czwartek, 20 marca 2025
Imieniny: PL: Joachima, Kiry, Maurycego| CZ: Světlana
Glos Live
/
Nahoru

Znachor. Kultowa ekranizacja Jerzego Hoffmana doczekała się godnego wznowienia. Efekt? Sukces na Netflixie | 07.10.2023

Choć pomysł nakręcenia nowej ekranizacji powieści „Znachor” był ryzykowny, to ryzyko się opłaciło. Tydzień po premierze film wyreżyserowany przez Michała Gazdę z Leszkiem Lichotą w roli głównej święci triumfy nie tylko Polsce. „Znachor” znalazł się na drugim miejscu zestawienia najchętniej oglądanych produkcji nieanglojęzycznych platformy Netflix

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 45 s
W najnowszej adaptacji "Znachora" wcielił się Leszek Lichota. Na zdjęciu kadr z filmu "Znachor". Fot. mat. pras./Bartosz Mrozowski/Netflix
Twórcy „Znachora” mają powody do zadowolenia. Wbrew obawom, które wyrażano po ogłoszeniu planu nakręcenia tego filmu, nowa ekranizacja zbiera świetne recenzje. Co ważne, film podoba się nie tylko polskim widzom, przyzwyczajonym do kultowej ekranizacji z lat 80. Z danych Netfliksa wynika bowiem, że na oglądanie „Znachora” widzowie na świecie poświęcili już ponad 27 mln godzin.


Film podbił serca publiczności w 59 krajach, dzięki czemu znalazł się w pierwszej dziesiątce zestawienia najchętniej oglądanych produkcji nieanglojęzycznych Netfliksa. Na pierwszym miejscu, poza Polską, jest w Argentynie. Wysoko uplasował się także m.in. w Austrii, Belgii, Chorwacji, Francji, Hiszpanii, Maroko, Peru, a nawet w tak odległych rejonach jak Bahamy, Jamajka, Dominikana czy Nowa Kaledonia.

Twórcy "Znachora" mieli świadomość, że ich film będzie porównywany z kultową ekranizacją Jerzego Hoffmana, ale uznali, że warto zaryzykować i opowiedzieć tę historię na nowo.

- Wiedzieliśmy, że naszą adaptację ludzie będą porównywać z poprzednimi, a niektórzy powiedzą nawet, że legendy się nie rusza. Ale moim zdaniem się rusza i jeszcze nieraz legenda profesora Wilczura zostanie pewnie poruszona - stwierdził w jednym z wywiadów Leszek Lichota, odtwórca roli profesora Wilczura. - Uważam, że każde pokolenie ma prawo opowiadać historię na nowo. Kiedy to się dzieje za granicą i powstają nowe wersje 'Trzech muszkieterów', Sherlocka Holmesa albo 'Narodzin gwiazdy', to przecież nikt nie ma nic przeciwko. Język kina zmienia się tak samo jak nasza wrażliwość, dlatego pewne opowieści trzeba aktualizować – dodał. Dane dotyczące oglądalności „Znachora” dowodzą, że pomysł, by na nowo opowiedzieć historię profesora Wilczura, był strzałem w dziesiątkę.

 „Znachor” to jedna z najbardziej wyczekiwanych polskich produkcji tego roku, głównie dlatego, że opinię dzieła kultowego ma poprzednia ekranizacja powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza z Jerzym Bińczyckiem w roli tytułowej. Leszek Lichota pytano o to, co dał nowego tej postaci, stwierdził, że nieco inaczej na nią spojrzał.

- Nie ujmując mu niczego, co już znamy, co w nim polubiliśmy i za co go cenimy, chciałem go troszeczkę „uziemić”, dać mu bardziej ludzką naturę, ludzką twarz, może bardziej męską - wyznał. - Chciałem odrzeć go trochę z tak zwanej świętości i chmurki, postawić na ziemi i opowiedzieć historię o mężczyźnie, który traci tylko i aż pamięć. Historię, która jest osadzona w realiach lat 20. i 30. ubiegłego wieku, ale zarazem będzie przedstawiona nowocześnie, jeśli chodzi o emocje, relacje, zachowania ludzi po przeżytych traumach, tragediach - dodał.


Może Cię zainteresować.