czwartek, 25 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Jarosława, Marka, Wiki| CZ: Marek
Glos Live
/
Nahoru

Zdaniem Beaty Schönwald: Bezmyślność | 04.08.2021

Czasem przyłapuję się na tym, że pokonując codziennie tę samą trasę do pracy i z powrotem, stwierdzam ze zdziwieniem, że nawet nie zauważyłam, kiedy minęłam to czy tamto. Nagle okazuje się, że jeszcze kilka zakrętów i będę w domu. Wniosek jest prosty – samochód prowadziłam automatycznie i bezmyślnie.

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 15 s
 
 
Ta bezmyślność to wielki problem naszych czasów. Wiedzą o tym zarówno producenci sprzętów kuchennych, wynajdując żelazka, które po chwili bezczynności same się wyłączają, jak i samochodów, które same gaszą światła – nota bene pamiętam jeszcze czasy, kiedy niewyłączenie świateł groziło rozładowaniem akumulatora, a także zamykają okna i drzwi. Przyznaję, że to dobra rzecz. Sama wykonując te czynności zupełnie automatycznie, nieraz po przejściu kilku czy kilkunastu metrów zawracam, żeby sprawdzić, czy aby auto na pewno jest zamknięte. Ową niepewność tłumaczę zwykłym roztargnieniem wynikającym z faktu, że głowę mam zaprzątniętą „bardziej istotnymi sprawami”. W końcu zamknięte lub niezamknięte auto tak naprawdę „nie zagraża życiu i zdrowiu”. 

Tak się składa, że już niebawem kierowca będzie niemal całkowicie zwolniony z myślenia. Nawet o własnych dzieciach, mimo że w badaniach opinii publicznej większość respondentów stawia rodzinę na pierwszym miejscu. Kilka dni temu przeczytałam bowiem, że amerykańscy i europejscy ustawodawcy chcą wprowadzić obowiązek instalowania w autach systemów alarmowych, które będą informowały kierowcę o zapomnianym na tylnym siedzeniu dziecku (lub zwierzaku). Temat staje się aktualny zwłaszcza latem, kiedy co roku dochodzą do nas tragiczne wieści o maluchach, które rodzice zostawili „tylko na moment” w samochodzie podczas upału, a kiedy wrócili, było za późno. Jeśli taki alarm uratuje życie dziecka, na pewno ma sens. Uważam jednak, że sam sygnał, dopóki nie będzie dostatecznie przenikliwy i nie do wyłączenia, dopóty rozwiąże problem tylko częściowo. Nie wierzę bowiem w nagminne zapominanie dzieci na tylnych siedzeniach. Bardziej wierzę w to, że dla własnej wygody wolimy pobiec załatwić „szybko” to i owo i nie budzić dziecka „bezpiecznie” śpiącego w foteliku. W 70 st. Celsjusza, które – według ekspertów – wnętrze auta osiąga w bardzo krótkim czasie, ryzyko jest jednak zbyt wysokie. Co zrobić, by nasz rozsądek zechciał usłyszeć ten alarm?



Może Cię zainteresować.