piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

Pop Art: Zabawa w chowanego | 16.06.2020

W najnowszym Pop Arcie recenzja głośnego dokumentu braci Tomasza i Marka Sekielskich „Zabawa w chowanego”. 

Ten tekst przeczytasz za 4 min. 45 s
Fot. ARC
 

 
Temat księży-pedofilów powraca w Polsce niczym bumerang. Antyklerykalne gazety, takie jak „Fakty i Mity”, od wielu lat właśnie z takich cegiełek wybudowały swój medialny wizerunek, który nachalnie podsuwają swoim czytelnikom. Potencjalnym odbiorcom owa nachalność wcale jednak nie przeszkadza. Mnie tak, a więc tym bardziej cieszę się, że nad Wisłą znajdą się też dziennikarze potrafiący zanurzyć się w trudnym i bolesnym temacie pedofilii w sposób w pełni profesjonalny. 

Bracia Sekielscy w zeszłym roku wywołali ogromne emocje swoim debiutem „Tylko nie mów nikomu”. Dokument udostępniony darmowo na platformie YouTube obejrzało ponad 23 milionów widzów, co jest jednym z najlepszych wyników w historii. Mieszanka bezkarności i cierpienia pokazana w „Tylko nie mów nikomu” poruszyła widzów. Wreszcie – nieśmiało, ale jednak – niektórzy hierarchowie Kościoła katolickiego w Polsce zareagowali, odcinając się publicznie od zwyrodnialców pokazanych w dokumencie. Jak będzie w przypadku kontynuacji dokumentu, który pod nazwą „Zabawa w chowanego” trafił do sieci 16 maja? Po obejrzeniu drugiej części z zapowiadanego tryptyku braci Sekielskich pojawiły się kolejne trudne pytania wymagające odpowiedzi. Oby jak najszybszej, albowiem skutecznie stosowane przez wiele lat zamiatanie afer seksualnych pod dywan zaprowadziło Kościół katolicki, nie tylko w Polsce, w ślepy zaułek.

 


Za całokształt „Zabawy w chowanego” ponownie odpowiada reżyser i scenarzysta Tomasz Sekielski, jego brat Marek zatroszczył się o produkcję. Tomasz Sekielski w nowym dokumencie pozostał przede wszystkim wnikliwym, rzetelnym dziennikarzem, rezygnując ponownie z filozoficznych dywagacji na rzecz konkretów, które trafiają do widza z siłą pocisków z kałasznikowa. Efekt jest jeszcze bardziej piorunujący, niż w przypadku poprzedniego dokumentu, który był moim zdaniem poniekąd rozwlekły, momentami nawet chaotyczny. W „Tylko nie mów nikomu” czasami ciężko było utrzymać pełną koncentrację, ale tym razem jest odwrotnie. Spójny temat skupiony na historii molestowania dwójki braci przez księdza został rozpisany w scenariuszu na tyle brawurowo, że uruchamia lawinę niewyobrażalnych emocji.

Głównymi bohaterami najnowszego dokumentu Tomasza Sekielskiego jest dwójka braci, którzy byli wykorzystywani w tym samym czasie przez księdza Arkadiusza Hajdasza, z którym mieszkali w domu parafialnym ze względu na pracę ojca-organisty w miejscowym kościele. Tomasz Sekielski w jednym z wywiadów podkreślił, że spotkanie z braćmi było dla niego niesamowitym wręcz przeżyciem.

– Te pierwsze spotkania przede wszystkim przynosiły kolejne wstrząsające informacje i poczucie, w jakiej matni oni się znaleźli – stwierdził. – Żyli w mieszkaniu służbowym na terenie domu parafialnego. W tym filmie są słowa Jakuba, który mówi, że nikomu nie mówił o tym, co robi ksiądz Arkadiusz, że wykorzystuje go seksualnie, bo bał się, że tata straci pracę, a mieli trzeciego brata, który bardzo ciężko chorował i te pieniądze były potrzebne na jego leczenie – dodał reżyser. 
 


 
Rozmowy w studiu przeplatane są wejściami konfrontacyjnymi, a także materiałami zapożyczonymi z innych mediów. Sekielscy operują wyłącznie faktami, a nie poszlakowymi informacjami, kreśląc kolejną wstrząsającą historię zza progu polskiej parafii. W obliczu takich oskarżeń powinna od razu działać prokuratura. Podobnie jak w przypadku „Tylko nie mów nikomu”, Sekielscy zrezygnowali z przedstawienia w dokumencie głębszych analiz biegłych w kwestiach pedofilii i zaburzeń seksualnych. Moim zdaniem szkoda, tym bardziej, że z pedofilią zmaga się nie tylko Kościół katolicki w Polsce i nie tylko duchowni grają główne role.
 
W Czechach w dystrybucji kinowej rekordy bije ostatnio dokument „ W sieci” w reżyserii Víta Klusáka i Barbory Chalupowej, w którym zaczepione przed pedofilów w Internecie młode dziewczyny z ofiar przekształcają się w prześladowców zła. Mam dwie małe córki i przyznam się, że również ten dokument wstrząsnął mną do głębi. Jak podkreślają jednak bracia Sekielscy, dla dobra sprawy warto się poświęcić i grzebać w najczarniejszych zakamarkach ludzkiej myśli. Od siebie zaś dodam, że równie ważne jest dostrzeganie i pokazywanie ludzi dobrych, życzliwych, pomagających i współczujących. Stanowią przecież większość także wśród duchowieństwa, o czym doskonale wiedzą sami wierni i co powinno napawać nadzieją.  

 



Może Cię zainteresować.