piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

Zapisać i przekazać. 40 lat zespołu „Oldrzychowice”  | 14.10.2019

Owacja na widowni, niemilknące brawa. ZT Oldrzychowice, choć liczy dokładnie czterdzieści wiosen, to cały czas jest świeży i bogaty w witaminy, a wypełniona w sobotnie popołudnie do ostatniego miejsca trzyniecka „Trisia” pokazuje, że ma swoich smakoszy.

Ten tekst przeczytasz za 3 min.
Fot. jot

 
Na horyzoncie Jaworowy. Pod nim rozpościera się soczyście zielona łąka. Na niej dzieci, duże i małe, niektóre płaczą i mamy muszę je uspokajać. Więc ktoś proponuje wspólną zabawę. Dzieci biorą się za ręce i śpiewają: „koło, koło młyński, za ty cztyry ryński”, a zaraz potem stają się jaworowymi ludźmi, którzy budują mosty i przepuszczają przez nie konie. W ten radosny harmider wkradają się nagle wysokie dźwięki piszczałki. Dzieci milkną, a jedno z nich siada na kolanach przybyłemu grajkowi, a ten rozpoczyna gawędę.

– Był piekny letni dzień, słoneczko stało w zenicie, jako dzisio, a niebiański pasterziczek paseł se swe niebiański owieczki i na takiej piszczołeczce se groł. Aż zakopnół o złocisty promyk słońca, padnył, piszczołka mu wypadła z ręki i spadowała z nieba. Długo leciała, aż spadła do doliny rzeki Tyrki, pod gróń Jaworowy i jak się tam zapichła, to zapuściła głębokie korzenie w ziemi. Z tego wyrosnół wieki stróm, kiery miał bogate owoce. I tym owocem jest zespół „Oldrzychowice”.

Zaczynają się tańce cieszyńskie, te nobliwe i poważne, ale zaraz zespół wciąga publiczność na wyższe partie Śląska, skąd lepszy jest widok na całą krainę i gdzie króluje ostrzejsza muzyka, której melodia nie oddaje już falujących łagodnie łanów zboża, ale wąskie, kręte i strome ścieżki wśród świerkowych beskidzkich lasów. Górskimi pasmami przebiegają „Oldrzychowice” na Morawską Wołoszczyznę. Obuszki wznoszą się w górę, spódnice wirują, ale wnet kolejna kraina z porywającym czardaszem. A do tańca przygrywa oldrzychowicka kapela i 4-Smyki.
 
Było też na kaszubską nutę, łemkowską i wiele innych...
 
W drugiej części jubileuszowego koncertu odbyło się widowisko „Rok z Janem Taciną” w 110 rocznicę urodzin oldrzychowickiego etnomuzykologa. 
 
– Tymu jest ważne utrzymywanie naszych pieśni i tańców, i zapisywanie ich, i przekazywanie dalszym generacjom – odzywa się do publiczności na zakończenie widowiska „Jan Tacina” czyli Jarek Siedlok. – Bo to jest nasze bogactwo, nasze dziedzictwo. Nie bójcie się i tak jak ja zapisujcie każdą szczególną chwilę, każdą rodzinną tradycję i przekazujcie dalej. Mówcie o tym, bo jedynie tak przetrwomy. Nie jako jednostki, ale jako jedno wielki społeczeństwo z głębokimi korzeniami wrośniętymi w tutejszą ziemię naszego Beskidu Śląskigo, naszą ojcowiznę.

Kiedy Siedlok zwraca się tymi słowy do widowni, najmłodsi oldrzychowiczanie i oldrzychowiczanki rozdają wśród publiczności notesy i ołówki, aby każdy mógł zapisać i przekazać dalej. Bo pochodzące z łaciny słowo tradycja znaczy nie mniej i nie więcej a przekazywanie. I to od czterech dekad robi zespół spod Jaworowego, z doliny Tyrki.
 
Cały tekst Jarosława jot-Drużyckiego opublikujemy we wtorkowym numerze "Głosu". Zachęcamy do lektury!
 
 
40. lat ZT Oldrzychowice

 




Może Cię zainteresować.