sobota, 20 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Agnieszki, Amalii, Czecha| CZ: Marcela
Glos Live
/
Nahoru

Pop Art 238: Szczypta filmowej i muzycznej awangardy | 22.04.2018

Ostatnio było jazzowo. Teraz odrobina filmowej i muzycznej awangardy. Niezbadane są bowiem ścieżki Pop Artu. 

Ten tekst przeczytasz za 6 min. 15 s
Obraz Maria Magdalena w reżyserii Gartha Davisa. Fot. ARC

RECENZJE

MARIA MAGDALENA

Kiedy w 1988 roku na ekrany wszedł film „Ostatnie kuszenie Chrystusa” Martina Scorsese, widzowie podzielili się na dwa obozy – dla jednych była to genialna interpretacja życia Chrystusa, odważna w swoim zamyśle merytorycznym i artystycznym, zaś dla reszty herezja, filmowy gniot nakręcony ręką szatana. W 2018 roku ten scenariusz może się powtórzyć. „Maria Magdalena” w reżyserii Gartha Davisa również polemizuje z oficjalną doktryną Kościoła katolickiego. I podobnie jak obraz Martina Scorsese, zmusza do głębszej refleksji.

Jeszcze trzy lata temu postać Marii Magdaleny była w historii chrześcijaństwa nie tylko bagatelizowana, ale nawet spłaszczana do roli prostytutki. Dopiero papież Franciszek postawił sprawę jasno, ogłaszając Marię Magdalenę „apostołką nadziei”. W papieskiej katechezie z 2017 roku czytamy, iż „Maria Magdalena, która przed spotkaniem z Jezusem była na łasce Złego, teraz stała się apostołką nowej i wspanialszej nadziei. Niech Jej wstawiennictwo pomoże także i nam przeżyć to doświadczenie: aby w godzinie płaczu i opuszczenia usłyszeć zmartwychwstałego Jezusa, który wzywa nas po imieniu i by z sercem pełnym radości iść i głosić: Widziałam Pana. Zmieniłem życie, bo widziałem Pana! Teraz jestem inny, niż wcześniej. Jestem inną osobą. Zmieniłem się, bo widziałem Pana. To jest nasza moc i to jest nasza nadzieja”. Te słowa idealnie wpisują się w klimat filmu Gartha Davisa, który potraktował naukę Chrystusa przez pryzmat doświadczeń, jakie udzieliły się Marii Magdalenie podczas wspólnej wędrówki do Jerozolimy.

Niepodważalnym atutem filmu są ujęcia kamery oraz muzyka skomponowana wspólnie przez Hildura Guðnadóttira i Jóhanna Jóhannssona. Dla zmarłego w tym roku Jóhannssona była to ostatnia muzyczna podróż w życiu. Majestatyczna, zapierająca dech w piersiach. Główny motyw muzyczny został zawarty w hipnotycznym temacie „Messiah”. Ten motyw przewija się przez cały film i jest budulcem napięcia w najważniejszych scenach. Bez tych dwóch elementów – kamery i muzyki – „Maria Magdalena” byłaby tylko odważnym filmem stojącym w opozycji do klasycznych telewizyjnych produkcji śledzących w nudny i przewidywalny sposób najważniejsze momenty w dziejach ludzkości. Z artowym zacięciem zagrali też odtwórcy głównych ról. Rooney Mara (Maria Magdalena) i Joaquin Phoenix (Jezus) grają rewelacyjnie, chwilami miałem nawet wrażenie, że galopują w stylu aktorstwa teatralnego.

