Pop Art: Recenzja albumu »V pôvodnom znení« No Name | 26.12.2023
Na początku kariery, w drugiej połowie lat 90. ubiegłego
wieku, na Słowacji byli porównywani do legendy tamtejszej sceny pop rockowej,
zespołu Elán. Po 25 latach pchania wózka z naklejką „nowy Elán” koszycka grupa
No Name nagrała najciekawszy album w karierze. Nadający się, bez dwóch zdań, na
idealny muzyczny prezent nie tylko dla wiernego fana zespołu.
No Name meldują znakomitą formę. Fot. mat. prasowe
Muzyka zawarta na albumie „V pôvodnom znení”, jedenastym w
dyskografii grupy (wliczając w to również kompilacje), brzmi niesamowicie
przebojowo i równocześnie odmiennie od tego, czym raczyli fanów bracia Timkowie
na swoich poprzednich wydawnictwach. Już na przedostatnim albumie „S láskou”
(2016) muzycy ostrożnie próbowali wykraczać poza sprawdzone schematy, ale
dopiero teraz poczuli się w pełni swobodnie, co w muzyce pop zawsze jest mile
widziane. To zarazem najbardziej przemyślany album w warstwie litycznej. Lider
– wokalista Igor Timko – pochylił się w tekstach nad współczesnym światem w
sposób naprawdę wyjątkowy. Udało mu się napisać teksty z ponadczasowym
przesłaniem, które nie rażą pretensjonalnością nawet w łatwo wpadającym w ucho
refrenie czy po efektownej solówce gitarowej.
„V pôvodnom znení” jest albumem kompletnym. Pozapinanym na
ostatni guzik, bez głuchych miejsc, czemu sprzyja idealna na współczesne
rozbrykane czasy długość – nieco ponad 35 minut muzyki wydaje się być idealnym
rozwiązaniem. Płytę otwiera romantyczna „Šumava”, z której byłby zadowolony
pewnie nawet Bedřich Smetana. To piękne, symfoniczne zaproszenie do dalszej,
już pop rockowej przygody z albumem. Ukryty pod numerem trzecim, tytułowy
utwór został nagrany wspólnie z liderem innej pochodzącej z Koszyc
formacji, Nocadeň, Rastią Kopiną. W pierwszych sekundach, za sprawą
specyficznego gitarowego intro, klimatem przypomina dokonania... Pink Floyd z albumu
„The Division Bell”. Znajomy z kolei usłyszał w tej piosence... U2
z płyty „Achtung Baby”. Nieważne, magia tej piosenki zawarta jest w
rewelacyjnym refrenie, w którym Timko i Kopina połączyli w całość wszystko, co
najlepsze w słowackiej muzyce. Nieco inny zabieg, ale z równie efektownym
wynikiem, wykorzystano w czwartej piosence „Studený štart”. Tym razem wyjątkowo
rockową nutę, jak na ostatnie dokonania grupy, za mikrofonem w pojedynkę poskromił
Igor Timko, prezentujący na albumie doskonałą formę wokalną.
Obecny, sześcioosobowy skład No Name tworzą czterej bracia
Timkowie – Igor (śpiew), Roman (gitara solowa, śpiew), Dušan (gitara), Ivan
(perkusja) oraz Pali Jakab (gitara basowa) i Zoli Sallai (instrumenty
klawiszowe). O ile Zoli Sallai „zaszalał” we wspomnianym instrumentalnym intro,
o tyle Roman Timko „zahulał” w solówce gitarowej, rozbijającej na dwie części
inny udany temat „Radosť a smútok”. Duet z liderem grupy Nocadeň nie jest
jedyną kooperacją na płycie. W poetyckim utworze „Múza” gościnnie zaśpiewała
słowacka aktorka Alena Ďuranowa, w finale albumu pojawiła się zaś Božidara
Turzonowa. Zamykająca płytę klimatyczna piosenka „Vianoce s Božidarou”
została dopisana w ostatniej chwili, jako rodzynek przed zbliżającymi się
świętami Bożego Narodzenia. Igor Timko zdradził skądinąd, że słynna słowacka
aktorka była wyborem numer jeden, w tym zimowym szansonie jest też najwięcej słodkich
emocji z całej płyty.
Podczas dużej wiosennej trasy koncertowej po Czechach, w ramach
której No Name wspólnie z grupą Nocadeň zagrają 5 kwietnia w ostrawskiej hali
Tatran, a tournée zakończą 20 kwietnia w praskim O2 Universum, świątecznego
duetu, z wiadomych powodów, raczej nie usłyszymy. Fani doczekają się na pewno
sprawdzonych przebojów, takich jak „Prvá”, „Žily” czy „Nie alebo áno”. I jestem
przekonany o tym, że do wiosny 2024 do rangi koncertowych pewniaków No Name
awansują również piosenki z najnowszej, naprawdę znakomitej płyty.