piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

Pop Art: Udany solowy debiut Martina Chobota | 15.01.2023

Pierwszy Pop Art w nowym roku w roli głównej z pierwszą w karierze solową płytą gitarzysty Martina Chobota, prywatnie męża piosenkarki Ewy Farnej. 

Ten tekst przeczytasz za 5 min. 30 s
Martin Chobot. Fot. mat. prasowe

 

RECENZJA

MARTIN CHOBOT – Pootevřené dveře

Od czasów „czarnego albumu” amerykańskiej formacji thrash metalowej Metallica chyba nie było tak mocno stylizowanej na czarno okładki, jak właśnie w przypadku debiutanckiego solowego krążka Martina Chobota. Gitarzysta, a prywatnie mąż piosenkarki Ewy Farnej, nagrał bardzo intymny album, któremu czarny kolor dodaje powagi. To bynajmniej jednak nie kolekcja depresyjnych piosenek w stylu Nicka Cave’a wywołujących lęki, o których przed włączeniem odtwarzacza nie mieliśmy w ogóle pojęcia, ale raczej forma dialogu z samym sobą na tematy nurtujące nie tylko mężczyzn w średnim wieku.

Chobot, który po dwunastu latach studyjnego oraz koncertowego grania z Ewą Farną w zeszłym roku postanowił opuścić pokład zespołu, debiutanckim albumem rozpoczyna nowy okres w swojej karierze. I to z przytupem. Jednym z największych atutów płyty jest neutralna barwa jego głosu. Chobot w piosenkach nie szarżuje, nie próbuje stylizować się na dużo sławniejszych od siebie wokalistów. Wybrał drogę pieśniarza, któremu mocno zależy na treści przekazu. Oceniając zaś formę, trzeba jednym tchem dodać, że tak pomysłowo zaaranżowanej płyty na czeskim podwórku już dawno nie było.

Za produkcję albumu odpowiedzialny jest multiinstrumentalista Matěj Belko, współpracujący w przeszłości z takimi artystami, jak David Koller, Lenka Dusilowa czy Vladimír Mišík. Belko wsparł na płycie Chobota również jako muzyk sesyjny, grając na gitarze basowej oraz instrumentach klawiszowych. Za perkusję usiadł Roman Vícha, sekcję smyczkową ogarnął z kolei Šimon Marek. To wszystko świetni muzycy, co udowadniają we wszystkich dziewięciu kawałkach na płycie.

Zmierzyć się z własnymi słabościami, usterkami wymaga odwagi. W muzyce w dodatku jesteśmy ograniczeni pięciolinią, po której myśli nie mogą poruszać się tak swobodnie, jak na kartkach książki. Chobotowi udało się jednak idealnie połączyć zapędy poetyckie z muzyką, unikając zarazem zbytniej pretensjonalności w nośnych refrenach. Nie wiem, czy to odwrotny efekt częstego słuchania wiertarki sąsiada zza ściany, ale łatwo wpadające w ucho melodie zawarte na tym albumie wywołują u mnie radosny stan podniecenia. Te piosenki aż chce się nucić! I o to przecież chodzi w muzyce. Dla pieśniarza, który właśnie z piosenką chce trafić w środek tarczy, to spełnienie marzeń.

Album rozpoczyna się nastrojowo. Od akordów fortepianu, który szybko oddaje pole pozostałym instrumentom. Kryzys średniego wieku w temacie „Hodinky po dědovi” najbardziej porwał perkusistę Romana Víchę. Jego precyzyjna gra przypomina chód szwajcarskiego zegarka. Drugi w kolejności utwór „Jak to máš ráda” jest już idealnie skrojony na potrzeby Chobota. Gitarzysta i wokalista w świetnej rockowej piosence czuje się jak ryba w wodzie. Przebojowy potencjał posiada również tytułowy temat „Pootevřené dveře”, w którym Chobot prosi, by zostawić jeszcze na moment półotwarte drzwi dla tych, co boją się ciemności. Wiadomo, utwór dedykowany jest zwłaszcza rodzicom małych dzieci. Znakomity efekt dają smyczki, zaaranżowane w tym utworze w pomysłowy sposób. Głaszczą z oddali sekcję rytmiczną, dodając jej odwagi, by w odpowiednim momencie zaakcentować w refrenie główne przesłanie piosenki.

W wywiadach prasowych Chobot podkreślał zaangażowanie żony w powstanie albumu. I nie były to wyłącznie kurtuazyjne słowa, wystarczy posłuchać wspólnego duetu „Tak jsme se hledali”. Udana ballada miłosna utrzymana jest na falach wzajemnych metaforycznych komplementów, ale na pewno nie razi pretensjonalnością. Wręcz przeciwnie. „I když vše zalije moře, ten oheň v nás zůstane hořet” – słowa refrenu najlepiej oddają klimat tego subtelnego utworu.

Mniej prywatności na rzecz rockowej energii prezentuje szósty na płycie, utrzymany trochę w stylistyce formacji Chinaski utwór „Gravitace”. Zmiany nastroju spotęgowane folkowym pazurem wyróżniają najlepszą, w moim odczuciu, kompozycję na płycie – „Dobré ve zlém”. Pastelowe skrzypce, wielogłos w refrenie w stylu formacji Hradišťan, elektryzujące napięcie w tym krótkim, nieco ponaddwuminutowym temacie tworzą piękną mozaikę, którą warto odkrywać wciąż na nowo. Do przedostatniego utworu, „To všechno z lásky”, utrzymanego w stylistyce piosenek zmarłego dwa lata temu Davida Stypki, nakręcono klimatyczny teledysk w duchu przesłania, jakie niesie z sobą ta smutna piosenka. Warstwa liryczna powstała na kanwie telewizyjnego dokumentu o domowej przemocy widzianej z perspektywy dziecka. Polecam ten utwór w szczególności właśnie w formie audio-wizualnej, nakręconej przez reżysera Ondřeja Urbanca, w roli głównej z Pavlą Dostálową i Karlem Zimą.

Myślę, że album „Pootevřené dveře” został skrojony w taki sposób, żeby w finale zabrzmiały najtrudniejsze pytania. Również te dotyczące przemijania, jak w zamykającej całość akustycznej piosence „Ještě nic neskončilo”. Martin Chobot też na pewno nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Swoim solowym debiutem ustawił poprzeczkę bardzo wysoko.

Janusz Bittmar

 



Może Cię zainteresować.