środa, 24 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Bony, Horacji, Jerzego| CZ: Jiří
Glos Live
/
Nahoru

Zaolziańskie fale nad Wisłą | 16.07.2020

28 lipca minie sto lat od momentu podziału Śląska Cieszyńskiego między Czechosłowację a Polskę. W ciągu tego stulecia setki zaolziańskich Polaków wyemigrowało do Polski. Część z nich osiedlała się nad Wisłą z własnej woli, innych zmusiła do przeprowadzki historia. 

Ten tekst przeczytasz za 6 min.
Mapa Rzeczypospolitej Polskiej z granicami według Traktatu Wersalskiego z Niemcami z d. 28 czerwca 1919 r., według postanowień Rady Ambasadorów w Paryżu z d. 28 lipca 1920 r. [...] i według układów w Rydze z R.S.F.R.S. w październiku 1920 r. Fot. Bibliote

 

– Okoliczności, w jakich przybysze znad Olzy budowali swe kariery, są często zupełnie niezwykłe, a działalność wielu z nich odcisnęła piętno na historii całego kraju – stwierdza Krzysztof Szelong, dyrektor Książnicy Cieszyńskiej w Cieszynie i zarazem jeden z nielicznych znawców tematyki zaolziańskiej nad Wisłą.

Pierwsza fala Zaolziaków dotarła do Polski w wyniku trwającego w latach 1919-1920 czechosłowacko-polskiego konfliktu o Śląsk Cieszyński. Po podjętej w Paryżu 28 lipca 1920 r. decyzji o podziale Śląska Cieszyńskiego liczba uchodźców jeszcze się zwiększyła, osiągając skalę kilkunastu tysięcy osób. – Ludzie ci znajdowali schronienie zarówno w polskiej części Śląska Cieszyńskiego, jak i poza jego granicami, w obozie dla uchodźców w Oświęcimiu, a potem także m.in. w Bochni, Brzeszczach, Chrzanowie, Jaworznie, Krzeszowicach, Libiążu, Limanowej, Nowym Sączu, Tarnowie, Trzebini, Wieliczce – wylicza Krzysztof Szelong.

Najwięcej Zaolziaków osiadło w polskiej części Śląska Cieszyńskiego przyczyniając się do polonizacji takich miast jak Skoczów, Strumień czy Bielsko. – Obejmowali oni liczne eksponowane stanowiska. Wystarczy wspomnieć, że z Zaolzia wywodzili się trzej przedwojenni burmistrzowie Cieszyna, Jan Michejda z Olbrachcic, Władysław Michejda z Nawsia i Rudolf Halfar z Lutyni Polskiej – przypomina Krzysztof Szelong. 
 

ZAOLZIE 1938 – WYSTAWA WIRTUALNA ➡️ W drugiej połowie roku będzie miała premierę nowa wystawa wirtualna Książnicy...

 
Wielu innych pracowało w szkolnictwie, także pełniąc tam odpowiedzialne funkcje. Przykładami Bogusław Heczko z Piosku, wizytator szkół ludowych i wydziałowych w cieszyńskiej części województwa śląskiego (1922-1926) i zarazem prezes Polskiego Towarzystwa Pedagogicznego w Cieszynie, Alojzy Kołorz z Datyń Dolnych, inspektor szkolny w Cieszynie, Jan Stonawski z Bystrzycy, dyrektor Gimnazjum Kupieckiego, a po wojnie organizator Państwowych Zakładów Kształcenia Handlowego w Cieszynie czy Franciszek Wojnar z Lesznej Dolnej, pierwszy dyrektor gimnazjum polskiego w Bielsku.

– Przed wojną w niektórych śląskich szkołach Zaolziacy wręcz przeważali. Było tak m.in. w przygranicznych Marklowicach i Zebrzydowicach, gdzie stanowili większość wśród nauczycieli. Także w przemyśle Zaolziacy byli wyraźnie widoczni, dominując wśród kadry kierowniczej nie tylko cieszyńskich fabryk – stwierdza Krzysztof Szelong.

