piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

Ta poezja przetrwała próbę czasu | 17.03.2019

Henryk Jasiczek to nie tylko jeden z najważniejszych poetów zaolziańskich. Śmiem twierdzić, że należy mu się jedno z najważniejszych miejsc wśród najlepszych poetów polskich drugiej połowy XX wieku. Gdyby nie żył na Zaolziu, a na przykład w Krakowie, kto wie czy nie dostałby nagrody Nobla – mówiła Jana Raclawska podczas ubiegłotygodniowego wykładu Międzygeneracyjnego Uniwersytetu Regionalnego PZKO.

Ten tekst przeczytasz za 5 min. 45 s
Jana Raclawska z wykładem o Jasiczku. Fot. WITOLD KOŻDOŃ

Przypadająca 2 marca setna rocznica urodzin Henryka Jasiczka stała się okazją do przypomnienia jego działalności dziennikarskiej, edytorskiej, społecznej, ale przede wszystkim twórczej. W promocję postaci wybitnego poety i działacza społeczno-narodowego włączył się miedzy innymi Międzygeneracyjny Uniwersytet Regionalny. Jego gospodarze do współpracy zaprosili Janę Raclawską, docent filologii polskiej pracującą na Uniwersytecie Ostrawskim i zawodowo zajmującą się historią języka polskiego na Śląsku Cieszyńskim. Jej czwartkowy wykład został poświęcony „Światowi roślin w poezji Henryka Jasiczka”. Specjalistka analizowała jednak nie tylko motywy roślinne, ale przede wszystkim dowodziła mistrzowskiego opanowania przez Jasiczka polszczyzny oraz warsztatu literackiego. Jej prelekcji w auli Polskiego Gimnazjum im. Juliusza Słowackiego przysłuchiwały się zaś córka bohatera wieczoru, Danuta Palowska oraz burmistrz Czeskiego Cieszyna Gabriela Hřebačkowa.

Wieczór rozpoczął się jednak od krótkiego przypomnienia życiorysu poety, który dzieciństwo spędził w Oldrzychowicach, a w latach II wojny światowej pracował w Hucie Trzynieckiej. Angażował się przy tym w ruch oporu. Po wojnie ukończył Gimnazjum w Orłowej i studiował na Uniwersytecie Karola w Pradze. Został redaktorem naczelnym „Głosu Ludu”, ale współpracował z różnymi organizacjami, z Teatrem Cieszyńskim czy Radiem w Ostrawie. Był też aktywnym członkiem PZKO.

– Wiem, że niektórzy z państwa znali się z Jasiczkiem osobiście. Niektórzy bardzo dobrze go pamiętają, natomiast ja znałam bardzo dobrze jego twórczość dla dzieci. Był dla mnie wujkiem Henrykiem, choć widziałam go tylko raz w Ligotce Kameralnej – mówiła Raclawska, podkreślając, że Henryk Jasiczek żył w bardzo trudnych, historycznych czasach. – Moim zdaniem przeżył wszystko najgorsze, co dotychczas spotkało Zaolzie. I to się na nim odbiło. Jasiczek mocno wierzył w ideały. Był też człowiekiem czynu, dlatego chciał je wprowadzać w życie. Ale z ideami i ideałami różnie bywa. Nawet najszczytniejsze często odwracają się przeciwko ludziom – mówiła Raclawska.

Dla Jasiczka przełomowym był rok 1968 i jego krytyka wkroczenia wojsk Układu Warszawskiego do Czechosłowacji. To spowodowało, że został usunięty na margines życia kulturalnego. – Biografowie zanotowali, że niewielu Zaolziaków stanęło wówczas po jego stronie i nawet dobrzy znajomi bali się wówczas z nim spotykać. Dla twórcy tego pokroju na pewno był to wielki cios. Co jednak ciekawe, on dalej pisał. Był człowiekiem złamanym, ale nie złamanym twórczo – mówiła Raclawska.

Jasiczek zmarł w gronie rodziny 8 grudnia 1976 r. Jego pogrzeb w Czeskim Cieszynie stał się dużym wydarzeniem, mimo to w kolejnych latach nastała o nim cisza. Prace dyplomowe na jego temat najpierw zaczęły powstawać na uniwersytetach w Polsce, potem w Czechach. Ponowne „odkrycie” Jasiczka nastąpiło zaś dopiero w XXI wieku. – Powrócił na miejsce, jakie od początku mu się należało, bo ilu współczesnych twórców może się poszczycić taką bibliografią. Do tego Jasiczek nigdy nie zapominał, skąd pochodzi. Stąd jego przywiązanie do tradycji, do Beskidów, cieszyńskiego krajobrazu. Widzimy to w całej jego poezji. Jasiczek lubił także przebywać z ludźmi, lubił ich słuchać i z nimi rozmawiać. Z powodzeniem próbował tłumaczeń. Ponadto kochał podróżować. Przekonamy się o tym, biorąc do ręki zbiór reportaży „Przywiozę ci krokodyla”. Dziś te jego teksty mają charakter historycznego dokumentu – stwierdziła Raclawska.

Prelegentka przekonywała, że zdaniem literaturoznawców w twórczości Jasiczka niezwykle ważne miejsce zajmuje tomik „Jaśminowe noce”. – To nieduża książeczka – liczy ogółem 56 utworów – ale niezwykle znacząca, bo zawiera nową, osobistą refleksję. Do tej pory w utworach Jasiczka można było zauważyć echa smutnej, wojennej rzeczywistości. Potem obserwujemy jego starania, by budować nową, lepszą przyszłość, natomiast w „Jaśminowych nocach” z 1959 r. nie ma już hutników, przodowników pracy czy robotników. Jest za to wielka fascynacja tym, co go otacza. Jest zachwyt nad życiem, nad przyrodą, ciałami niebieskimi i tajemnicą życia i śmierci – mówiła Jana Raclawska, dodając, że niektórzy specjaliści stawiają tezę, iż „Jaśminowe noce” powstały pod wpływem śmierci Leopolda Staffa w 1957 r. który był dla Jasiczka niekwestionowanym mistrzem.

– Jasiczek mocno czerpał ze Staffa, w efekcie jedną z zalet jego poezji jest plastyczność. Utwory Jasiczka oddziałują na wszystkie zmysły odbiorcy. Przy tym nie jest to oddziaływanie nachalne, wymuszające silne emocje, ale raczej delikatne zwrócenie uwagi na doznania zmysłowe. Jasiczek robi to po mistrzowsku i warto zwrócić uwagę, jak bardzo jego poezja różni się od współczesnej literatury czy mediów, które są z reguły „bardzo mocne”, bo inaczej nie potrafią przyciągnąć odbiorcy – mówiła Raclawska.

Na finał zaś gospodyni wieczoru dokonała szczegółowej analizy jej ulubionego wiersza zawartego w tomiku „Jaśminowe noce” „W ten wieczór, gdy pada deszcz”. – Ten utwór to prawdziwy majstersztyk. Jasiczek mistrzowsko operuje w nim językiem, dowodząc, że można tworzyć poezję za pomocą zrozumiałych zwrotów oraz nieudziwnionych, a jednocześnie niebanalnych metafor. Co ważne, ta poezja przetrwała próbę czasu. Z tego też względu Jasiczkowi należy się jedno z najważniejszych miejsc nie tylko wśród zaolziańskich, ale także wśród dwudziestowiecznych polskich poetów – mówiła Raclawska.



Może Cię zainteresować.