Trzymam kciuki za zdrowie sportowców w
rozpoczynających się dziś Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie. Właśnie
zdrowie będzie wszystkim najbardziej potrzebne.
To drugie igrzyska w pandemii, po letniej odsłonie w Tokio, w których wywalczone medale okupione będą wojskową wręcz pedanterią. Regularne testy, izolacja w wioskach olimpijskich, ciągła niepewność, czy aby przed najważniejszym startem w czteroletnim cyklu treningowym koronawirus nie pokrzyżował planów. Pedantyczni Chińczycy, podobnie jak wcześniej Japończycy, nie dopuszczają do siebie myśli, że cała ta misternie zaplanowana restrykcyjna układanka może runąć jak domek z kart. Stworzyli nawet specjalną aplikację mobilną, którą obowiązkowo muszą wgrać do swoich smartfonów wszyscy uczestnicy igrzysk. Pomijając wątpliwy aspekt bezpieczeństwa cybernetycznego w państwie totalitarnym, mobilna aplikacja, testy PCR na obecność koronawirusa, który w mutacji omikron szerzy się ze znacznie większą łatwością, niż poprzednie warianty, nie zagwarantują pełnego spokoju. Skreślając zaś literkę „s” w słowie spokój otrzymamy „pokój”, a tego też niestety Chiny nie są w stanie zapewnić. Miliony Ujgurów, chińskich muzułmanów,władze zamykają w tajnych obozach internowania, w których warunki nie różnią się od tych panujących w obozach koncentracyjnych stworzonych przez Hitlera czy Stalina.
Międzynarodowy Komitet Olimpijski pomimo dylematów moralnych nie po raz pierwszy zresztą postawił na aspekt finansowy. Tak samo było w 2008 roku podczas letnich igrzysk w Pekinie, jak również w rosyjskim Soczi w trakcie zimowej olimpiady 2014. Przypomnijmy, w drugiej połowie lutego 2014 Putin rozkręcił bezprecedensową operację militarną na wschodzie Ukrainy, która zakończyła się w marcu rosyjską aneksją Krymu. W kontekście tych wydarzeń słowa Thomasa Bacha, przewodniczącego Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, o tym, że „igrzyska w Pekinie będą szansą na otwarcie szerszej dyskusji o problemach w tym kraju”, brzmią absurdalnie.
bittmar@glos.live