Zwykle kontaktuję się z panią, kiedy potrzebuję jakichś informacji o polskiej szkole w Karwinie-Frysztacie, gdzie pracuje pani przed południem jako sekretarka, a po południu jako wychowawczyni świetlicy szkolnej. Teraz mowa będzie o pani pracy społecznej. Długo już pani śpiewa w chórze?
– Tak, już od 15. roku życia śpiewam w chórze mieszanym „Dźwięk” MK PZKO w Karwinie-Raju. Wówczas w chórze była moja starsza siostra, koleżanki, lecz one stopniowo poodchodziły i tylko ja zostałam z grona moich rówieśniczek. Lubię i śpiew, i pracę społeczną, i ludzi, z którymi spotykam się co tydzień na próbach.
Ma pani w chórze jakieś specjalne zadania, które zostały dostrzeżone przez Kapitułę Nagrody Moniuszki?
– Od kilku lat pomagam prezesowi chóru w organizowaniu występów i wyjazdów. Wcześniej pisałam projekty, dzięki którym zdobywaliśmy pieniądze czy to na stroje, czy na kalendarz chóru, czy też na nasze wyjazdy. Teraz zajmuje się tym prezes Koła. Przez kilka kadencji pracowałam w zarządzie Zrzeszenia Śpiewaczo-Muzycznego, które skupiało wszystkie zaolziańskie chóry.
Spodziewała się pani tej prestiżowej nagrody?
– Coś tam przeczuwałam, bo najpierw organizatorzy prosili o moje zdjęcie, następnie otrzymałam osobiste zaproszenie na „Trojoka Śląskiego”. Później w programie pojawiły się już konkretne nazwiska, a wśród nich moje. W sumie wręczono w tym roku 13 nagród – osobom i zespołom. Jeśli chodzi o odznaczonych z Republiki Czeskiej, to oprócz mnie otrzymała nagrodę Czeska Unia Chórów.
Jak wyglądał tegoroczny „Trojok”?
– Święto Pieśni rozpoczęło się korowodem. Chórzyści, przy akompaniamencie orkiestry dętej, udali się wspólnie na uroczystą mszę do kościoła pw. św. Michała Archanioła. Po południu w amfiteatrze parkowym odbyła się uroczystość wręczenia Nagród Moniuszki oraz koncert chórów uczestniczących w „Trojoku”.
„Trojok Śląski” zaliczony. Jakie są dalsze wyjazdowe plany „Dźwięku”?
– W październiku planujemy wyjazd do Krakowa i Bochni. Wycieczkę chcemy połączyć z występem. Szukamy miejsca, gdzie moglibyśmy śpiewać. W ub. roku zrealizowaliśmy podobny wyjazd na Południowe Morawy. Raz w roku organizujemy zgrupowania, najczęściej wyjazdowe, w Beskidach.
Średnia wieku chórów PZKO zwykle bywa dość wysoka. Nie jest pani przypadkowo najmłodszą członkinią „Dźwięku”?
– Młodsza ode mnie jest tylko dyrygentka – od września ub. roku nasz chór prowadzi Barbara Tomanek – oraz jeden chórzysta. Swego czasu próbowaliśmy zachęcić do wspólnego śpiewania młodzież i założyliśmy zespół „Dźwięczek”, którego także byłam członkiem. Zespół działał przez kilka lat, ale później młodzi poszli na studia, pozakładali rodziny i „Dźwięczek” przestał istnieć.
Ma pani jakiś czas wolny? Jak go pani spędza?
Lubię czytać i podróżować. Lubię także pracę z dziećmi i dlatego w czasie wakacji organizuję w Karwinie obóz językowy we współpracy ze Stowarzyszeniem Młodzieży Polskiej. Całą rodziną jedziemy na Igrzyska Polonijne do Gdyni – to taka nasza tradycja, że czy to zimą, czy latem, łączymy urlop z polonijną imprezą sportową.