piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

Pop Art: Świat fantasy w czeskim wydaniu | 24.12.2022

Kto z nas od czasu do czasu nie lubi zanurzyć się w bajkową opowieść? Okres świąteczny akurat świetnie sprzyja takim właśnie refleksjom. Z myślą o dzieciach, ale też dorosłych powstał ten oto świąteczny numer Pop Artu. 

Ten tekst przeczytasz za 5 min. 30 s
W roli księżniczki Elleny słowacka aktorka Natália Germáni. Fot. mat. prasowe

RECENZJA

PRINCEZNA ZAKLETÁ V ČASE 2 (PRINCESS CURSED IN TIME 2)

Bajki filmowe to czeski, a wcześniej czechosłowacki fenomen. Mają się dobrze również w dzisiejszych czasach, z tą różnicą, że za pomocą magii i czarów nie próbują już zmienić socjalistycznej szarości dnia codziennego. Szkoda albo raczej na całe szczęście.

W cyfrowym wieku pędu za błyskawicznym efektem, wirtualnymi oklaskami w mediach społecznościowych, twórcy filmowych baśni mają po stokroć bardziej utrudnione zadanie. Młody odbiorca tak łatwo nie przyjmuje też byle jakiego gniota, serwisy streamingowe oferują bowiem tyle wizualnej radości, że jeśli już czeska próba stworzenia atrakcyjnego świata fantasy ma się udać, to musi być oryginalna. W przypadku kontynuacji przygód księżniczki Elleny i jej świty z fikcyjnego królestwa o nazwie Aspania nie wszystko wprawdzie idealnie wypaliło, ale duża popularność pierwszej odsłony w ramówce Netfliksa sprawiła, że reżyser Petr Kubík i scenarzysta Lukáš Daniel Pařík mogli jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła.

W klasycznej bajce dobro musi wygrać ze złem. To podstawowy warunek, na którym opiera się cała misterna konstrukcja bajkowej opowieści. Te proporcje zostały oczywiście zachowane również w tej opowieści, twórcy postanowili niemniej trochę namieszać w charakterach kluczowych postaci. Lekko zdezorientowani mogą się poczuć zwłaszcza widzowie, którzy znają pierwszą odsłonę filmu. Księżniczka Ellena (Natália Germáni) w związku z królewiczem Janem z Calderonu (Marek Lambora) odjechała w rejony zarezerwowane dla instagramowych feministek, dużo większym zaskoczeniem jest jednak metamorfoza głównej czarnej postaci z pierwszej bajki – czarownicy Murien (Simona Zmrzlá). Nie zmieniła się natomiast specyficzna narracja filmu opartego ponownie na igraszkach z czasem, zmuszających widza do szczególnej uwagi, by czegoś nie przegapić.

Kubík wyraźnie zainspirowany jest obrazami Christophera Nolana, który z pętli czasowych stworzył swój własny, oryginalny styl filmowy. Czy w takim świecie jest w stanie odnaleźć się dziecko, nieprzygotowane na zachwianą narrację? Tak, ale potrzebuje do tego sojusznika w postaci dorosłego towarzysza w kinie. Odnalazłem się w tej roli bez większych kłopotów, tym bardziej, że jestem wielkim fanem talentu i urody pochodzącej z Nitry aktorki Natáli Germáni. Rzetelnie przeprowadzony casting, z naciskiem na aktorów, którzy nie lubią pierwszych stron tabloidów, jest jednym z głównych atutów tego filmu. W nowej odsłonie znacznie większe pole do popisu otrzymuje przyjaciółka księżniczki, parająca się alchemią Amélia (Eliška Křenkowa), a także komiczny duet królewskich bodyguardów – w tych rolach Martin Pisařík i Jakub Ouvín. Poszerzyło się grono czarnych charakterów, którym przewodzi Władca Run (Ján Jackuliak).

Mojej córce uczęszczającej do drugiej klasy podstawówki nie przeszkadzała masa nowych postaci w filmie. Zbyt trudne do zrozumienia okazały się jednak poniektóre motywacje bohaterów. Tak, filmowej metafizyki w tej bajce jest zdecydowanie za dużo. Moim zdaniem niepotrzebnie rozwlekłe są też kluczowe sceny bitewne, tym bardziej, że choreografia walk pozostawia sporo do życzenia. Dla kogoś to drobnostki, ale fani „Conana Barbarzyńcy”, „Wiedźmina” czy „Opowieści z Narnii” od razu wyczują, że coś tu nie gra. Właśnie filmowej klasy z... klasyków gatunku brakuje tej produkcji.

Co widać od pierwszej sekwencji, to rozmach wizualny, o niebo lepszy niż w pierwszej odsłonie nakręconej w czasach pandemii COVID-19 z bardzo skromnymi środkami. To już nie tyle kontynuacja pierwszej bajki, ile pełnowartościowa, światowa produkcja mogąca nieśmiało, ale jednak konkurować z najlepszymi filmami gatunku fantasy. Wykorzystane w tej bajce efekty wizualne nie odbiegają od nowoczesnych standardów, a kamera Pavla Koppa miejscami kreśli naprawdę piękne klimaty. „Princezna zakletá v čase 2” była kręcona m.in. na zamkach Hukwaldy i Bouzow, a więc w miejscach znanych, lubianych i często odwiedzanych przez turystów. Do efektownie nakręconej jazdy konnej na wstępie filmu wykorzystano ścieżkę notorycznie znaną wszystkim turystom wspinającym się na zamek Hukwaldy. Dużo miejsca w filmieotrzymał też Bouzow, który odgrywa tu rolę królewskiej siedziby. Samodzielnym rozdziałem była zaś poprzeczka, jaką ustawili twórcy dla architektów odpowiedzialnych za stworzenie miasta Ayra – stolicy białej, czyli dobrej magii. Wrażliwe dziecięce oko z pewnością zauważy podobieństwa ze światem Harry’ego Pottera, ale myślę, że reżyser doskonale zdawał sobie z tego sprawę i z premedytacją wykorzystał właśnie ten popularny element w swoim filmie. Dekoracje oraz efekty specjalne wybrane na potrzeby magicznego miasta na całe szczęście nie są tanim rozwiązaniem znanym z wielu innych czeskich bajek. I, co warte podkreślenia, Kubík zrezygnował z diabłów, piekła i tym podobnych rzeczy wykorzystywanych nagminnie właśnie w czeskich bajkach filmowych, kreśląc pełnowartościowy, czysty w swej postaci świat fantasy.

Zaraz po powrocie z kina moja córka zadała mi pytanie, które na pewno ucieszy reżysera. „Tato, kiedy ta bajka pojawi się w Netfliksie? Już nie mogę się doczekać”.

Janusz Bittmar

 



Może Cię zainteresować.