sobota, 20 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Agnieszki, Amalii, Czecha| CZ: Marcela
Glos Live
/
Nahoru

Pop Art 225: Pociski amerykańsko-kolumbijskie | 03.10.2017

W najnowszym wydaniu Pop Artu będzie głośno o świeżym wydawnictwie amerykańskiej formacji rockowej Foo Fighters, a także wystrzałowo (dosłownie) – za sprawą trzeciego sezonu serialu „Narcos”. 

Ten tekst przeczytasz za 8 min. 30 s
Narcos, sezon 3. Fot. ARC

MUZYCZNA RECENZJA

FOO FIGHTERS – Concrete and Gold

Apetyt rośnie w miarę jedzenia, co w przypadku zespołu Foo Fighters oznaczało, że z dziewiątą w dyskografii płytą „Concrete and Gold” dostaniemy na talerzu muzyczne danie załugujące na trzy gwiazdki Michelina. Niestety, rzeczywistość jest mniej smaczna. 

Należę do grona słuchaczy, którzy mają jeszcze żywo w pamięci dziurawe swetry Dave´a Grohla z okresu legendarnej grupy Nirvana. Wówczas był „tylko” perkusistą, bo Nirvana zaczynała i kończyła się wraz z Kurtem Cobainem. Grupa Foo Fighters powstała z prochu grunge´u, ale w swoim pierwotnym założeniu miała być fajną, niezobowiązującą przygodą Grohla z mikrofonem i gitarą, a w efekcie z bardziej radiowymi przebojami. Ot, takimi w sam raz pasującymi do reklam telewizyjnych na cukierki mentolowe. Dwadzieścia lat temu nikt nie przypuszczał, że z ubogiej wdowy po Nirvanie powstanie supergrupa wywołująca dreszcze emocji z każdą następną płytą studyjną. „Concrete and Gold” jest albumem na pewno lepszym od poprzedniego „Sonic Highways” (2014), ale też gorszym od wciąż niedoścignionego ideału z roku 2011, wydawnictwa „Wasting Light”. Tak, zawiodłem się, bo liczyłem w głębi duszy, że rok 2017 może być rokiem Foo Fighters. Ale jak to w życiu bywa, po wygórowanych oczekiwaniach przychodzi rozczarowanie.

Marketing i cała otoczka wokół najnowszej płyty robi wrażenie. Dave Grohl doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jego fani nie siedzą przy kominku z fajką w gębie, tak jak wielbiciele Nazareth czy Smokie. To grupa osób aktywnie uczestnicząca w codziennej rzeczywistości na portalach społecznościowych, czytająca artykuły w internetowych serwisach muzycznych, słuchająca muzyki w Spotify. Mnie również bombardowały od kilku miesięcy coraz to nowsze zapowiedzi albumu „Concrete and Gold”. Wybrany na singla „Run” budził spore nadzieje, spodobał mi się od pierwszego wysłuchania. Jest w nim klimat prostego, zadziornego rocka z „Wasting Lights”, z którym Foo Fighters najbardziej do twarzy. Mniej sympatycznie robi się jednak w momencie, kiedy Dave Grohl i spółka próbują kombinować, mieszając gatunki. Tragicznie robi się zaś w chwili, gdy Foo Fighters chcą zabrzmieć jak Pink Floyd. Zamykający całość, tytułowy „Concrete and Gold”, w pierwszej chwili robi wrażenie parodii „Floydów” z Davem Grohlem przebranym za Davida Gilmoura. Dla Foo Fighters to jednak jak najbardziej poważny utwór, ba – najważniejszy na albumie. Sęk w tym, że całej tej zabawie brakuje koordynacji. Niezażywne chórki dominują nad główną linią wokalną, zaś śpiew Grohla (tak jak w czterech innych utworach na płycie) został przepuszczony przez efekt. Między innymi za kiepski finał albumu (beznadziejnie prezentuje się też przedostatni, trzyminutowy kawałek „The Line”) średnio utożsamiłem się z resztą pozycji na „Concrete and Gold”. Tymczasem można tu znaleźć perełki – po mocno zadowalającym „Run” muzycy serwują nam świetny, niespełna pięciominutowy temat „Make It Right” z gościnnym udziałem Justina Timberlake´a, a po nim równie udany „The Sky Is a Neighborhood”. O ile pierwsza połowa albumu pędzi w spójnym muzycznym szyku, o tyle wraz z pojawieniem się folkowej kołysanki „Dirty Water” tempo siada i nieuchronnie zmierzamy do wydziobanego powyżej tragicznego finału. To jedna z tych płyt, których nie da się słuchać w całości.

SZKLANA RECENZJA

NARCOS (SEZON 3)

Stacja Netflix nie zwalnia tempa. We wrześniu została odpalona już trzecia odsłona serialu „Narcos”, w którym po raz kolejny z kolumbijskiego nieba leją się narkotyki, a za parasole służą tylko nieliczni.

