sobota, 20 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Agnieszki, Amalii, Czecha| CZ: Marcela
Glos Live
/
Nahoru

Pop Art: Rojst 97, czyli po raz drugi w bagnie | 25.07.2021

Bez prawdy stajemy się słabi, łatwo nami manipulować, okłamywać nas. Ale z tym trzeba walczyć każdego dnia – mówi Andrzej Seweryn, jeden z moich ulubionych polskich aktorów.

Ten tekst przeczytasz za 5 min. 30 s
Śledztwo w sprawie śmierci nastoletniego chłopca prowadzą sierżanci Anna Jass i Adam Mika. W tych rolach znakomicie sprawdzili się Magdalena Różczka i Łukasz Simlat. Fot. mat. prasowe

RECENZJE

ROJST 97

O tym, że będę mógł napisać takie zdanie, marzyłem od wielu lat. A więc: Wreszcie mamy polski serial kryminalny… idealny. Wybaczcie ten rym częstochowski, ale świeżo po obejrzeniu drugiego sezonu serialu „Rojst” (dokładnie pod nazwą „Rojst 97”) słowa same układają się w rytm poezji.

Trzy lata po premierze pierwszego sezonu „Rojst 97” wrócił z jeszcze mocniejszym przytupem, udostępniony w całości w serwisie streamingowym Netflix. Bohaterowie zostali osadzeni tym razem w klamrze czasowej roku 1997, który zapisał się w historii południowej Polski (i nie tylko) lipcową gigantyczną powodzią. Starszy o trzynaście lat Piotr Zarzycki (świetna rola Dawida Ogrodnika) wraca do małego miasteczka w południowo-zachodniej Polsce z jednym zamiarem: uratować gasnącą gwiazdę regionalnego pisma o nazwie „Kurier Wieczorny”, z którym wiązały go dramatyczne losy opisane w pierwszej serii serialu. Szybko okazuje się jednak, że ratowanie gazety zejdzie na boczny tor, a codzienne życie nowego redaktora naczelnego przyspieszy niczym fala powodziowa. Reżyser Jan Holoubek ponownie sprawił, że sześć odcinków oglądamy niczym w transie, życząc sobie, żeby ten czas spędzony z bohaterami trwał w nieskończoność.

W drugim sezonie wracają starzy bohaterowie, wracają zarazem dawne demony, niemniej główny wątek „Rojsta 97” jest nowy i co za tym idzie – tę historię można obejrzeć bez zapoznania się z pierwszą odsłoną serialu wyemitowaną po raz pierwszy 19 sierpnia 2018 na nieistniejącej już platformie Showmax. Wraz z nową linią pojawiają się też nowe, kluczowe postacie, którym scenarzysta Kacper Bajon zlecił szczególną misję: przyćmić „starych znajomych” – dziennikarzy Piotra Zarzyckiego i Witolda Wanycza (Andrzej Seweryn). Owe wejście smoka zarezerwowano dla Magdaleny Różczki (sierżant Anna Jass) i Łukasza Simlata (starszy sierżant Adam Mika). Zwłaszcza pochodzący z Sosnowca Łukasz Simlat poradził sobie z tym aktorskim wyzwaniem rewelacyjnie. Poczuł bluesa od pierwszej sceny, zresztą genialnie przygotowanej przez scenografów, którzy w umiejętny sposób nawiązali do wydarzeń z lata 1997 i sprzątania ulic większych i mniejszych miast po powodzi.

Rojst znaczy bagno i w tej materii nic nie zmieniło się w anonimowym miasteczku (twórcy celowo nie zdradzili, o jakie miasto chodzi), gdzie koneksje brały górę w czasach głębokiej komuny i gdzie wygrywają również w realiach kapitalistycznej Polski. Wprawdzie czasy się zmieniły, ale we władzach znowu są ludzie, którzy chcą sobie podporządkować wszystko i wszystkich. „Rojst 97” za sprawą tematów aktualnych do bólu również w 2021 roku można zaliczyć do kategorii serialu polityczno-kryminalnego. Wątek śledztwa w sprawie śmierci nastoletniego chłopca stanowi wprawdzie główną linię serialu, ale bez równolegle dawkowanych innych wątków – zwłaszcza tych nawiązujących do obecnej sytuacji na rynku medialnym w Polsce i mechanizmów podporządkowania sobie mediów, a także dotyczących problemów etyki w zawodzie dziennikarskim i męskiego szowinizmu w strukturach policji – „Rojst 97” byłby o wiele mniej błyskotliwy.

Jestem pod dużym wrażeniem perfekcji, z jaką twórcy serialu dopieścili stare wątki, podziwiam też konstrukcję całego drugiego sezonu. Oprócz wątku czysto kryminalnego śledzimy również dzięki retrospektywnej narracji wydarzenia z 1945 roku, które bezpośrednio dotyczą Witolda Wanycza – doświadczonego dziennikarza prześladowanego przez demony z dzieciństwa. W tej posępnej retrospekcji nie ma miejsca na śmiech czy dowcipne dialogi, którymi z kolei umiejętnie posługuje się scenarzysta Kacper Bajon kreśląc akcję rozgrywającą się w 1997 roku. Brawurowo wypadają zwłaszcza dialogi i riposty sierżantów Anny Jass i Adama Miki, im twórcy serialu pozwolili na najwięcej swobody. Dla Magdaleny Różczki to zresztą nie pierwsza przygoda z rolą policjantki. Szesnaście lat temu pani Magda brylowała w innej klimatycznej produkcji – „Oficerze” w reżyserii Macieja Dejczera, grając u boku Borysa Szyca i Pawła Małaszyńskiego. Moja ocena? Dla pięknych kobiet czas to tylko abstrakcja, a „Rojst 97” to najlepsza kreacja Magdaleny Różczki w jej karierze.

Jan Holoubek oprócz świetnej obsady aktorskiej trzyma jeszcze jednego asa w rękawie: muzykę towarzyszącą bohaterom na planie. Podobnie jak w przypadku pierwszego sezonu osadzonego w burzliwym roku 1984, również tym razem piosenki wybrane na potrzeby serialu starają się w jakiś sposób przywoływać drugą połowę lat 90. ubiegłego wieku. Mamy więc „Supermenkę” Kayah czy „Dziewczynę szamana” Justyny Steczkowskiej, ale są też utwory wywodzące się jeszcze z lat 80. – chociażby „Nie pytaj o Polskę” Grzegorza Ciechowskiego z 1988 roku. Myślę, że twórcom serialu bardzo zależało na oddaniu klimatu poszczególnych scen. Nie mieli ochoty sprawdzać, czy dany utwór faktycznie królował w radiu i telewizji akurat w 1997 roku. Ja przynajmniej bawiłem się świetnie. Nic tak nie rozładuje bowiem napiętej atmosfery wywołanej przez zbrodnię na prowincji, jak „Bananowy song” grupy Vox. A kto zabił i dlaczego? Sprawdźcie to koniecznie sami.

Janusz Bittmar


Może Cię zainteresować.