sobota, 20 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Agnieszki, Amalii, Czecha| CZ: Marcela
Glos Live
/
Nahoru

Pop Art: Muzyczne pojednanie | 20.04.2019

Chwila kontemplacji w tym pięknym tygodniu przyda się wszystkim. Ba, jest nawet konieczna, żeby w pełni poczuć atmosferę Wielkanocy. Dobra muzyka nadaje się do tego idealnie. 

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 45 s
Kronos Quartet. Fot. ARC

RECENZJE

KRONOS QUARTET – Placeless

Między innymi dla tego zespołu warto się wybrać na tegoroczny festiwal Colours of Ostrava. Kronos Quartet, który dołączył do festiwalowego składu jeszcze przed Bożym Narodzeniem, od marca może się pochwalić nowym albumem studyjnym nagranym z irańskimi wokalistkami, Mahsą i Marjan Vahdat. Muzycy zadbali o to, żeby znów, tak jak na wszystkich poprzednich projektach, chemia dźwięków oddziaływała w obie strony.

Słuchając płyty „Placeless” po raz pierwszy, pomyślałem, że to anioły zeszły z nieba, by nasmarować mi chleb nutellą z arabskich orzeszków. Słynny amerykański kwartet smyczkowy tworzony przez Davida Harringtona, Johna Sherbę, Sunny Yang i Hanka Dutta w swojej karierze współpracował z wieloma artystami, z różnych zakątków świata. Nigdy nie zamykał się wyłącznie w klamrach muzyki współczesnej, zawsze świadomie przekraczał granice stylów. Współpraca z siostrami Mahsą i Marjan Vahdat jest odzwierciedleniem aktualnych fascynacji kwartetu kulturą perską oraz próbą pojednania dwóch światów – zachodniego z Orientem, uwikłanych w straszne stereotypy.

Wieszczem dla światłej grupy Irańczyków jest i był zawsze tylko jeden poeta – Rumi (1207-1273), najwybitniejszy mistyk perski głoszący bardzo rewolucyjne jak na tamte czasy hasło, iż „wszystkie religie stanowią drogę do tego samego boga. Muzykalna forma jego poematów filozoficznych idealnie wpisuje się w klimat kontemplacji radości z nadchodzących świąt wielkanocnych. „Nie jestem z tego świata. Moim miejscem jest bycie wszędzie” – śpiewa Mahsa Vahdat, nawiązując do spirytualistycznego charakteru większości utworów zawartych na albumie. Jak przystało na Kronos Quartet, aranżacje są wymuskane, a przestrzeń zarezerwowana dla instrumentów smyczkowych sprawia wrażenie nieskończonej. Współpraca Kronos Quartet z irańskimi wokalistkami nie ograniczyła się tylko do nagrania płyty. Siostry zaliczą całą tegoroczną trasę europejską, włącznie z lipcowym przystankiem w Ostrawie na Coloursach.

Improwizacje, obecne na albumie „Placeless” w dużym stopniu, podczas koncertów doznają z pewnością kolejnej metamorfozy. Mahsa Vahdat aktywnie współpracowała zresztą z muzykami, wpisując wspólnie z siostrą Marjan na muzyczną pięciolinię swoje uwagi i przemyślenia. Guru irańskiej poezji, Rumi, nie jest jednak jedynym bohaterem tego albumu. Część tematów oparta jest na współczesnej twórczości literackiej, muzycznie jednak te wyprawy w aktualny świat literatury Bliskiego Wschodu nie odbiegają od całościowego charakteru „Placeless”. Wciąż dominującym elementem płyty jest przepiękny głos. Warto zwrócić uwagę chociażby na efektowny śpiew alikwotowy w otwierającym album tytułowym „Placeless”. Kwartet smyczkowy opatula oniryczny refren, a my odpływamy daleko, jak najdalej. Miłosny temat w „The Might of Love” wokalistka potraktowała już bardziej tradycyjnie. Tutaj skrzypce szybko kreślą pierwsze takty, szybko też wkracza do akcji Mahsa Vahdat śpiewająca pod tango na zwolnionych obrotach. Na mnie największe wrażenie zrobiła jednak spirytualna opowieść „Far Away Glance”. Zrobiła i robi w dalszym ciągu. Zawsze, jak wracam do tej płyty, nie mogę się doczekać właśnie ukrytego pod numerem dziesiątym, z pozoru skromnego, trzyminutowego utworu zaśpiewanego przez drugą z sióstr Vahdat, Marjan.

Z dobrym albumem muzycznym jest tak jak z sytuacjami w życiu. Piosenki muszą nastąpić we właściwej kolejności. W przypadku „Placeless” grzechem byłoby nie zaczekać cierpliwie na swoje ulubione miejsca.

Cały Pop Art w ostatnim, papierowym wydaniu gazety. 


Może Cię zainteresować.