piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

Zdaniem Łukasza Klimańca: Takiego doświadczenia potrzebowałem | 31.03.2023

W sobotę na Jaworowy wyruszy droga krzyżowa. Jej uczestnicy wyjdą z Tyry o 13.00, by po przejściu nietrudnej, 5-kilometrowej trasy, po około dwóch godzinach marszu stanąć pod krzyżem na Jaworowym i prosić o pokój świecie, błogosławieństwo dla swoich rodzin, całego Trzyńca i okolicy. To niecodzienna, ale ciekawa forma przeżycia tego wielkopostnego nabożeństwa. 

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 15 s
Widok z Jaworowego. Fot. Norbert Dąbkowski

Podobnie, jak – choć na inną skalę – Ekstremalna Droga Krzyżowa (EDK), w której uczestnicy wyruszają w nocy przemierzając wiele kilometrów po górach lub płaskim terenie. Sam wybrałem się na taką w ubiegły piątek – w położonej 15 kilometrów od polsko-czeskiej granicy gminie Pawłowice mieliśmy do przejścia nocą 31 kilometrów, zatrzymując się po drodze przy 14 stacjach. Taką trasę wybrało 98 osób w różnym wieku i – co wyszło w trakcie drogi – także o różnej kondycji. 

W przeszłości kilka razy biłem się z myślami, czy wziąć udział w EDK. Hasła mówiące, że „EDK nie dogadza, ale wymaga”, że „proponuje przekraczanie własnych ograniczeń”, że „nie jest dla wszystkich” zachęcały do podjęcia wyzwania. Zniechęcało natomiast traktowanie tej formy drogi krzyżowej jako wyczynu sportowego (uczestnicy wyposażeni w sprzęt, jak na zawody, zjadający przed „startem” batony energetyczne, szacujący czas, w jakim pokonają dystans) lub osiągnięcia, którym można pochwalić się przed znajomymi na Facebooku. Takie zachowania dostrzegałem. 

Koniec końców wybrałem się. W najmniej oczekiwanej chwili, gdy kondycja już nie taka, jak kiedyś, a niedoleczone przeziębienie zostawiało jeszcze ślady. Nie pomyślałbym, że kiedykolwiek pójdę. I pewnie bym nie wyruszył w EDK, gdyby nie niespodziewany telefon od dobrego kolegi, który – podobnie jak mnie – namówił jeszcze dwóch innych, świetnych kompanów znanych od dziecka. 31-kilometrową trasę EDK przemierzyliśmy wspólnie. Czasem idąc w zupełnej ciszy, czasem dyskutując o życiowych problemach. Zmęczenie, ból i senność dawały o sobie znać. Nie ułatwiały rozważań ani modlitwy, mąciły myśli skupione w pewnej chwili tylko na tym, by dotrzeć do celu. Ponad 8-godzinna wędrówka zakończyła się, gdy już świtało. Czasu na sen nikt z nas nie miał wiele, bo obowiązki rodzinne czekały – zawiezienie dziecka na przedpołudniowy mecz, wyjazd do pracy, sprzątanie w ogrodzie. Ot, kolejny dzień życia.

Nie wiem, czy potrzebowałem iść na EDK. Wiem, że potrzebowałem tego, czego tam doświadczyłem. Uczestnikom drogi krzyżowej na Jaworowy życzę dobrego przeżycia ich wędrówki.