Zdaniem Schönwald: Potęga waniliowych rogalików | 18.11.2024
Należę do tych staroświeckich gospodyń domowych,
które przeznaczają listopad na robienie porządków w szafach, a grudzień na
pieczenie ciasteczek świątecznych.
Ten tekst przeczytasz za 2 min.
Rogaliki waniliowe. Fot. zmiksowani.pl/blogger.googleusercontent.com/
Ponieważ ta pierwsza czynność nigdy nie
budziła we mnie zbyt wielkiego entuzjazmu – wyjmowanie rzeczy, a potem
wkładanie ich na to samo miejsce uważam za skrajnie niekreatywne, a często też
mało efektywne, skupię się dziś na tej drugiej – przygotowaniu drobnych
świątecznych wypieków.
Sama nie wpadłabym na to, żeby ponad
miesiąc przed Wigilią podejmować ten temat, gdyby nie uprzedził mnie jeden z popularnych
czeskich portali, przyciągając moją uwagę tytułem brzmiącym niczym obrazoburczy
imperatyw: „Rogalików waniliowych w tym roku już nikt nie piecze”. Zaskoczyło
mnie to niemile, ponieważ tak samo jak przed rokiem, dwoma, trzema i
trzydziestu laty miałam zamiar upiec trzy blachy rogalików. Argumentem, który
miał przemawiać za tym, dlaczego należy zrezygnować akurat z tego pachnącego
masłem, orzechami i wanilią smakołyku, był zbyt duży nakład czasu, który można poświęcić
rodzinie i dzieciom.
Odkąd sięgam pamięcią, czas pieczenia
świątecznych wypieków był dla mnie czasem, kiedy nasza kuchnia zamieniała się w
miejsce przyjazne i interesujące dla dziecka. Wszystkie czynności z tym
związane, które najpierw mogłam tylko obserwować, a potem w miarę nabywania
sprawności manualnej również w nich uczestniczyć, były dla mnie czymś
fascynującym, a jednocześnie przynoszącym dziwny spokój. Tak pozostało do dziś.
Dlatego też jak tylko w kalendarzu pojawi się grudniowa data, rozpocznę
tworzenie listy świątecznych przysmaków. Otworzą je rogaliki waniliowe, które
co roku piekę jako pierwsze. Nie zamierzam bowiem dać się zwariować kulinarnym
pseudo-modom i nawet gdyby na całej planecie „rogalików waniliowych nikt już
nie piekł”, ja będę je nadal powolutku jednego po drugim cierpliwie formowała w
dłoniach, kładła na blachę, trzymała wartę przy piekarniku, a potem każde z
osobna obtaczała w cukrze z wanilią. Bo ja po prostu tak lubię.