Po zlikwidowaniu króla narkotykowego biznesu, Pablo Escobara, którego losy śledziliśmy w pierwszych dwóch sezonach serialu, na scenę wkraczają „Dżentelmeni z Cali”. Twórcy serialu już w poprzednim sezonie wyczuli w kolumbijskim realiźmie magicznym spory potencjał. Kokaina to niestety największy towar eksportowy tego kraju, bijący na głowę tamtejszą niezłą kawę, a także futbol (skądinąd do dziś większość kolumbijskich klubów piłkarskich jest zarządzana w sposób bardzo oryginalny...). Kto miał wrażenie, że po śmierci Escobara narkotykowe przedsiębiorstwa runą jak domek z kart, szybko zmienił zdanie. Nadzieja umiera ostatnia, ale w Kolumbii, która jest trzecim największym producentem kokainy na świecie (po Boliwii i Peru), szansa na wyraźną poprawę jest znikoma. W serialu aż roi się od korupcji i to korupcji wyrafinowanej, dopieszczonej do perfekcji. „Dżentelmeni z Cali”, którzy przejęli biznes narkotykowy po Escobarze, mają bowiem w garści nie tylko czołowych polityków i sędziów, ale wybudowali też zmyślną sieć informatorów, swojego rodzaju KGB na potrzeby spokojnej dystrybucji swoich wyrobów.

Sposób narracji trzeciego sezonu „Narcos” podąża sprawdzonymi ścieżkami. W roli narratora pojawia się tym razem agent Javier Pena, czyli jeden z kluczowych bohaterów poprzednich dwóch sezonów. Javier Pena po dopadnięciu Escobara awansował na fotel szefa wydziału zwalczającego kolumbijskich bossów narkotykowych. Ma jednak nieco związane ręce, „Dżentelmeni z Cali” potrafią bowiem dryfować w politycznej przestrzeni z dużo większym wdźiękiem, niż Don Pablo Escobar. Pena ma w zasadzie sześć miesięcy na przekazanie bossów wymiarowi sprawiedliwości. Potem światło zgaszą oni, na własnych, dogodnych warunkach, przy biernej asekuracji kolumbijskiego rządu. Nie będę zdradzał, w jakim kierunku i z jakim efektem potoczy się walka z narkobiznesem w najnowszej odsłonie „Narcosu”. Również ten sezon oparty został jednak na autentycznych wydarzeniach, a więc wystarczy „wygooglować” hasło Cali z dopiskiem „narkotyki” i wszystko będzie jasne. Ostrzegam tylko, że z odcinka na odcinek robi się w serialu coraz ciekawiej, ale do tego zresztą twórcy „Narcosu” zdążyli nas przyzwyczaić w trakcie polowania na Escobara. Dla mnie to najlepsza dotychczasowa seria. W trzecim sezonie widać prawdziwą, „zespołową piłkę” całego sztabu serialowego. Najnowszy „Narcos” spodoba się zarówno miłośnikom wartkiej akcji, jak też fanom filmów o związkach międzyludzkich. Bohaterowie nie zadają jednak pytań w rodzaju „dlaczego milczysz?”, walą prosto z mostu z kolumbijskim temperamentem.

Na koniec miła wiadomość dla fanów tego serialu. Wiadomo już, że w czwartym sezonie trafimy do Meksyku. Wiele wskazuje na to, że szykuje się najbardziej brutalna odsłona „Narcosu”, meksykańskie kartele narkotykowe słyną bowiem z nietuzinkowych metod pracy,  czy też, jak kto woli – likwidacji swoich wrogów.

POLSKIE GRZYBOBRANIE

ROGER WATERS NA DWÓCH KONCERTACH W POLSCE. W środę ruszyła sprzedaż biletów na dwa polskie koncerty Rogera Watersa. Legendarny muzyk Pink Floyd zagra 3 sierpnia 2018 roku w krakowskiej Tauron Arenie oraz dwa dni później w Ergo Arenie w Gdańsku. Bilety w przedsprzedaży były do nabycia na stronie Live Nation, od czwartku są dostępne również w sieci Ticketmaster.pl, LiveNation.pl i w salonach sieci Empik. Jak czytamy w oficjalnej notatce prasowej, „Roger Waters – Us + Them” to pierwsza europejska trasa artysty od wyprzedanej „The Wall Live” (2010-2013), którą widziało ponad 4 miliony fanów na całym świecie podczas 219 koncertów i która osiągnęła największy sukces komercyjny ze wszystkich tras solowych artystów w historii. Roger Waters obiecuje niezapomniane wrażenia. „To będzie mieszanka rzeczy z mojej długiej kariery, z moich lat z Pink Floyd i nowości. Najprawdopodobniej 80 procent to będzie stary materiał, a 20 procent nowy, ale wszystko połączone tematem ogólnym. Obiecuję, że czeka was świetne show. Spektakularne, tak jak wszystkie moje poprzednie” – napisał Roger Waters w liście do fanów. Z nowych utworów na pewno nie zabraknie wątków z ostaniej płyty artysty, „Is This The Life We Really Want?”, która zebrała bardzo pochlebne opinie w prasie (również na naszych łamach).

 



Może Cię zainteresować.