Zdaniem Schönwald: z niecierpliwością czekamy, Panie Profesorze | 13.11.2024
W
niedzielę poznałam „chłopaka”, mniej więcej rówieśnika moich dzieci powyżej
dwudziestki. Jest z Trzyńca i mówi po czesku. Na pytanie, czy zna również
gwarę, stwierdził, że rozumie, ale nie bardzo potrafi mówić. Kiedy zaczęłam
bardziej drążyć temat – jako dziennikarce zadawanie natrętnych pytań również w
życiu prywatnym przychodzi mi z łatwością – dowiedziałam się, że dziadkowie
zarówno ze strony ojca, jak i matki mówili „po naszymu”, a rodzice też
posługują się tą mową. On nie potrafi, a chciałby.
Ten tekst przeczytasz za 1 min. 45 s
Prof. Daniel Kadłubiec. Fot. Norbert Dąbkowski
W
miarę jak rozmowa toczyła się dalej, okazało się, że wcale nie chodzi o
kurtuazyjne chcenie. Mój rozmówca pytał o to i owo związane z gwarą cieszyńską
i praktycznym stosowaniem występujących w niej zwrotów. Wspomniał również prof.
Kadłubca, a kiedy dowiedział się, że mam czasami przyjemność osobiście
rozmawiać z profesorem, był wręcz wniebowzięty. Powiedział, że z
niecierpliwością czeka na słownik, który ten wybitny naukowiec i badacz
folkloru podobno przygotowuje. Obiecałam, że jak tylko się dowiem o jego
promocji, na pewno dam mu znać.
Przyznam
się, że chociaż to ja występowałam w tej rozmowie w roli znawczyni cieszyńskich
tematów i znajomej prof. Daniela Kadłubca, o przygotowaniach tego słownika nad
słownikami nie wiedziałam. Od razu w poniedziałek zadzwoniłam więc do
Mistrzowic. Pan profesor potwierdził, że, owszem, szykuje to wiekopomne dzieło,
ale z uwagi na jego obszerność oraz wieloznaczność poszczególnych słów
gwarowych, którą chce w nim uwzględnić, jeszcze będzie musiał nad nim
popracować. Słownik pojawi się nie wcześniej jak pod koniec 2025 roku, a może
nawet dopiero w roku 2026.
Z
mojego niedzielnego spotkania można wysnuć dwa morały. Pierwszy to ten, że mamy
moralny obowiązek przekazywania naszym dzieciom języka, który wynieśliśmy z
domu, bo tak jak nasi potomkowie mają prawo do dziedziczenia po nas majątku,
mają też prawo do naszej spuścizny duchowej – kulturowej, wyznaniowej i
językowej. Drugi morał natomiast jest taki, że cenne informacje, jak ta o
słowniku profesora, można czasami otrzymać z nieprawdopodobnych źródeł.