piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

Na styku trzech światów | 11.02.2018

Irena Landowa mieszka w domu seniora stowarzyszenia „Slezská humanita” w Suchej Górnej. Tu w wieku 85 lat odkryła swoją nową pasję. Jest nią kolorowanie obrazków. W tej chwili ich kolekcja liczy ok. 300 sztuk.

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 45 s
Irena Landowa pokolorowała już ok. 300 takich obrazków. Fot. Beata Schönwald

Pani Irena nie jest artystką malarką. Nic z tych rzeczy. Kolorowaniem obrazków zajmuje się tak samo jak kto inny robieniem skarpetek na drutach lub haftowaniem serwetek. Obrazkom poświęca ostatnio niemal cały swój wolny czas. Lubi je kolorować, a także lubi je pokazywać.

W szkole jak każde dziecko malowałam na lekcjach rysunków. Moje obrazki zawsze były wzorowo wykonane. Na tym się jednak skończyło. Kiedy więc dwa, trzy lata temu trafiły do moich rąk obrazki do kolorowania, wahałam się, zanim zdecydowałam się spróbować – przyznaje emerytka. Pierwszy zestaw obrazków, niejako na próbę, przyniosły jej córka z wnuczką. Odtąd regularnie zaopatrują ją w kolejne. A ona koloruje.

Na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że cóż to takiego, ot, zwykłe kolorowanki dla „dużych dzieci”. Bierzesz jedną kredkę, a potem drugą i szrafujesz poszczególne pola. Przeglądając sterty pokolorowanych obrazków pani Ireny, przekonuję się jednak, że taki obrazek to zarówno rozrywka umysłowa, jak i sztuka umiejętnego dopasowania kolorów. – Najpierw trzeba się przyjrzeć, co to za obrazek, z jakich fragmentów się składa, jakie ma szczegóły. A potem trzeba odpowiednio dobrać kolory, żeby obrazek był ładny, fantazyjny, ale też żeby przedstawiał rzeczywistość – wyjaśnia moja rozmówczyni. Ma rację. Ten sam obrazek można pokolorować na tysiąc różnych sposobów. Ale czy każdy będzie miał w sobie to coś, co mają w sobie obrazki pani Landowej? To coś, co sprawia, że człowiek patrzy na nie z przyjemnością i jest przekonany, że właśnie tak, a nie inaczej powinien on wyglądać?

Pani Irena maluje niemal codziennie. Większość obrazków trzyma w albumach. Inne, jak np. kolekcja zwierząt, zdobią ściany korytarza domu emerytów. – Czasem maluję nawet cały dzień. Siadam przy stoliku, wyciągam kredki i tak powstaje kolejny obrazek. Na Boże Narodzenie otrzymałam nowe kredki, bo muszę przyznać, że całą masę już ich zużyłam – śmieje się emerytka. Nowy zestaw kredek „od Jezuska” prezentuje się nader imponująco. Dziesiątki kolorów i odcieni. Można wybierać, kombinować, dopasowywać.

Obrazki pani Landowej są nie tylko estetyczne, ale też precyzyjnie wykonane. Nie ma poprzeciąganych linii, kolorów nachodzących jeden na drugi. – Pani to musi mieć dobry wzrok – stwierdzam pełna podziwu. – A właśnie, że nie – oponuje mi. – Mam jaskrę, ale z malowania nie potrafię zrezygnować. 

Więcej w ostatnim, papierowym wydaniu gazety. 



Może Cię zainteresować.