Beata Schönwald komentuje: Za darmo... | 06.04.2023
Spodobał
mi się niedawno przeczytany artykuł o 96-letniej nauczycielce z Pilzna, która
pomimo zaawansowanego wieku nadal udziela korepetycji z trzech języków. Do każdej
lekcji, jak zaznacza, zawsze się przygotowuje. Cieszy się, że służy jej pamięć
i umysł, z radością więc dzieli się wiedzą. Za darmo.
Ten tekst przeczytasz za 1 min. 30 s
Na starcie ubiegłorocznego „Biatlonu pod Jaworowym”, imprezy charytatywnej wymyślonej przez trzy zaprzyjaźnione rodziny, stanęły dziesiątki dzieci. Fot. BEATA SCHÖNWALD
My
na Zaolziu znamy wiele przykładów bezinteresownego społecznikostwa. No bo czym
innym są te wszystkie przedsięwzięcia kulturalno-towarzyskie, imprezy sportowe,
festyny, bale, prelekcje czy wystawy organizowane głównie przez koła PZKO, ale
też inne organizacje? Czym są godziny spędzone na przygotowywaniu wydarzeń, w
kuchni przy piekarniku i garach, przy podawaniu kawy i herbaty, organizowaniu
atrakcji dla dzieci, wycieczek turystyczno-krajoznawczych? Kilka
dni temu umówiłam się na artykuł z organizatorami imprezy sportowej dla dzieci
i młodzieży pn. „Biatlon pod Jaworowym”. Mając na uwadze to, co napisałam dwa
zdania wcześniej, w ich inicjatywie nie byłoby nic szczególnego, gdyby nie
jedno „ale”. Tym „ale” jest fakt, że na początku tego pomysłu nie było
stowarzyszenie, które potrzebuje jakoś zarobić na swoją dalszą działalność. Na
początku były trzy zwykłe młode małżeństwa, które postanowiły dać zupełnie
obcym dzieciom to, co one miały, będąc w ich wieku – możliwość uprawiania
sportu. To z tą myślą poświęcają swój wolny czas, krzątają się, wymyślają,
organizują, proszą sponsorów o wsparcie. Impreza zaś, którą organizują, jest
tylko środkiem, bo celem jest dobroczynność. Czemu to robią, skoro mogliby
zająć się własnymi dziećmi, własnymi sprawami, własną samorealizacją? Myślę, że
z tego samego powodu co owa belferka z Pilzna. Wiedzą, że posiadają „skarb” i
chcą się nim podzielić. Za darmo.