Zdaniem Janusza Bittmara: Potrzebujemy świeżego spojrzenia na edukację | 01.07.2022
Kolejny rok szkolny dobiegł końca. A był to jak zawsze niełatwy rok, o czym wiem z własnego doświadczenia, prowadząc z żoną statystyki dotyczące liczby zadań domowych przynoszonych do domu przez córkę pierwszoklasistkę. Ten tekst przeczytasz za 2 min. 30 s
Nie ulega wątpliwości, że mamy wiele wspaniałych szkół i wielu znakomitych nauczycieli. Ale równocześnie prawdą jest, że nasz system edukacji stale pozostawia wiele do życzenia. W szkołach ciągle obecny jest duch dawnej epoki wynikający z faktu, że szkoła zmienia się wolniej i oporniej, aniżeli otaczający nas świat. Tak jak wiele lat temu zbyt duży nacisk kładzie się na ilość przerobionego materiału. Na Uniwersytecie w Memphis zbadano, że po tygodniu nauki dzieciom zostaje w głowach mniej niż 10 proc. informacji. Czy aby naprawdę niezbędna będzie nam w życiu znajomość budowy ameby czy wykute daty przeróżnych wojen i innych nieszczęść? Myślę, że nie.
Ciągle też za mało w naszych szkołach zajęć praktycznych, z definicji praktycznych, bo za takie nie uważam zajęć na szkolnej działce z marchewkami i kalarepą. Edukacja stawia na suche zapamiętywanie reguł i formułek. Dzieci w efekcie nie uczą się samodzielnego myślenia i argumentacji, nie umieją oceniać faktów czy zjawisk. Boją się popełniania błędów, bo błąd to gorsza ocena. A przecież błędy towarzyszą nam przez całe życie i to właśnie na nich się uczymy.
Dzieci niechętnie eksperymentują, pracują też za dużo, często więcej i dłużej, aniżeli dorosły człowiek w jakimś zakładzie produkcyjnym. To z kolei sprawia, że ogromna część dzieci i młodzieży narażona jest na ciągły stres. Po powrocie ze zdalnej nauki wzrosła dramatycznie liczba uczniów bojących się panicznie starych szkolnych porządków. Siedzenia w klasie, przerwy na pogawędki z kolegami. Przyzwyczaili się do komfortowej strefy własnego pokoju i nie potrafią się odnaleźć w grupie. To alarmujące zjawisko, którego nie rozwiążą wyłącznie szkolni psycholodzy, a już w ogóle nie youtuberzy, docierający ze swoimi filmikami do młodego pokolenia z łatwością dryblingu Cristiano Ronaldo.
Wszyscy, także my rodzice, potrzebujemy nowego, świeżego spojrzenia na edukację. Wystarczy skorzystać z cudzych doświadczeń lub chociażby sprawdzić, w jakim kierunku szkolnictwo podąża w innych krajach. Na przykład w Finlandii, która pod tym względem jest niekwestionowanym prymusem Europy.
Czy ogłoszony w środę nowy minister szkolnictwa Vladimír Balaš podejmie się tego wyzwania? Chciałbym wierzyć, że tak, ale w naszym kraju wszystko wydaje się być biegiem na długim dystansie.