale niestety świadomość, że to… tylko film w tym przypadku działa ze znacznie
mniejszą mocą niż chociażby w innych podobnych filmach katastroficznych. Pocisk
nuklearny niewiadomego pochodzenia zmierzający na Chicago
Do końca pozostało 80% artykułu.
Jeżeli jesteś zainteresowany dostępem do strefy PREMIUM, załóż konto i wybierz jeden z pięciu dostępnych pakietów. Miesięczny dostęp tylko 49 CZK! Wypróbuj jeszcze dziś.
Chcete li pokračovat ve čtení článku, založte si účet a vyberte si jeden z pěti balíčků. Měsícní předplatné jen za 49 Kč! Vyzkoušejte ještě dnes.