W
niedzielę poznałam „chłopaka”, mniej więcej rówieśnika moich dzieci powyżej
dwudziestki. Jest z Trzyńca i mówi po czesku. Na pytanie, czy zna również
gwarę, stwierdził, że rozumie, ale nie bardzo potrafi mówić. Kiedy zaczęłam
bardziej drążyć temat – jako dziennikarce zadawanie natrętnych pytań również w
życiu prywatnym przychodzi mi z łatwością – dowiedziałam się, że dziadkowie
zarówno ze strony ojca, jak i matki mówili „po naszymu”, a rodzice też
posługują się tą mową. On nie potrafi, a chciałby.
Czytaj więcej »»