Garth Davis w swojej potrzebie innowacji obsadził do roli apostoła Piotra czarnoskórego aktora Chiwetela Ejiofora. Widzowie otwarci na świat z pewnością nie będą oburzeni. Ja nie byłem. Ważniejsze od koloru skóry są uniwersalne i ponadczasowe przekazy, a z tymi twórcy filmu radzą sobie bez zarzutów. Postać Jezusa na całe szczęście nie została spłaszczona. Davis nie manipuluje widzami, koncentrując się na filozofowaniu w granicach możliwych do zaakceptowania zarówno przez wiernych Kościoła, jak również ateistów. Za najbardziej rewolucyjny pomysł uchodzi w filmie postrzeganie Marii Magdaleny jako osoby będącej na równi ze wszystkimi apostołami towarzyszącymi Jezusowi w drodze do Jerozolimy. Czyżby paralela do współczesnych czasów, w których ruchy feministyczne mają coraz większą siłę przebicia? Być może. W każdym bądź razie poszukiwanie ukrytych symboli w filmie Gartha Davisa może być frapujące. Biblii nie napisał bowiem Dan Brown.

BERÁNCI A VLCI

W poprzednim wydaniu Pop Artu poddałem recenzji najlepszy czeski jazzowy album ubiegłego roku, uhonorowaną nagrodą „Anioły 2018” płytę Jaromíra Honzáka „Early Music”. Po części jazzowy, a po części folkowy jest też muzyczny projekt „Beránci a vlci”, który zrodził się w głowie Mariana Friedla.

Na płycie w oryginalny sposób potraktowano muzykę z Beskidów, Jaworników i regionu Slowacka. Magia płyty udzieliła się również jurorom gali „Anioły 2018”, którzy przyznali jej laury w szufladce „folk” (jazz zarezerwował dla siebie wspomniany Honzák).

Do realizacji nagrania włączyły się cztery muzyczne rodziny. Trio Jitki Šuranskiej koncentrujące się na world music, ludowy zespół RukyNaDudy, kobiecy chór z Kudlowic i Stowarzyszenie Niezależnych Jazzmenów, którego częścią składową był m.in. pochodzący z Karwiny perkusista Michał Wierzgoń.

Folklor ludowy rozwinięty dzięki nieograniczonym możliwościom jazzu robi wrażenie. Nawet wtedy, kiedy znamy na wylot twórczość takich zespołów, jak Hradišťan czy Čechomor. Atutem projektu Mariana Friedla i przyjaciół jest bogate wzornictwo aranżacyjne. Czasami miałem wrażenie, że słucham beskidzkiej mutacji Sigur Ros. Z każdym kolejnym przesłuchaniem album cieszy mocniej i mocniej. A na żywo zapowiada się wręcz rewelacyjnie, o czym będzie można się przekonać podczas tegorocznej edycji festiwalu Colours of Ostrava.

CO SZEPTANE

SZABELKAMI W OBRONIE LADY GAGA. Kiedy tłum bierze sprawy w swoje ręce, robi się gorąco. Czasami powstają takie pomyłki dziejowe, jak Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich, a czasami rodzą się zwykłe głupstwa, jak w przypadku histerycznego protestu fanów Lady Gaga. Zmilitaryzowani, radykalni wielbiciele twórczości piosenkarki zaatakowali ostatnio słownie (to pierwszy etap) menedżera Lady Gaga, zarzucając mu brak profesjonalizmu prowadzący do upadku artystycznego wokalistki. „Ty się nazywasz jej manedżerem? Nie masz pojęcia, co zrobić, by twoja klientka nadał była sławna. Przespałeś tak wiele okazji, podczas promocji jej ostatniego krążka. Musisz walczyć o sukces naszej dziewczyny. Lady Gaga stała się nudna, od kiedy zostałeś jej manedżerem. Wiesz, co musi się skończyć? Złe teledyski, słaba promocja, złe wybory, okropne decyzje, przyjaciele, którzy zawsze cie popierają, mimo że nie masz racji. No i wreszcie, Las Vegas”. Mocne słowa. Do tej pory myślałem, że socjopaci rekrutują się wyłącznie z grona fanów black metalu.  

Janusz Bittmar



Może Cię zainteresować.