sobota, 20 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Agnieszki, Amalii, Czecha| CZ: Marcela
Glos Live
/
Nahoru

Klemens Słowioczek: Wszystko, co dobre, zaczęło się od „Starzyka” | 27.11.2020

Po jego barytonie i czarnych krzaczastych brwiach rozpozna go chyba każdy. Mowa o Klemensie Słowioczku, pochodzącym ze Stonawy śpiewaku operowym. Dokładnie dziś obchodzi 75. urodziny.

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 60 s
Fot. Beata Schönwald
 

Czego pan sobie życzy w tym dniu?

– Zdrowia, zdrowia i zdrowia. 
 

To ja życzę panu tego samego. A tak a propos, spełniały się w życiu panu marzenia? Albo życie potoczyło się własnymi torami?

– Już w gimnazjum z Januszem Bolkiem zacząłem „koncertować”. On grał na fortepianie, a ja na skrzypcach. Kiedy potem jeździliśmy pod namioty z profesorem Siwkiem, to zabierałem gitarę i śpiewaliśmy „Idę sobie przez podwórze i pyk, pyk, fajeczkę kurzę” . Tak właściwie zaczęła się moja kariera, która w moim przekonaniu i przekonaniu moich rodziców miała być związana ze skrzypcami. Kiedy na egzaminach wstępnych poproszono mnie, żebym coś zaintonował, to usiadłem do fortepianu i zaśpiewałem „Starzyka” z repertuaru ZPiT „Śląsk”. Potem było jeszcze „mimimi” i „mamama” i chociaż oponowałem, że przyszedłem z powodu skrzypiec, egzaminator stwierdził, że mógłbym śpiewać. Przez dwa lata chodziłem co prawda jeszcze na skrzypce, ale potem uczyłem się śpiewu solowego. Będąc jeszcze studentem konserwatorium, dostałem angaż w chórze ostrawskiej opery. Nie było to łatwe, bo wracałem do domu późnym wieczorem, a rano trzeba było wstać przed piątą rano, żeby zdążyć na autobus do Ostrawy. Przyznam się, że nigdy wcześniej nie pomyślałem o karierze śpiewaka operowego, więc w tym sensie życie rzeczywiście potoczyło się własnymi torami.
 
 

 
Występ Klemensa Słowioczka razem z zespołem "TA Grupa" w ramach obchodów Dnia Babci i Dziadka w "Czytelni" w Wędryni zorganizowanych przez Klub Seniora i Klub Kobiet MK PZKO Wędrynia. YouTube.com
 
 


Jaki był najszczęśliwszy dzień w pana życiu?

– Kiedy wróciłem w swoje rodzinne strony po ponad 30-letniej pracy w Operze Komicznej w Berlinie, podjąłem pracę na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Ostrawskiego. W mieszkaniu, które wynajmowałem, nie mogłem śpiewać ze względu na pozostałych lokatorów domu. Postanowiłem więc wybudować własny domek jednorodzinny. Kiedy robotnicy pracowali na budowie, ja w tym czasie występowałem w Nationale Opera w Amsterdamie. Po powrocie dom był gotowy. To był bardzo szczęśliwy moment. Byłem zaskoczony, że udało się to w tak krótkim czasie. W Stonawie i w ogóle na Zaolziu jestem otoczony przyjaciółmi, których znam jeszcze z czasów gimnazjum. Takich relacji nie było w Berlinie. Niemcy nie przyjmują ludzi z zewnątrz z otwartymi ramionami. 
 

Jaką piosenkę, oprócz tradycyjnego „Sto lat”, chciałby pan usłyszeć w dniu swoich urodzin?

– „Idę sobie przez podwórze i pyk, pyk, fajeczkę kurzę” w wykonaniu zespołu „TA Grupa”. Od tego utworu przecież wszystko dobre w moim życiu się zaczęło. 
 
 
Cała rozmowa do przeczytania w piątkowym wydaniu naszej gazety z 27 listopada 2020. 
 

 

 
***
 
Klemens Słowioczek

urodził się 27 listopada 1945 roku w Stonawie. Na chrzcie otrzymał łacińskie imię Klemens, co oznacza łagodny. Uczęszczał do Gimnazjum Realnego im Juliusza Słowackiego w Orłowej oraz Państwowego Konserwatorium Muzycznego w Ostrawie. Śpiew solowy wystudiował na Akademii Muzycznej Janáčka w Brnie. Karierę śpiewaka operowego rozpoczął w Państwowym Teatrze w Ostrawie, a w 1975 roku podpisał umowę z Operą Komiczną w Berlinie, z której repertuarem zwiedził praktycznie cały świat. Po powrocie w rodzinne strony został wykładowcą na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Ostrawskiego. Jest założycielem międzynarodowego konkursu zespołów kameralnych „Stonawska Barbórka”. W tym roku odbędzie się jego 15. edycja. 



Może Cię zainteresować.