 
 
Przed wojną Zaolziacy trafili m.in. do Działdowa na Mazurach. Fot. Wikipedia 

 
W latach 20. XX wieku Zaolzie opuszczali najczęściej ludzie zaangażowani w akcję plebiscytową, którzy mogli się spodziewać represji ze strony władz. Obok rzeszy robotników wśród uchodźców znalazło się wielu przedstawicieli zawodów inteligenckich, oficerowie i podoficerowie wojska polskiego, urzędnicy, nauczyciele, studenci, duchowni, lekarze i prawnicy. Po 1922 r. wielu z nich, zwłaszcza urzędników i nauczycieli, zostało skierowanych na włączony do Polski Górny Śląsk, który był wcześniej pozbawiony rodzimej polskiej inteligencji. – Zaolziacy, znający śląską kulturę, gwarę i mentalność, łatwiej niż inni byli w stanie tę lukę zapełnić, gwarantując jednocześnie, iż będą się przyczyniać do polonizacji regionu – przypomina Krzysztof Szelong i dodaje, że powszechnie używane na Śląsku określenie „gorol” (którym Górnoślązacy obdarzają polskich przybyszów spoza Śląska) zrodziło się właśnie w tym czasie. – Odnosiło się zaś przede wszystkim do zaolziańskiego „desantu”, który pojawił się w tym czasie na Górnym Śląsku, i który, z perspektywy mieszkańców Katowic, Pszczyny czy Rybnika, mógł się rzeczywiście kojarzyć z górami – stwierdza Krzysztof Szelong.

 
 
Prof. Emil Chroboczek (1902-1978) z Dziećmorowic, specjalista w zakresie uprawy roślin związany ze Szkołą Główną Gospodarstw Wiejskiego. Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
 
 
 
Zaolziańscy uchodźcy trafiali jednak nie tylko na Górny Śląsk, ale i na Mazury, a zwłaszcza do niewielkiego powiatu działdowskiego, który został wówczas włączony do II Rzeczpospolitej. Zaolziacy obsadzili tam stanowiska m.in. starosty powiatowego (Jan Pawlica), burmistrza Działdowa (Alfred Rzyman), lekarza powiatowego (Tadeusz Michejda), powiatowego inspektora szkolnego (Paweł Klimosz), dyrektora Państwowego Seminarium Nauczycielskiego w Działdowie (Karol Banszel) i dyrektora działdowskiego gimnazjum (Józef Biedrawa). – Wszyscy byli ewangelikami, więc ich wyznanie stanowiło atut ułatwiający znalezienie wspólnego języka z miejscowa ludnością – tłumaczy Krzysztof Szelong. 

Kolejna duża zaolziańska fala napłynęła do Polski po II wojnie światowej. Podobnie jak ćwierć wieku wcześniej, wielu przybyszów osiedliło się w polskiej części Śląska Cieszyńskiego, ale wielu trafiło też do pracy w przemyśle ciężkim na Górnym Śląsku oraz w zagłębiu wałbrzyskim (gdzie polscy fachowcy byli szczególnie poszukiwani). Część zaolziańskich imigrantów rozproszyła się natomiast po kraju, chętnie wiążąc swe losy z ośrodkami akademickimi. 

Ostatnia duża – bo licząca około 400 osób – grupa Zaolziaków przeniosła się do Polski w drugiej połowie lat sześćdziesiątych. Byli to członkowie nielegalnego w Czechosłowacji Kościoła Zielonoświątkowego, czyli tzw. stanowczy chrześcijanie. Znaleźli oni nowe domy w Beskidzie Niskim, zasiedlając opustoszałe łemkowskie wsie Wola Piotrowa, Wisłoczek oraz Puławy.

 
 
Po wojnie Zaolziacy osiedlali się m.in. w Puławach Górnych.
Na zdjęciu tamtejszy dom modlitwy. Fot. Wikipedia

 



Może Cię zainteresować.