Władze miast znajdujących się na szarym końcu czują się pokrzywdzone i w pewnym sensie nie można im się dziwić. Hawierzów, Karwina, Bogumin, Orłowa nie mają szansy wspiąć się wyżej, chyba że za ileś tam lat, kiedy (jeżeli w ogóle) otrzymają obiecane miliardy z UE na transformację regionów poprzemysłowych i fundusze te zostaną rozsądnie wykorzystane. 

We wtorek wieczorem w programie „Události. Komentáře” Telewizji Czeskiej zamieszczono krótką dyskusję pomiędzy Davidem Michaličką, burmistrzem Říčan a Miroslavem Chlubną, burmistrzem Orłowej. Sam fakt, że Michalička był obecny w studiu, natomiast Chlubna uczestniczył w programie on-line, symbolicznie pokazuje, jak bliskość stolicy wiele spraw ułatwia, a oddalenie od niej utrudnia. 

Chlubna krytykował zestaw wskaźników, z których składa się całościowa ocena sytuacji poszczególnych miast. Te, które mają największą wagę, wynikają z położenia geograficznego, a przede wszystkim z historycznych uwarunkowań. W Karwińskiem jest najwyższa stopa bezrobocia? Tak, ale – jak zauważył Chlubna – znaczna część oficjalnie bezrobotnych to osoby pobierające górniczą rentę, które nie mają potrzeby szukać pracy i nawet im się to nie opłaca. Najwięcej osób z problemami finansowymi? Owszem, mamy w naszym regionie dużą koncentrację Romów i to ma z tym związek. Ale dlaczego tak jest? Dlatego, że w przeszłości wyrwano ich przodków z korzeni i przywieziono z innych części Czechosłowacji do zagłębia w mylnym przekonaniu, że się zaadaptują, pracując na kopalniach.  

Jeżeli ranking ten już się odbywa, to uważam, że obiektywniej byłoby podzielić wskaźniki na dwie kategorie: te, na które mają wpływ samorządy i mieszkańcy oraz pozostałe, które wynikają z przyczyn historycznych, od nich niezależnych. Nie łudzę się, że Orłowa zajęłaby wtedy jedno z czołowych miejsc, także według mnie na to nie zasługuje, ale byłoby sprawiedliwiej. Projekt realizowany w tej postaci tylko umacnia stereotypy i uprzedzenia.