piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

Lektura obowiązkowa | 12.01.2019

Kiedy w poniedziałek brałem udział w promocji najnowszej książki profesora Daniela Kadłubca, zastanawiałem się, jak to się zaczęło? Nie pamiętam, kiedy po raz pierwszy wpadła mi w ręce jego fundamentalna praca „Płyniesz Olzo”. Było to bardzo dawno temu i nazwisko profesora nic mi wówczas nie mówiło.

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 15 s

Pamiętam, że zastanawiałem się, komu chciało się wykonać tak tytaniczną pracę. Dziś jestem mądrzejszy, a „Płyniesz Olzo” zajmuje eksponowane miejsce w mojej biblioteczce. Podobnie będzie z najnowszą książką profesora „Śpiywo Anna Chybidziurowa a jeji sómsiedzi”. Mimo, że nie znam się na muzyce, gdy wziąłem ją do ręki, oniemiałem. Moją pierwszą myślą było: „egipska piramida”, „średniowieczna katedra”, „ta książka będzie wieczna”. Profesorowi i jego współpracownikom udała się rzecz nieprawdopodobna. Właśnie ocalili od zapomnienia niezwykłą część naszego niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Niezwykłą, bo czyż jest coś bardziej ulotnego jak ludowa „pieśniczka”.

Jestem przekonany, że ta książka będzie lekturą obowiązkową dla każdego badacza historii Śląska Cieszyńskiego nawet za pięćset lat. Tyle że podziw szybko zmieszał się ze smutkiem. Polska część Śląska Cieszyńskiego nie ma bowiem takiego szczęścia. Na mojej zawodowej drodze spotkałem tylko dwóch ludzi z podobnym naukowym zacięciem, co prof. Kadłubiec. Obaj już nie żyją, zdążyli jednak zrobić wiele dobrego. To Jan Broda, bibliofil ze Skoczowa oraz Robert Danel, długoletni redaktor „Głosu Ziemi Cieszyńskiej”. Ten pierwszy znany jest dzięki swemu księgozbiorowi, ja jednak widziałem maszynopisy będące efektem jego częstych wizyt w rożnych zakątkach ziemi cieszyńskiej. Broda zapisywał w nich wszystko, co udało mu się wygrzebać w starych archiwach, a były tam także prawdziwe perełki. Z kolei Robert Danel, podobnie jak prof. Kadłubiec, wędrował od wioski do wioski. Opowiadał mi o tych wyprawach. W plecaku nosił wówczas wielki szpulowy magnetofon, którym później nagrywał swych rozmówców. Przypuszczam, że obaj regionaliści doskonale znali prof. Kadłubca, nie mam jednak pojęcia, co stało się z ich nieopublikowanym do tej pory dorobkiem. Przypuszczam, że materiały te – jak mawiają naukowcy – uległy rozproszeniu. W efekcie po polskiej stronie granicy żadna Anna Chybidziurowa już nie zaśpiewa. Wielka szkoda.



Może Cię zainteresować.