piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

„Cicha noc” ma 200 lat | 25.12.2018

Gdyby zapytać muzykologów o najsławniejszą melodię świata, z pewnością odpowiedzieliby, że jest nią „Cicha noc”, dwustuletnia kolęda, wykonana po raz pierwszy podczas pasterki roku 1818 w maleńkiej kaplicy w równie małej mieścinie Oberndorf, położonej ponad 20 km na północ od Salzburga, nad rzeką Salzach, która w tym miejscu wije się potężnym meandrem. 

Ten tekst przeczytasz za 3 min.
Tutaj, w tej niewielkiej kaplicy, wszystko się zaczęło. Fot. ARC

 

 

Wróćmy do historii. Wieść gminna niesie, że w owym czasie zepsuł się tu instrument, zwany pozytywem, organy bowiem nie zmieściłyby się w tak małym kościółku, co spowodowało ogromny kłopot. Bo jak tu odprawić północną pasterkę bez grania i śpiewania. Wikarym był wówczas w Oberndorfie Josepf Mohr, także poeta, umiejący grać na gitarze, który dwa lata wcześniej napisał ów niezwykły sześciozwrotkowy tekst, w którym aż dźwięczy cisza zaśnieżonych tyrolskich szczytów, nieskazitelną bielą otulającą „dziecinę świata, wznoszącą w geście błogosławienia swe rączęta”. Ale co z melodią? Tak się szczęśliwie zdarzyło, że nauczycielem i organistą był w tej parafii Franz Xaver Gruber, kompozytor nieznacznej rangi, który jednak, pobudzony uduchowionym tekstem Mohra, wyciągnął w dzień Wigilii 1818 roku papier nutowy i za chwilę w parunastu taktach wypuścił melodię nad melodiami w tempie umiarkowanym (moderato) na 6/8. Zapewne zadziałał tu duch samego Mozarta, skoro powstało coś, co nie ma sobie równych w dziejach światowej muzyki. I na owej pamiętnej pasterce wykonano ją na dwa głosy – Mohr, przygrywający na gitarze, śpiewał partię tenorową, Gruber basową, a wtórował im chór naprędce zwołany.

 


I od tamtego czasu kolędę „Stille Nacht” przetłumaczono na ponad 300 języków, co jest rekordem nie do pobicia, a co świadczy o tym, że genialność tkwi w prostocie (nie mylić z prostactwem), a prostota „Cichej nocy” jak żywo przypomina pieśń ludową z powracającymi motywami, z nieskomplikowaną budową, ale z jakże głębokim, a przy tym uniwersalnym przesłaniem, przemawiającym i do tych, którzy mówią indiańskim językiem cziczewa, językiem mongolskim, maya, uzbeckim, zuluskim i wszelkimi innymi. Wszyscy zapewne odczuwają piękno i sakralność tego niezwykłego twórczego aktu, który stał się duchowym dziedzictwem świata, usankcjonowanym przez UNESCO.

I tu paradoks. Josepf Mohr zmarł w takiej biedzie, iż nie było za co urządzić mu pogrzebu. Sprzedano wszystko, co miał, a miał niewiele, w tym i historyczną gitarę, której struny wtórowały czemuś, co po dzisiaj jest zupełnie niebiańskim symbolem Bożego Narodzenia, jest światową pieśnią pokoju, płynącą ponad religiami, światopoglądami, ponad wszystkim.

Tegoroczny miniaturowy plac wokół kaplicy, też noszący nazwę genialnej kolędy, podobnie jak wszystko, co tutaj jest, zaleje fala turystów z całego świata, by przeżyć ponownie to, co stało się tu przed 200 laty, kiedy zaśpiewali tu dwaj panowie kolędę, która nadała nowego blasku zdarzeniu w Betlejem, blasku, który nigdy nie straci swojej mocy.
 

 
Cicha noc, święta noc,
Pokój niesie ludziom wszem.
A u żłóbka Matka Święta,
Czuwa sama uśmiechnięta,
Nad Dzieciątka snem,
Nad Dzieciątka snem
 

 

 


 



Może Cię zainteresować.