piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

Ogrodowy festyn polskości  | 02.07.2019

Dość upalne niedzielne popołudnie 30 czerwca. Słońce świeci niemiłosiernie, jednak wielkie ogrodowe parasole wstrzymują jego promienie i pokrywają ustawione pod nimi stoły i ławy pożądanym cieniem. Przyjemnie jest zatem usiąść, zamoczyć usta w schłodzonym napoju i wdać się w pogawędkę ze znajomymi. W taki niepozorny właśnie sposób rozpoczyna się każdy festyn, również i ten w ogrodzie Domu PZKO w Orłowej-Porębie.

Ten tekst przeczytasz za 3 min.
Perła w porębskiej koronie - Old Boys Band. Fot. jot

I jakby tak rozejrzeć się wokół, to okazuje się, że sporo osób przyjechało z innych części dolańskiego Zaolzia – z Dąbrowy, Rychwałdu czy Karwiny, jak na przykład Henryk.
– Byłem już parę razy na akcjach w Porębie w PZKO, np. na konkursie „Jaka to melodia” – mówi. – Jest tu dużo moich przyjaciółek i przyjaciół, bo sporo osób ze starej Karwiny przeprowadziło się nie tylko do Karwiny-Raju i Frysztatu, ale i do Orłowej. Są tu ludzie, z którymi wyrastałem od malutka, chodziłem do szkoły podstawowej i oni teraz mieszkają tutaj, w Porębie.

Ale już na scenę wkracza prezes miejscowego koła Leon Kasprzak, wita wszystkich, tych z bliska i tych z daleka i już ustępuje miejsca perle w porębskiej koronie, czyli zespołowi Old Boys Band, bez którego nie może się odbyć żadna tutejsza impreza. Jednak gościem specjalnym jest chór „Olzanki”, działający przy Ośrodku Kultury w Olzie w powiecie wodzisławskim. Nazwa może być nieco myląca, gdyż sugeruje, że w jego składzie są same panie, a tu – dla tych, którzy pierwszy raz spotkali się z tą grupą – niespodzianka. Śpiewa również dwóch panów. I ów septet (plus akordeonistka) bawi publiczność ludowymi piosenkami z Górnego Śląska.

„Miała baba chłopa
I poszła go sprzedać,
bo dziadyga nie chce
Ze mną… spać na sianie”.

Ale po tym frywolnym momentami repertuarze Stanisław Pająk, jeden z tych dwóch rodzynków „Olzanek”, przenosi wszystkich w krainę operetki. 

„Usta milczą, dusza śpiewa: Kochaj mnie,
Usta milczą, pieśń rozbrzmiewa: Kochaj mnie…”

Publiczność zasłuchana. Jacyś starsi państwo przytulają się, a z ich oczu można wyczytać, że w rytmie walca Franza Lehara podróżują hen w daleką przeszłość… Rozlegają się oklaski, a z estrady słychać już piosenki znane z wykonań Hanki Ordonówny i Zbigniewa Wodeckiego.

Przerwa. Na scenie ponownie przygotowują się porębscy Oldboysi. Przy stolikach gwar rozmów. Ale nie słyszy się tu upstrzonej zbędnymi bohemizmami gwary, tak dominującej na zaolziańskich terenach położonych wyżej, lecz wręcz literacką polszczyznę.
– Staramy się tą polskość tu utrzymać – mówi mi prezes Kasprzak, jak usiedliśmy na chwilę w Domu PZKO i zaraz dodaje – ale tu była szkoła. Ten budynek, w którym jesteśmy stoi tu od roku 1926.

Polską szkołę zamknięto tu definitywnie niecałe pół wieku później, w 1970 roku, a od 1998 służy miejscowym pezetkaowcom. I jest tu jakiś genius loci, bo ci, co to siedzą teraz pod parasolami i oddają się rozmowom, nawet jeśli nie są jej absolwentami – bo może kończyli tą w Łazach lub słynne orłowskie gimnazjum – to teraz, niektórzy już w jesieni życia, zdają egzamin z tego, czego nauczyła ich polska szkoła na Dołach – przywiązania do polskości. I widać to wyraźnie na tym dorocznym „Festynie Ogrodowym” w Orłowej-Porębie.
 
 
 
Festyn w MK PZKO Orłowa-Poręba. Fot. jot




Może Cię zainteresować.